Ergonomia dla każdego? - test klawiatury Microsoft Comfort Curve 3000 Autor: NimnuL | Data: 27/10/11
|
|
Pod palcami
Stare dobre czasy pokończyły się. Starsze pokolenie użytkowników, swoje pierwsze słowa pisało na klawiaturach z dużym klawiszem Enter i Backspace, bez udziwnień w sekcji nad strzałkami kierunkowymi, z siedmiomilowym skokiem klawisza i klekoczącym pogłosem towarzyszącym każdemu znakowi. To był wówczas standard. Im nowe modele klawiatur - smukłych, płaskich, cichych, z przesunięciami niektórych klawiszy, mogą nie przypaść do gustu. Siła przyzwyczajeń. Dzisiaj nie ma już standardu, każda klawiatura jest trochę inna. Młode pokolenie wychowuje się często na niewygodnych klawiaturach notebookowych lub im podobnych. Oni nie znają topornych, klekoczących konstrukcji. Oni są elastyczni, otwarci na zmiany i nowe rozwiązania. Każda elastyczność ma jednak swoje granice. Czy efekt końcowy uzyskany w Comfort Curve 3000 jest do przełknięcia?
Porównanie długości spacji w CC3000 (w czerwonej ramce) z innymi, losowo wybranymi klawiaturami (kliknij, aby powiększyć)
Po kilkunastu już stronach wklepanego tekstu, nadal poddaję pod wątpliwość trafność pomysłu przedłużenia spacji. W klawiaturach, z jakimi miałem dotąd do czynienia, ten najdłuższy ze wszystkich klawisz, kończył się w okolicy przestrzeni między literą M, a przecinkiem, pozostawiając miejsce dla prawego Alt pomiędzy przecinkiem, a kropką. W CC3000 prawy Alt został przesunięty o jedną pozycję w prawo. Jeśli chcecie zasymulować ten efekt na swoich klawiaturach, spróbujcie - mając dłonie w prawidłowej pozycji, sięgnąć kciukiem klawisz sąsiadujący z Altem. Nieprzyjemnie, prawda?
(kliknij, aby powiększyć)
Wymusza to bowiem nienaturalne i mocne wygięcie kciuka (w szczególności dla napisania litery ń) aby sięgnąć prawego Alt. Spoczywający naturalnie kciuk, leży mniej więcej w 1/4 długości spacji. Dla mnie prawy Alt jest jeszcze osiągalny, ale osoby z mniejszymi dłońmi mogą już nie dać rady. Osoby nie używające polskich znaków w tekście nie zauważą problemu. Pozostałym użytkownikom pozostaje przyzwyczajenie się lub nieznaczne odrywanie dłoni od klawiatury i przesuwanie jej tak, aby sięgać do klawisza bez trudu. Jest to jednak rozwiązanie nieefektywne, obniżające prędkość pisania. Myślę, że Dan Orell podpisał się pod takim rozwiązaniem tylko dlatego, że prawego Alt używa sporadycznie, w końcu Amerykanie ogonków nie stosują. Bo o to, że nie ma on kciuka przeciwstawnego go nie podejrzewam.
Jakość wykonania oraz użyte materiały na pierwszy rzut oka nie budzą zastrzeżeń. Nie ma luzów, nie ma poczucia tandety. Praktyka zweryfikowała jednak to pierwsze, pozytywne wrażenie. Obudowa wypolerowana na wysoki połysk to koszmar dla estetów. W ciągu tylko kilku godzin normalnego użytkowania udało mi się nanieść mnóstwo małych rysek widocznych w odbiciach świateł. A to oparłem nadgarstek z zegarkiem na bransolecie, a to odwróciłem klawiaturę na brzuch, opierając plastiki na stole, a innym razem upadł mi zeszyt. Ilości odcisków palców pozostawionych na powierzchni nawet nie próbuję liczyć. Po nadgarstkach opartych dłuższą chwilę pozostają plamy i przebarwienia, które oczywiście można później zetrzeć, ale trzeba być bardzo ostrożnym, bo użycie nawet miękkiego ręcznika papierowego pozostawi mikrorysy. Obudowa łatwo ładuje się elektrostatycznie bardzo chętnie przyciągając kurz i wszelkiego rodzaju lotne zanieczyszczenia, które to odznaczają się niczym gwiazdy na nocnym niebie. Jeśli ktoś do estetyki nie przywiązuje większej uwagi, da się z tym żyć, w przeciwnym układzie - dla własnego dobra, lepiej sobie odpuścić te cierpienia.
