Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
B O A R D
   » Board
 » Zadaj pytanie
 » Archiwum
 » Szukaj
 » Stylizacja

 
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
OBECNI NA TPC
 
 » Paweł27 17:19
 » Logan 17:15
 » elliot_pl 17:07
 » Chrisu 17:06
 » MARtiuS 17:01
 » Artaa 16:52
 » jafar 16:49
 » burzynsky 16:48
 » Druzil 16:48
 » DJopek 16:45
 » KHot 16:35
 » Jumper 16:33
 » esteban 16:28
 » bieniek 16:26
 » Zbyszek.J 16:20
 » wrrr 16:17
 » soyo 16:16
 » AfiP 16:16
 » PeKa 16:15
 » tuptun 16:13

 Dzisiaj przeczytano
 41124 postów,
 wczoraj 25974

 Szybkie ładowanie
 jest:
włączone.

 
ccc
TwojePC.pl © 2001 - 2024
A R C H I W A L N A   W I A D O M O Ś Ć
    

Pozdrowienia z zielonej wyspy. , XiSiO 1/11/05 13:47
Wypije za was Guinnessa ;)
ps. jest zajebiscie.

"Przyjaźń - bezcenna za wszytko inne
zapłacisz adeną" (C) XiSiO

  1. Pozdrawiam , Emios 1/11/05 14:20
    123

  2. moj kumpel tam wyjechal, , laciak88 1/11/05 14:35
    na razie sie tam uczy i tez mowi ze jest super. szkola ponoc latwiejsza niz w Polsce, a w weekend moze sobie wiecej dorobic niz w Polsce w caly tydzien

    "To Alcohol! The cause of, and solution to, all of
    life's problems."

    1. nie wiem jak szkola , XiSiO 1/11/05 15:14
      ale pierwszego dnia wynajolem dom i znalazlem prace ;) w tydzien tutaj mozna zarobic tyle co w pl przez miesiac, albo inaczej liczac przez tydzien zarabiasz na dom i jedzenie tutaj na caly miesiac.

      "Przyjaźń - bezcenna za wszytko inne
      zapłacisz adeną" (C) XiSiO

  3. Pozdrawiam również! I ten tego... , Agnes 1/11/05 14:41
    aa.. nie śmiem prosić.

    Metafizyka: - Poznaj, proszę, to jest
    Fizyk, a to jego Meta...

    1. to wskazówki chociaż daj. , Wedrowiec 1/11/05 15:03
      Agnes chce pewnie jakąś cztówkę.

      "Widziałem podręczniki
      Gdzie jest czarno na białym
      Że jesteście po**bani"

    2. pros ;) , XiSiO 1/11/05 15:19
      jeszcze przez godzine jestem w necie.

      "Przyjaźń - bezcenna za wszytko inne
      zapłacisz adeną" (C) XiSiO

      1. mogę za Agę?? , Chrisu 1/11/05 16:21
        ona chce MYSZKI :)

        /// GG# 1 110 10 10 11 100 10 \\\

        1. fcależenie , Agnes 1/11/05 20:07
          chciałam pocztówkę, o...

          Metafizyka: - Poznaj, proszę, to jest
          Fizyk, a to jego Meta...

  4. pozdrowienia z kaczorlandi... , Seba78 1/11/05 16:38
    kilku polaków wypali za Ciebie bezrobotne. Ja jutro do pracy - czego może Polak chcieć więcej:)
    jest zajebiście:))))

    www.nieruchomosci-gil.pl

  5. co znaczy "jest zajebiscie" , acd 1/11/05 18:37
    bo ja znam takich co tak pisali/mowili a pracowali w hotelu 12 godzin dziennie...

    >>> We are The BOARD. Resistance
    is futile.<<<

    1. widzisz , okobar 1/11/05 19:34
      jest zajebiście .... przecież mogli nie pracować

      AMD 3800+ 2.01GHz 3.00 GB RAM
      GF 7600 GS, M2N4 SLI
      Win XP SP3

      1. tja , acd 1/11/05 20:07
        niektorym zajebiscie jest zapier. w jakiejs brudnej robocie za Ł10/godzine w Wielkiej Bryt.

        >>> We are The BOARD. Resistance
        is futile.<<<

        1. zajebiste w tym to jest to , DmK 1/11/05 21:01
          że tak pracując mogą mieć na godne życie - wynająć mieszkanie, utrzymać się, po 1 miesiącu kupić laptopa, po pół roku samochód. I tak jak piszesz znajomy zaczynał od brudnej roboty... teraz pracuje w londynie w Hiltonie... nie będe pisał ile dostaje samych napiwków bo to jest u nas pensja na która będziesz 20 lat pracował... niestety u nas prespektywa awansu na lepszą posadę jest bardzo nikła (może w warszawie jest lepiej) a żeby w pół roku dojść do czegoś to można zapomnieć... jestem bardzo początkującym grafikiem i stawki dla mnie np. w irlandii to ok 45E za godzinę (co prawda jest to tylko 3 miesięczny kontrakt, ale później już bardzo łatwo znaleźć pracę)....nawet jeżeli przyjmę że życie tam jest droższe to mogę tam zacząć od sprzątania pokoi

          1. Ja jestem najlepszym przykladem, ze i w Polsce mozna , acd 1/11/05 21:39
            Czegokolwiek ten Twoj kolega by nie robil, ale jesli dostaje za te robote napiwki to nie zarabia 1/10 tego co ja - wiec nie pisz, ze bede pracowal na to 20 lat bo sie tylko wyglupiasz.

