Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
B O A R D
   » Board
 » Zadaj pytanie
 » Archiwum
 » Szukaj
 » Stylizacja

 
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
OBECNI NA TPC
 
 » Rafael_3D 18:58
 » john565 18:57
 » sszpila 18:56
 » Lucullus 18:54
 » Artaa 18:53
 » PeKa 18:48
 » Ramen 18:48
 » tuptun 18:46
 » P@blo 18:42
 » Paweł27 18:41
 » DYD 18:40
 » jenot 18:39
 » KHot 18:39
 » petropank 18:38
 » Chrisu 18:37
 » GLI 18:30
 » Robek 18:28
 » b0b3r 18:23
 » ligand17 18:22
 » resmedia 18:13

 Dzisiaj przeczytano
 41136 postów,
 wczoraj 25974

 Szybkie ładowanie
 jest:
włączone.

 
ccc
TwojePC.pl © 2001 - 2024
A R C H I W A L N A   W I A D O M O Ś Ć
    

z Grupy dyskusyjnej , Druzil 8/08/01 13:02
sorry ale musialem wam to pokazac
super !

Czesc 1

A było to tak (rzecz się dzieje oczywiscie w default):

Wychodzę sobie przed dom - miałem akurat podjechać do znajomego. Patrzę - a
na lewym kole miśka coś żółtego powieszone jest. O! blokada!. Tylko cholera
jasna... ciekawe dlaczego... W końcu identyfikator mieszkańca SPPN (czy
jakoś tak ;-) za szybą jest. Za wycieraczką, oprócz tradycyjnych pokemonów z
telefonami do agencji różnorakich, są dwa magiczne świstki. Jeden, co by
było zgodnie z pokemonami, w jakiejś prezeratywie z nadrukiem (cholera-
WaPark był szybszy, niż my ;-)))), drugi, już bez ubranka, od Strażników
Miejskich. Na w/w świstku przeczytałem, że stoję w miejscu, gdzie stać nie
wolno.
Hmm - kurde. Stawiam tam samochód od paru lat. Jak się strefa pojawiła, to
nawet gustowne białe pasy wymalowali, żeby było widać, gdzie stawać można.
Może coś się od wczoraj zmieniło? Ale patrzę - aaa... Dzielny Pan Strażnik
(zwany dalej DPS) długopisikiem wysmarował, że mój identyfikator jest nie
ważny. No fakt - jest do 07 a mamy 08... Swoją drogą - fajnie sprawdzają -
po raz pierwszy ktoś od 7 dni doczytał ;-).
Zatem telefon w garść - dzwonię do Straży. Poprzełączali mnie gdzieś do
departamentu blokad, czy jakoś tak - w końcu ktoś słuchawkę podniósł.
Zeznaję zatem, jak sytuacja wygląda. A Strażnik Telefoniarz zeznaje - że
teraz to jest tak, że ja mam iść do najbliższej budki WaParku i tam
uregulować stosowną należność.
Coż - zabieram się, żeby iśc - ale znajomy taksówkarz (bo właśnie koło
postoju stoi moje autko) mówi, że podrzuci, że nie ma co tam łazić a on i
tak nie ma teraz co robić. OK - podjechaliśmy na Plac grzybowski.
Stoi budka WaParku, a w niej tłum się kłębi. Skład budki:
- strażnik miejski płci żeńskiej - sztuk 1
- obsługa zatrudniona przez WaPark - szuk 3 - również płci żeńskiej.

Podchodzę i mówię, że skończyła mi się ważność tego świstka, który pozwala
na parkowanie. A- to nie ma problemu - zeznaje owa pani - to trzeba
przedłużyć. Proszę wypełnić wniosek - 20 PLN i już. Dowód osobisty
poproszę - zawyrokowała pani.
- Nie mam.
- Jak to pan nie ma?
- No normalnie - nie mam, nie używam.
Widać jest to coś dziwnego - nie mieć DO przy sobie. A obowiązku noszenia
przecież nie ma. Ale miałem prawo jazdy. Mówię zatem:
- mam prawo jazdy - powinno wystarczyć.

