Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
B O A R D
   » Board
 » Zadaj pytanie
 » Archiwum
 » Szukaj
 » Stylizacja

 
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
OBECNI NA TPC
 
 » rulezDC 18:07
 » Chavez 18:05
 » slanter 18:04
 » Robek 18:03
 » wrrr 18:01
 » Pio321 18:00
 » Dexter 17:58
 » DJopek 17:56
 » metacom 17:55
 » waski 17:54
 » Draghmar 17:47
 » Tomasz 17:47
 » Saszkin 17:42
 » Kenny 17:42
 » ulan 17:41
 » 3kawki 17:41
 » XepeR 17:38
 » SebaSTS 17:38
 » Artaa 17:37
 » Rafael_3D 17:35

 Dzisiaj przeczytano
 41125 postów,
 wczoraj 25974

 Szybkie ładowanie
 jest:
włączone.

 
ccc
TwojePC.pl © 2001 - 2024
A R C H I W A L N A   W I A D O M O Ś Ć
    

Ot...przyjemna lektura na weekend :o) , KiziaMizia 2/08/02 11:21
"W sali operacyjnej panowała cisza, przerywana tylko wesołym brzęczeniem much przelatujących od czasu do czasu w pobliskiej trupiarni.
Trzej asystujący lekarze nie odrywali wzroku od spowitej w białe całuny postaci pacjenta, od której krwawo odcinało się wyodrębnione pole operacyjne, atakowane wprawnymi rękami docenta Basseta, ucznia i godnego następcy słynnego profesora Wilczura.
- Wyjątkowo duże migdałki! - mruknął anestezjolog, dr Kundelek, ostrząc jednocześnie na podręcznym toczydle igłę od jednorazówki, aby była gotowa do ewentualnej iniekcji.
- Siostro, kombinerki!- warknął docent Basset spod maski, mającej zapobiegać tak rozpowszechnionemu wśród chirurgów nawykowi oblizywania skalpela.
- A żeby cię! - dodał, mocując się z jakimś opornym ścięgnem. Nagle puściło z jękiem jak urwana gumka od majtek, a chirurg usiadł w kałuży posoki, trzymając w szczypcach krwawy ochłap.
Zabrzmiały spontaniczne oklaski. Współpracownicy podchodzili pragnąc uściskać dłoń mistrza, podczas gdy adiunkt, dr Wygrzmocony ślinił nitkę, aby nawlec igłę i zaszyć bulgoczącą jeszcze ranę.
- A pudziesz! - docent Basset żartobliwie przepędził tłustego szpitalnego kota, ciągnącego coś z kubełka. Basset był już bez maski, jego wspaniała, męska twarz świeciła od potu, ale w oczach widać było radość z udanej operacji. Żartował nawet z asystentką ściągając połatane, gumowe rękawiczki:
- Znowu dwie łatki zostały w pacjencie, panno Franiu - mówił z humorem - a potem podczas rehabilitacji ozdrowieńcy się skarżą, że co przysiad, to balonik!
- A z pana docenta to wieczny jajcarz - śmiała się Frania, czyli Franciszka Ruchała, patrząc rozkochanym wzrokiem na Basseta.
- Że jajcarz, to fakt - mruknął kwaśno adiunkt Wygrzmocony, przyglądając się rozwiniętemu już z prześcieradeł pacjentowi. Wszyscy spojrzeli w tym samym kierunku. Cisza zaległa salę.
- Ładne migdałki mu pan wyciął...- bąknął z przekąsem anestezjolog.
- A skąd mogłem wiedzieć - sumitował się docent Basset. - Jak przyszedłem do sali, to pole operacyjne było już odsłonięte, a reszta zasłonięta!
- Pewnie Walkowiak znowu się upił i ułożył pacjenta na odwyrtkę - podsunęła siostra przełożona.
Dr Ruchała podskoczyła nagle i po dziecinnemu plasnęła dłońmi:
- Wiem! Wszyjemy mu z powrotem i nawet nie zauważy!
- Akurat...- siostra przełożona wskazała na spęczniałego kota, który siedząc na oknie oblizywał się smakowicie.
- Już tam mój Mruczuś żadnym podrobom nie przepuści! - dodała z uznaniem, drapiąc czule za uchem spasionego bydlaka.
Tymczasem adiunkt Wygrzmocony, studiujący od kilku chwil kartę pacjenta, złapał się oburącz za głowę:
- Panowie, czy wiecie kto to jest? Toż to jest towarzysz Podnośnik!
- Obecny!- zawołał pacjent, siadając na stole operacyjnym. - Co to jest? Gdzie ja jestem? O co walczymy? Dokąd zmierzamy? - dopytywał się głupio, jak to zwykle bywa w pooperacyjnym szoku.
- O, widzę, że już po zabiegu! – dodał, odzyskując świadomość i zaraz też wpadł w tonację swoich rozlicznych przemówień:
- Pragnąłbym z tego miejsca -zaczął - złożyć serdeczne, braterskie podziękowania naszej uspołecznionej służbie zdrowia, służącej swą ciężką, wytężoną i ofiarną pracą ludowi miast i wsi...
- A dlaczego ja tak cienko mówię?; zainteresował się naraz.
- No cóż...- wyjaśnił Basset, unikając jego wzroku. - Migdałki!
- To jakżeż ja teraz będę przemawiał? - zmartwił się towarzysz Podnośnik. – Chyba...- dodał z nadzieją - chyba, że przejmę Referat Do Spraw Kontaktów z ZSMP! Tam są sami gówniarze około czterdziestki i przeważnie jeszcze przed mutacją.
Ale docent Basset nie słyszał już tych słów, spieszył bowiem do domu, gdzie czekała go rodzinna uroczystość: imieniny jego pięknej żony, pani docentowej Jolanty Basset ".

Andrzej Waligórski.: "Docent Basset - uczeń profesora Wilczura".

Czy jezioro byłoby niebieskie,
gdyby nie odbijało się w nim niebo?

  1. Na całe szczęście ... , McMelassa 2/08/02 11:52
    mnie ułożono prawidłowo na stole tzn na krześle podczas zabiegu ..ufff

    Posiadacz sprawnego,
    elektronicznego zabytku :)

  2. fajne :-DDD , vaneck 2/08/02 11:53
    ten Waligórski napisał jeszcze taką fajną parodię trylogii Sienkiewicza, ma to może ktoś?

    A little less conversation, a little more action
    please

    
All rights reserved ® Copyright and Design 2001-2024, TwojePC.PL