(kliknij, aby powiększyć)
Dobrze, krytykę mamy już za sobą. Teraz będzie już lepiej. W pierwszej godzinie pracy z nową klawiaturą zmierzyłem spadek prędkości pisania o blisko 40%, a bezbłędności o 15%. Po kolejnej godzinie praktyki wyniki uległy znaczącej poprawie: bezbłędność wróciła do normy, prędkość nadal 20% w tyle. Liczby zrównały się z tymi uzyskiwanymi na poprzedniej klawiaturze po około 1 dniu i kilkunastu stronach wpisanego tekstu.
(kliknij, aby powiększyć)
Klawiatura bardzo dobrze trzyma się powierzchni biurka, a dba o to pięć miękkich, gumowych nóżek. W przeciwieństwie do poprzedniego modelu, w 3000 nie ma nóżek unoszących tylną krawędź. Zwróćcie uwagę na dodatkowe otwory, tak samo jak w CC2000 i tutaj mają one za zadanie odprowadzenie płynu po ewentualnym zalaniu klawiatury.
(kliknij, aby powiększyć)
Skok klawisza jest tu bardzo zbliżony do poprzednika, ale przyciski pracują bardziej miękko i znacznie ciszej. W CC2000 przede wszystkim spacja pracowała bardzo głośno. U następcy wszystkie klawisze pracują bez luzów, z gumową amortyzacją i z cichym stukotem. Siła potrzebna do naciśnięcia klawisza jest minimalnie większa niż w modelu 2000, ale wciąż na tyle mała by nie opuszczać liter podczas wpisywania tekstu. Jakość wykonania klawiszy jest znakomita. Matowy, masywny materiał, ładnie zaokrąglone krawędzie i dobrze wyprofilowana powierzchnia. Co więcej, niektóre klawisze są dodatkowo opisane by niedoświadczonym użytkownikom ułatwić zapamiętanie kombinacji poszczególnych liter z lewym Ctrl. Nic dodać, nic ująć...
Czy wybrzuszenie klawiatury stanowi jakąkolwiek wartość dodaną? Otóż początkowo sądziłem, że nie. W obu modelach nadgarstki się nie męczą, a dłonie spoczywają w dość wygodnej pozycji. Spory przeskok czuć natomiast, gdy po kilku godzinach pracy z CC3000 przesiadłem się na zwykłą, płaską klawiaturę. Wtedy to zaczęło mi brakować tego nieznacznego uwypuklenia. A więc tak, wybrzuszenie klawiatury to dobry pomysł, który działa, a nie jedynie marketing. CC3000 podobnie jak jej poprzednik wyposażono w funkcję anti-ghosting umożliwiającą na naciśnięcie kilku przycisków jednocześnie (w tym wypadku na pewno cztery) bez głośnego protestu komputera. Przydatne w niektórych grach, ale czy taka klawiatura będzie wykorzystywana do tego celu, wątpię.
W obu modelach brak jest podkładki pod nadgarstek. Można pomyśleć, że to spory uszczerbek na wyposażeniu. W praktyce okazuje się, że nie jest to tak potrzebne, jak mogło się początkowo wydawać. Krawędź CC3000 łagodnie schodzi na blat stołu, przez co ten kawałek plastiku przed pierwszym rzędem klawiszy stanowi w miarę wygodne miejsce do spoczynku nadgarstków. Choć osobiście lubię mieć wybór i życzyłbym sobie samemu zadecydować czy chcę podkładki używać. Ogólnie jednak, jeśli już gdzieś podkładka byłaby potrzebna, to w modelu 2000.
|