Teraz krótkie wyjaśnienie: autko jest zarejestrowane na mnie i na moją
lepszą 1/2 ;-). Ja mam meldunek poza SPPN a Gosia w SPPN ;-). I teraz
uważajcie. Mówię, że i tak to wypiszę na swoją lepszą 1/2, bo ona ma
meldunek w SPPN.
- To musi przyjść pana żona.
- To jest awykonalne.
- Dlaczego?
- Bo pracuje a chcę to przedłużyć teraz, bo jutro znów zawita na moim kole
blokada.
- To ja panu na to nic nie poradze - nie przedłużę Panu ważności
identyfikatora.
- Ale w czym jest problem? Ma Pani przed sobą identyfikator, ma Pani dowód
rejestracyjny, ma Pani moje PJ. Dalej nie widze problemu, żeby to zrobić.
- Nie.

No to jak nie, to nie. Oni mają chyba w przepisach coś takiego, że muszą
koniecznie osobiście i tylko mieszkańcowi SPPN to wydawać. Olałem - rano się
załatwi po drodze do roboty myślę sobie.
- To teraz druga sprawa, czyli żółty wynalazek na moim kole i ten liścik
miłosny od WaParku.
- A bo to po raz czwarty Pan był odnotowany.
- Fajnie - a czy może mi Pani podać daty i terminy tych trzech poprzednich
listów?
- Tak.
Pani potuptała do telefonu (w budce WP są dwa telefony: komórka - na wszelki
wypadek na stałe wpięta w kontakt ;-) oraz stacjonarny). Pani wykonała
gdzieś jakiś telefon i zapisała dane. Podchodzi i wręcza kartkę mówiąc:
- ulica taka i taka - wszystkie trzy.
Na co ja wyjmuję swój identyfikator i pytam, jakie ona na nim widzi numery
parkomatów - bo z tego, co ja się na tym znam, to właśnie tam parkuję.
- Bo widocznie identyfikator był niewidoczny - tu Pani błysnęła WO#2*
- Aha... niewidoczny... I jak rozumiem on był tak niewidoczny tylko czasami?
Tak raz na jakiś czas i później automagicznie stał się widoczny?
- Bo Pan go pewnie przekładał - czyli WO#3**
- Aj.. przekładałem go... I dlatego on tak wyblakł i na dole pozostał
ciemniejszy pasek. Tak... to nie od słońca, tylko od przekładania.
- Ja tam nie wiem - skoro strażnicy Panu włożyli wezwanie, to pewnie tak
było. Jak Pan uważa, że było inaczej, to może Pan się odwołać do Zarządu
Dróg Miejskich.
- Wie Pani.. To tak dziwnie trochę. A może byście tak zafundowali może
okulary jakieś strażnikom? Bo to tak jak w loteryjce jest... Zauważy, albo
nie zauważy. Przeczyta, albo nie przeczyta. A świstak sobie siedzi i
zawija....
- Ja Panu więcej nie pomogę. Czy jeszcze coś Pan chce?
- Tak - chciałbym zdjąć sobie to żółte ustrojstwo z mojego lewego koła
- To już sprawa koleżanki*** - nie nasza.

Ową koleżanką okazała się Strażniczka Miejska, która mimo posiadanego
komputera ręcznie wypisywała wszystkie mandaciki.
Ustawiłem się zatem w kolejkę do Strażniczki. Przede mną osób 5 za mną (póki
co 2). Jako, że wypisywanie mandatów jest rzeczą wybitnie skomplikowaną i
trudną, biednej pani strażnik zajmowało to średnio około 10 minut na jeden
mandat. Oczywiście, każdy jeden mandat musiałbyć odnotowany telefonem do
patrolu krążącego po Warszawie z przyzwoleniem na zdjęcie blokady. Swoją
drogą - fajną mają umowę z Ideą - komórki są używane praktycznie non stop.
Ale nic - gdy przede mną na wyrok czekały już tylko dwie osoby, zaczął się
prawdziwy cyrk.

