Syndrom ostatniego questa: recenzja Divinity: Grzech Pierworodny Autor: Przemysław Rel | Data: 14/08/14
| Premiera gry Divinity: Original Sin odbiła się dosyć szerokim echem wśród fanów klasycznych RPG. Projekt, którego sfinalizowanie możliwe było dzięki zbiórce pieniędzy poprzez serwis Kickstarter już od 3 tygodni zajmuje pierwsze miejsce najlepiej sprzedających się gier na platformie Steam. Na forach znaleźć można opinie użytkowników rozpływających się nad tym, jak świetna jest to produkcja i jak bardzo brakowało takich „oldschoolowych” gier. Czy mamy do czynienia z produktem doskonałym? Prawie. Jeśli jesteś graczem, na którym tytuły w rodzaju Skyrim nie wywołują większego wrażenia, a na samą myśl o Baldur’s Gate, czy Temple of Elemental Evil pocą Ci się ręce… musisz przeczytać naszą recenzję najnowszego Divinity! |
|
Wstęp
Larian Studios raczej nie jest producentem, którego nazwę od razu kojarzą wszyscy gracze, ale myli się ten, kto sądzi, że ich wcześniejsze projekty były mało ciekawe. Po nieudanej próbie stworzenia pierwszej swojej gry, The Lady, The Mage & The Knight, której akcja miała odbywać się w uniwersum The Dark Eye, studio ostro wzięło się do prac nad Divinity: The Sword Of Lies. Wydawca gry stwierdził, że ten tytuł jest słaby, więc zmieniono go na nieco śmieszne i głupawe… Divine Divinity. Gra okazała się sukcesem, zebrała w większości pozytywne recenzje wychwalające dobre połączenie hack & slash w stylu Diablo z bardziej rozbudowanym RPG. Dużo zadań pobocznych, ciekawe dialogi z postaciami, interesująca fabuła, możliwości rozwoju postaci oraz fantastyczna muzyka. Nie raz zdarzało się mi zatrzymać podczas przygody tylko po to, by posłuchać nowego utworu.
(kliknij, aby powiększyć)
Kolejna odsłona, Beyond Divinity (określana też jako samodzielny dodatek do DD) już nie była tak świetna, zarówno fabularnie, jak i pod względem samej mechaniki. Nie przeszkodziło to Larianowi kontynuować tworzenia gier w tym świecie i niedługo później ukazało się Divinity II: Ego Draconis. Gra zupełnie inna, całkowicie przeniesiona w trzeci wymiar z widokiem z perspektywy trzeciej osoby oraz bardziej zręcznościowym modelem walki. Podobnie jak w przypadku Divine Divinity okazało się to strzałem w dziesiątkę. Ponownie mamy do czynienia z grą łączącą zręcznościowy charakter z rozbudowaną fabułą oraz rozwiniętymi elementami RPG. Dużo możliwości rozwoju postaci, ciekawe dialogi, świetna muzyka, ale przede wszystkim wciągająca rozgrywka.
(kliknij, aby powiększyć)
W tzw. międzyczasie Larian zdecydowało się na zaprzestanie współpracy z większymi wydawcami i pozostanie studiem niezależnym. Gra Divinity: Dragon Commander została przyjęta bardzo ciepło przez recenzentów ze względu na ciekawe połączenie strategii czasu rzeczywistego z grą RPG… z dodatkową możliwością wsparcia naszych oddziałów z powietrza poprzez możliwość latania smokiem. Sprzedaż Dragon Commandera pozwoliła na częściowe finansowanie kolejnej gry z serii, a mianowicie recenzowanego dzisiaj Divinity: Original Sin. Po pewnym czasie okazało się, że może się to nie udać – finanse zaczynały się kurczyć, a gra była jeszcze daleka od ukończenia nad nią prac. Wtedy popularność zdobywał serwis Kickstarter – próbowali inni i im się udało, spróbowało też studio Larian. Zebrano blisko milion dolarów, ponad dwukrotnie przekraczając kwotę, o którą się starano.
(kliknij, aby powiększyć)
Prace nad grą były kontynuowane i to w sposób wzorowy dla kickstarterowych projektów – o wszystkich rzeczach związanych z Divinity: Original Sin informowano za pośrednictwem raportów wideo. Sam szef Larian, Swen Vincke, opowiadał o tym, co się w danym momencie udało zaimplementować, co prawdopodobnie zostanie wycięte oraz demonstrowano postęp prac pokazując kolejne wersje rozwojowe w serwisie Twitch, gdzie odpowiadano też na pytania fanów. Każdy, kto wsparł projekt ostatecznie mógł dobrać się do wersji alpha i na własnej skórze sprawdzić, czy nie zmarnował pieniędzy ;) Za tak przejrzysty i szczery sposób przedstawienia procesu powstawania gry należy się jej autorom duży plus.
Gra po kilku opóźnieniach ostatecznie trafiła do sprzedaży 30 czerwca i stała się najszybciej sprzedającą się produkcją studia Larian. Niestety, osoby czekające na zlokalizowaną, polską wersję językową muszą obejść się smakiem – przynajmniej na dzień dzisiejszy. Wrócimy do tej kwestii później.
Po tym nieco przydługim wstępie w końcu dowiecie się co w niej takiego wyjątkowego.
|