Otóż przed obliczem Pani Strażnik stanął młody facet - lat około 30. Dał
świstek, który znalazł za wycieraczką. Pani zawyrokowała:
- Dowód osobisty poproszę.
- Nie mam dowodu
- Aha... Prawo Jazdy.
Pan podał.
- Ale jaki tu jest adres?
- No taki jak Pani widzi (nie pamiętam dokładnie co to było - Wola
jakaśtam-przyp. jmk)
- A numer domu?
- 15
- A mieszkania?
- To dom jest.
- Aha - to dlaczego to nie jest wpisane w PJ?
- A ja nie wiem. To proszę zapytać Wydział Komunikacji, dlaczego wpisała w
PJ to, co wpisała.
- To ja nie wiem, co mam zrobić - tu strażniczka wyraźnie się zdenerwowała.
- No ja też nie wiem - odparł mężczyzna - zwłaszcza, że proszę zobaczyć:
W tym momencie wyjął 2 wezwania w prezerwatywach, bilet z parkomatu, oraz
sięgnął po info o założonej blokadzie.
- Mam bilet parkingowy, leżał za szybą. Bilet ważny był od 13.52 do 15
ileśtam. Pierwsze wezwanie jest z godziny 13:38. Drugie z 14:10. A trzecie o
założonej blokadzie z 14:20. Może mi to Pani wyjaśnić?
- No bo to zmiana była i widocznie włożyła Panu najpierw jedna zmiana a
później druga
- A gdyby były jeszcze dwie, to czy też bym miał jeszcze dwa kwitki i dwie
blokady?
- Ale to tego biletu pan pewnie za szybą nie miał!
- No... oczywiście, że nie miałem. Tylko później sobie go narysowałem.
- Jeżeli strażnicy Panu założyli blokadę, to znaczy że Pan nie miał! -
zawyrokowała strażniczka.
- Oczywiście. Wy jesteście wyrocznią... jedyną i ostateczną - zakpił pan.
Nie mam czasu się z wami użerać - proszę o ten mandat, bo czasu mi szkoda i
poproszę te moje papierki.
Pani oddała - i przystąpiła do czynności wypisywawczo - karzących
- Czy ma Pan jakiś inny dokument tożsamości niż to PJ?
- NIe - nie mam.
- A płaci Pan gotówką? Czy kredytowy?
- Oczywiście, że kredytowy
- To proszę poczekać.- Tu strażniczka wzięła telefon do rączki i wykręciła
jeden z dwóch wbitych na stałe numerów. -Halo? Mówi (tu imię i nazwisko) z
pl. Grzybowskiego. Bo ja problem mam. Zgłosił się do mnie obywatel (jak Boga
kocham! - serio!!!!!!), któremu została nałożona na pojazd mechaniczny
blokada. Jedynym dokumentem tożsamości jest prawo jazdy. Ale w rubryce adres
jest tylko podana miejscowość! Nie ma żadnego dalszego adresu. Ten Pan
słownie uzupełnił te informacje podając numer domu. Co mam zrobić. Pan mówi,
że chce tylko mandat kredytowy. - tu nastąpiła cisza. Za chwileczkę:
- ..........a tak... dowód rejestracyjny....- Czy ma Pan dowód
rejestracyjny? - zapytała strażniczka nie przerywając rozmowy.
- Tak. Mam - odpowiedział pan i wręczył strażnice dowód. Strażniczka
kontynuowała rozmowę:
- .....ale w dowodzie jest napisane, że auto jest zarejestrowane na firme
leasingową XXXXXXX sp. z o.o.. ulica Aleje
Jerozolimskie............dobrze... poczeka.
To czekanie na "słuchawie" trwało dobre 10 minut. W międzyczasie -przy
wejściu, jedna z Pań przyjezdnych zadzwoniła do swojego męża i opwiadała
prawie ze łzami w oczach, jak to fajnie działa straż miejska w Warszawie.
Ale wracamy do strażniczki i telefonu. Zapewne w tym czasie strażnicy
miejscy próbowali się dowiedzieć, kto leasinguje dane auto. Ale cholerna
ustawa o ochronie danych osobowych no.... Odezwałem się więc do tego
faceta, sugerując, że za rogiem jest biuro detektywistyczne, może oni
pomogą. Facet odparł, że chyba będą musieli. A swoją drogą, policjantom
zawsze mówi adres i jakoś problemu nie ma -a straż robi takie ceregiele
- Wie Pan - mówię z uśmiechem - no tak to już jest.
Swoją drogą - jakbyście posłuchali tej rozmowy strażniczki z bazą - ubaw do
łez ;-)
Ale nic - nagle zza biurka warknęła do mnie pracowniczka WaParku.
- Proszę się nie śmiać! Jak pan chce się śmiać, to proszę stąd wyjść!
- Hmm - odparłem - a czy uśmiechanie się jest zabronione?
- Tak!
- O! To niespodzianka!. To bardzo poproszę o wywieszenie karteczki: "Śmianie
się w budce WaParku jest zabronione". Tylko niech Pani będzie łaskawa
dopisać tam, podstawę prawną. - po czym szczerze się do zdenerowanej pani
uśmiechnąłem.
- Jest pan chamski!
- Czy to jest oficjalne stanowisko firmy WaPark w tej sprawie? - zapytałem?
- A co?
- A nic - po prostu chciałbym wiedzieć.
- Jak pan chce to może sobie pan skargę na mnie napisać.
- Wie Pani.. to czy ja napiszę skargę, czy nie, to jakby moja sprawa. Ja bym
tylko się chciał dowiedzieć, dlaczego nie wolno się uśmiechać w budce
WaParku
- Bo nie wolno. I jest pan niekulturalny (cóż za zmiana frontu ;-)
- Nie proszę Pani. To Pani jest niekulturalna, bowiem ja stoję a Pani
siedzi. Nie wypada siedzieć, gdy się z kimś rozmawia.
- Ja z panem nie rozmawiam!
- Naprawdę? Oj... A z kim Pani rozmawia w takim układzie, że wszyscy ludzie
na Panią patrzą... Z własną projekcją? To znaczy, że mnie tu nie ma tak?
- Tak.
- Wie Pani co, to ja bym proponował wizytę u specjalisty może, bo
rozmawianie z samym sobą, do tego drąc się i to w pracy to chyba jakaś
choroba jest

Pani już nic nie powiedziała - tylko wyszła na zaplecze. Ludzie w budce - a
kolejka zrobiła się aż na zaplecze dziwnie zaczęli się uśmiechać - jednak
jakoś ich nie wypraszano ;-) A tym czasem, nasza dzielna strażniczka dalej
czekała na wytyczne od "góry" - co z tym fantem zrobić. W końcu wypisała ten
mandat. Całe 100 PLN. Przede mną została jedna osoba. Ale w tym momencie
przyszły posiłki - przyszedł młody, prężny strażnik miejski, żeby zmienić
nieszczęśliwą strażniczkę, która na dodatek miała jeszcze jechać na
kolegium.
- Ty sama tu jestes?
- No...
- Czekaj - zadzwonie po posiłki.
Tyle, że posiłków nie dali - więc młody strażnik zamienił się z Panią
Strażniczką i zaczął mandaty wypisywać.
Ta osoba przede mną dostała 200 - bo tak. Na zasadzie czapka - sufit ;-)
Mi zeznał, że to moje 4 wykroczenie - więc dostał przed nos listę gdzie i
kiedy były poprzednie i polecenie sprawdzenia tego, gdzie ważny jest mój ID.
No dobrze - zawyrokował strażnik - to 100 PLN kredytowego.
Dobrze - odpowiedziałem - w końcu miałem ID dziś nie ważne.
Tak sobie myślę, że pewnie i tak zaraz odwołanie napiszę do tamtych trzech -
będzie śmiesznie ;-).
Z budki wyszedłem po godzinie i dwudziestu minutach... Tłum za mną był
jeszcze straszny...

Wniosek: idąc do WaParku nie dowiecie się
- na jakiej podstawie prawnej cokolwiek jest robione
- przygotujcie się na półtorej godziny wyjęte z dnia pracy
- no i najważniejsze: NIE ŚMIAĆ SIĘ!!!!!!!!!!!!!!
Fajny ten WaPark :-)
:-)

* wyuczona odpowiedź numer 2
** wyuczona odpowiedź numer 3
*** wyuczona odpowiedź numer 1 ;-)

a tu czesc 2

Cięty jestem na WaPark - to fakt. Ale cóż - sami są sobie winni ;-)
Dziś z rana wymyśliłem sobie, że może jednak powinienem przedłużyć ważność
identyfikatora mieszkańca SPPN. Tak się rano złożyło, że moja lepsza 1/2
wypełniła stosowny wniosek, który nota bene wziąłem wczoraj z punku na pl.
grzybowskim i podpisała się pod nim. Zawyrokowałem, że może jednak zostawi
mi dowód, bowiem bez tego, to już zupełnie nic nie załatwie. Odwiozłem rano
swoją połówkę do pracy i sam ruszyłem w bój z Siłami NIebieskości i
Żółtości.

Tym razem, dla celów testowych, ponieważ wczoraj przetestowany został punkt
na Placu grzybowskim, wybór padł na punkt "obsługi" przy ulicy
Marszałkowskiej 138. Znaleźć to nie łatwo - oj nie łatwo. WaPark
zakamuflował się skrzętnie w bloku, drzwi ochronił domofonem a na zewnątrz
wywiesił malutką tabliczkę, że to tu. Potuptałem zatem po schodzach na
antresole - gdzie znajdował się pokoik naszych dzielnych bohaterów. Skład
pokoiku był nieco odmienny niż wczoraj - tym razem osobnicy płci męskiej w
sile 2 sztuk (1 chłopiec waparkowiec i jeden strażnik miejski). Panowie, ze
szczególnym uwzględnieniem pana strażnika, byli wybitnie zajęci, ponieważ
przyjezdnemu zza W-wy jakieś demony założyły blokadę na koło. A on
zaparkował pod kościołem i jak to tak można. Ale w końcu chłopiec
waparkowiec zauważył mnie i pyta, co potrzeba.
Zeznaję zatem, pokazując identyfikator i wniosek, że to to, to ja chciałem
przedłużyć na kolejny rok. Nasz bohater wziął w/w dokumenty w swoje łapki i
patrzy.... A oczy jakieś takie tęskniące za rozumem....
- Ale tu jest na kogoś innego, bo to nie pan.
- Nie - nie ja. To moja lepsza połówka. Proszę - a to jej dowód osobisty.
- aha... Ale.....
- Ale ona jest współwłaścicielką samochodu.
- Ale to ona musi przyjść osobiście. A w ogóle, to skąd pan ma ten papier?
(tu dzielny chłopiec WaParkowiec wskazał na wypełniony wniosek)
- Z kosmosu? A nie! Przy porannych zakupach dostałem. - pan zaczynał mnie
wyraźnie irytować. A proszę mi powiedzieć, dlaczego moja żona musi sama tu
przyjść?
- Bo ja nie wiem, czy to ona podpisała.
- No przecież widzi pan i może pan porównać podpis na wniosku z podpisem w
dowodzie.
- Nie.
- Ah! Jasne. Pana wzrok jest jak rozumiem urządzeniem homologowanym i jak
pan sam zobaczy, jak kobieta podpisuje wniosek to pan uwierzy?
- Tak
- To ja poproszę od pana w takim razie świadectwo homologacji pana wzroku.
- ???? - tu chłopca waparkowca wyraźnie zatkało.
- No przed chwilą pan sam powiedział, że jak pan zobaczy, to pan oceni, czy
to ta sama osoba, której dowód panu pokazałem i czy to ona się podpisała.
- Bo ona musi stawić się osobiście.
- Wie pan. Tak się składa, że pracujecie w godzinach, w których normalni
ludzie pracują - czyli 8-18.
- Tak, ale pracujemy też w soboty.
- Ale mnie sobota mało interesuje, bowiem ważność identyfikatora skończyła
mi się już - a nie w sobotę, a poza tym w sobotę to ja mam ciekawsze rzeczy
do robienia niż użeranie się z panem.
- To ja nic na to nie poradzę. - odparł chłopiec WaParkowiec
- Czyli jak rozumiem, nie przyjmie pan ode mnie tego wniosku?
- Nie
- To poproszę o podstawę prawną odmowy przyjęcia wniosku.
- Bo osoba która go składa, musi go złożyć osobiście.
- Bo pan tak sobie wymyślił?
- Bo tak jest.
- To proszę mi podać konkretny punkt w regulaminie, że tak jest
- Ja panu nic nie będę podawał.
- Więc ma pan obowiązek przyjąć wniosek?
- Nie - bo to nie ta pani go składa, tylko pan.
- Poszę zatem mi pokazać, gdzie jest napisane, że musi go złożyć osoba,
która się pod wnioskiem podpisała.
- Jest na wniosku
- To proszę mi to pokazać - bo ja tam tego nie widzę (tu wyjaśnienie - na
wniosku jest tylko napisana klauzula o ochronie danych osobowych przez
WaPark sp. z o.o. oraz to, że osoba składająca wniosek własnoręcznym
podpisem stwierdza, że dane, które zawarła we wniosku są prawdziwe).
Chłopiec WaParkowiec zaczął szukać - ale pech - nic nie znalazł.
W tym momencie odezwał się strażnik, który wypisywał mandat.
- Proszę mi nie przeszkadzać, bo ja przeprowadzam interwencje!
- Przepraszam, co pan przeprowadza? - tekst strażnika sciął mnie z nóg.
- Interwencje!
- Znaczy interweniuje pan w długopis, bo przestał panu pisać?
- Jak ma pan problem, to pana sprawa - odburknął strażnik.
- To niech pan pisze sobie - ja z panem nie rozmawiam. A jak rozmowa panu
przeszkadza, to niech straż miejska wynajmie panu osobne pomieszczenie -
odparłem mocno zirytowany. Po czym odwróciłem się w stronę przedstawiciela
WaParku
- To jak z tą podstawą prawną będzie? Dowiem się od pana, dlaczego pan nie
przyjmie mi tego wniosku?
- Bo nie. Bo nie wiem, czy to ta osoba podpisała wniosek
- Proszę zatem o pokazanie mi stosownych zaświadczeń potwierdzających pana
kwalifikację do stwierdzania autentyczności podpisu złożonych w pana
obecności. Proszę również o podstawę prawną, czyli jeżeli pan nie rozumie,
to o konkretne punkty w konkretnym przepisie, na podstawie których odmawia
pan przyjęcia tego wniosku.
- Ja panu nic nie będę pokazywał -wydarł się chłopiec waparkowiec
- Czyli odmawia pan? Bo takie ma pan widzimisię?
- Tak!
- Proszę zatem napisać pismo: "Odmawiam przyjęcia dokumentów bo takie mam
widzimisię. Nie umiem podać podstawy prawnej i robie tak, bo taki mam
kaprys". I poproszę o pana imię i nazwisko oraz numer służbowy.
- 110
- Co 110?
- 110 to mój numer służbowy
- Imię i nazwisko poproszę
- 110
- I przeszło to na chrzcie?
- ????- chłopiec waparkowiec zaniemówił.
- Proszę pana, czy ja mówię do pana po polsku? (cholera, już sam pewien nie
byłem - oczy u niego coraz bardziej tępe były). Proszę podać mi swoje imię i
nazwisko.
- Nie muszę panu podawać. Mamy takie legitymacje (tu wyciągnął coś
zalaminowanego) i tu jest mój numer.
- Dobrze panie 110. Poproszę imię i nazwisko oraz numer telefonu rzecznika
prasowego państwa firmy
- Po co?
- Bo jestem dziennikarzem i chciałbym porozmawiać o tym, jakich to
pracowników zatrudnia firma
- 0-800 280 280
- Co to jest?
- Numer infolinii
- Proszę pana. Ja prosiłem o podanie imienia i nazwiska rzecznika prasowego,
oraz numeru telefonu do niego.
- Nie znam.
- Czego pan nie zna?
- Nazwiska.
- To telefon poproszę.
- Podałem
- Podał mi pan numer infolinii - a ja nie chcę kupować kart i gadać z
telemarketerami - chcę kontakt do rzecznika
- To ja znam ten numer. Coś jeszcze?
- Tak - czy wszyscy przedstawiciele WaParku są tak wybitnie uprzejmi i
kulturalni?
- A co!
- A nic - bo jak się z kimś rozmawia kto stoi, to średnio wypada tylek
trzymać na krześle. Może on panu przyrósł, ale ruszyć by go trzeba było
- Mi tak jest wygodnie.
- Cieszę się- jak rozumiem stołek jest ciepły. Czyli zatem reasumując: nie
przyjmie pan wniosku, bo ma pan takie widzimisię, ma pan uprawnienia, żeby
przed panem składać oświadczenia woli potwierdzając je podpisem, nie napisze
mi pan odmowy przyjęcia wniosku, nie wie pan, dlaczego nie może przyjąć
takiego wniosku, nie umie pan odpowiedzieć na pytanie, kto jest rzecznikiem
firmy, nie zna pan do niego numeru i nie zna pan zasad kultury, których uczą
w podstawówce a pana imię i nazwisko to 110?
- Tak
- Fajnie. To zdrowia życzę.
I poszedłem.

Moja wina, że zapomniałem rano z domu telefonu - pewnie bym od razu
zadzwonił do rzecznika WaParku - bo znam i osobę i numer ;-). Do wniosków
wyciągniętych z wczorajszego kontaktu z WaParkiem, należy dodać po
dzisiejszym dniu:
- całkowity brak jakiejkolwiek znajomości przepisów przez pracowników
WaParku
- chamstwo do dowolnej potęgi
- robienie łaski, że w ogóle chcą się odezwać
- brak znajomości podstawowych działów własnej firmy
- bardzo niski poziom inteligencji pana z numerem służbowym 110
- stawianie się w pozycji Pana i Władcy nad wszystkimi, którzy chcą
cokolwiek w WaParku załatwić.

Tak sobie myślę, że może jeszcze dziś przed 18 albo jutro rano, tym razem ze
swoją lepszą 1/2 przetestujemy kolejny punkt olewania klienta WaParku ;-) W
sumie, w Warszawie tak dużo ich już nie zostało ;-))))

  1. z jakiej grupy? , Wozik 8/08/01 13:29
    Z jakiej to grupy? Widzę, że gość ma ochotę pisać jeszcze. Forwardniesz?

    http://wozik.com
    Black Label Society SDMF
    Powered by Core 2 Duo

  2. Extra , Serwiz 8/08/01 13:35
    najgorsze jes to że takiego podejścia do petentów można doświadczyć w wielu urzędach.

    Serwiz

  3. Fajne opowiadanko , kogut 8/08/01 13:42
    ... nie tylko w W-wie zdazaja sie otakie sytuacje
    ... ale trza bylo terz poprosic o numer oraz dane osobowe strazniczki ktora zabronila smiechu.

    .... ::-))

  4. podaj nazwe grupy plz , Ranx 8/08/01 14:16
    albo obiecaj ze jak gosc opisze dalej to puscisz:)))))
    extra:))))))))) dawno sie tak nie usmialem
    a najlepsze jest to ze nie tylko w wawie qrde tak jest...
    pozdrowka
    rx

    o roztramtajdany charkopryszczańcu...

  5. niezłe , GULIwer 8/08/01 14:28
    dobrze że nie mam samochodu a przede wszystkim nie mieszkam w w W-wie :P

    I'm only noise on wires

  6. zeby , m&m 8/08/01 19:43
    nie przeslodzic to ja powiem ze troche przydlugawe ;>

  7. Jednak POLSKA to bardzo Ciekawy kraj :)) , Godmaker 8/08/01 20:24
    Bez komentarza

    ...:::| Think for yourself |:::...
    ...:::| Question authority |:::...

    1. Oto Polska , DJopek 8/08/01 20:58
      Jak ktoś kiedyś powiedział... A w Krakowie nie jest lepiej...

      1. A to Polska właśnie , Godmaker 8/08/01 22:47
        czy jakos tak to brzmiało :)))

        ...:::| Think for yourself |:::...
        ...:::| Question authority |:::...

  8. Samo "rzycie" , Pawelec 9/08/01 08:41
    znam to z autopsji a patent z imieniem nazwiskiem i numerem służbowym działa! Miły pan Strażnik Mniejski (twarz nieskalana myśleniem) poczerwieniał, oddał dokumenty i machnął ręką.

    Tom Drwal
    LAS Ltd.

  9. faktycznie śmieszne :) , Kamil_W 9/08/01 08:50
    Poziom tych strażników żenujący, ale zabawny jest również ten gość któy tak się o te podstawy prawne dopytuje, tak to już jest, że Polsce nie masz człowieka, który by się nie znał na medycynie i prawie... na tym to znają się wszyscy... i jedna uwaga, cokolwiek ta pani wypisująca mandaty by nie robiła to jednak trudno sobie wyobrazić, żeby za każdym razem kiedy przestanie pisać (pewnie pisać też powinna na stojąco) wstawałą bo ktoś z kolejki się do niej odezwał...

    i might fight this sickness, find a
    cure...

  10. Tekst pochodzi z grupy dyskusyjnej pl.regionalne.warszawa , M@ryna 9/08/01 10:32
    123 Pozdrawiam M@ryna...

    By Tina Von Trocki
    Fabryka Drewnianych Kaloszy Inc.

    
All rights reserved ® Copyright and Design 2001-2024, TwojePC.PL