            Godne zycie to takze godna praca (godna=taka, ktora nie stanowi ujmy dla Twojego wyksztalcenia i innych cech. Innymi slowy jest, rozpatrywana indywidualnie - godna dla jednego niegodna dla innego. Np. dla mnie sprzatanie w hotelu byloby niegodne).

            Dla pewnych rzeczy (laptop/samochod) ja nie jestem w stanie poswiecic swojej godnosci, moze ktos inny jest. Przeciez np. w Polsce moge swiadczyc uslugi seksualne i za nie tez dojsc do laptopa/samochodu - bedac odpowiednio dobrym. Wiec - nic po trupach, nie zyje sie dla rzeczy materialnych, a po to zeby moc co rano zniesc swoje odbicie w lustrze.

            I wcale nie prawda, ze u nas perspektywa awansu na lepsza posade jest nikla i w pol roku mozna stac sie bogatym czlowiekiem. Jak Ci powiem, ze w Polsce jest latwiej zarobic to pewnie mi nie uwierzysz, ale chetnie Ci to udowodnie:).

            Wszystko opiera sie na tym jak dobry w czyms jestes. Bo dla dobrych pensje na calym swiecie sa takie same, a koszty utrzymania roznia sie, wiec najlpeiej byc dobrym w kraju w ktorym utrzymanie malo kosztuje. Natomiast jesli jestes sredni to WB zarobisz wiecej (nawet te 45E za godzine) niz PL to fakt. wiec wyglada na to, ze WB to kraj dla srednich Polakow.

            Kwestia patriotyzmu jest kwestia ostania, ale dla mnie przynajniej najwazniejsza. Nie bede pisal frazesow, ale wole byc sredni w Polsce niz sredni gdziekolwiek indziej... Czy wiesz, ze z osob ktore wyjechaly "za praca" do WB w ostatnich wyborach glosowalo ponizej 1% uprawnionych? To te 99% niech juz lepiej tam zostanie. Nastepne wybory bede byc moze "internetowe", wiec na pewno (nie) zaglosuja na tych laptopach co to sobie po miesiacu kupili...

            Nie bierz niczego do siebie. To co napsialem ma miec wydzwiek uniwersalny:)

            >>> We are The BOARD. Resistance
            is futile.<<<

            1. Pieprzysz człeku , Piet Blank 1/11/05 22:59
              123

              Zosiu Kocham Cię

            2. hmmm , Seba78 1/11/05 23:02
              z tego co pamiętam to od niedawna pracujesz? trochę to mało... utrzymaj się tam albo inaczej, spróbuj się przebić do góry. Życie nie jest takie proste - nie jeden był pewien, że Pana Boga za nogi chwycił. Wiedz, że wypowiadając takie słowa boleśnie się upada bo sam kiedyś się puszyłem, ale życie okazało się bardzo przewrotne i musiałem niestety wyjechać na jakiś czas za granicę... a wydawało mi się, że miałem wszystko w Polsce - kupiłem mieszkanie, nieźle mi się powodziło, była kasa na wszystko. Teraz się podniosłem i znowu jestem na fali - ale w życiu nie odważył bym się na takie stwierdzenia na jakie Ty sobie pozwalasz. No ale życie najlpeszym nauczycielem jest. Powdzenia życzę - obyś nie zaznał takie nauczki.

              www.nieruchomosci-gil.pl

              1. no to Twoja wypowiedź , DmK 2/11/05 00:17
                rzuca całkiem inne światło na wywód kolegi acd. Czyli tak jakby go nie było (wywodu ;)) :)

                1. no i niestety znowu nie jest tak mowisz , acd 2/11/05 19:55
                  faktycznie od niedawna pracuje w nowej firmie, ale to nie jest moja pierwsza praca. Wczesniej pracowalem gdzie indziej, ale rowniez zarabialem wiecej niz sredni zarobek Polaka w WB.

                  Kim jest humanista? Czy to jest ktos taki co specjalizuje sie w jednym z niematematycznych przedmiotow nauki? Ja tez jestem po humanistycznych studiach i matmy musialem sie nauczyc i ja polubic (a lepiej nie mowic co mialem z matmy na swiadectwie maturalnym:)). Znaczy sie mozna i trzeba, bo humanista - moim zdaniem - to ktos kto ma renesansowy umysl - we wszytkim jest dobry. Interesuje sie wieloma rzeczami i doskonali sie we wszystkim w czym moze. Humanisci wiec sa sola ziemi i tak na prawde to oni dochodza do wielkiej kariery. Sam chcialbym zostac takim humanista.

                  Kolejna sprawa, ktora poruszyl Seba78. Sprawa koneksji i dzialania z polecenia. Na tym etapie na ktorym teraz jestesmy to niestety takie dzialanie jest jeszcze dosc popularne i - co gorsze - ma na to spoleczne pozwolenie. Podobnie jak piractwo, z ktorym dosc obludnie tutaj walczymy. Pamietac jednak nalezy, ze jesli chociaz raz weszlismy w posaidanie pirata i uzylismy go to jestesmy tak samo zlodziejami jak kazdy kto ma na kompie same piraty. O sobie moge powiedziec, ze z pewnoscia nie zdobylem niczego co mam poprzez koneksje. Nie przecze natomiast, ze zdobycie wyksztalcenia mi przyszlo latwiej niz wielu innym bo mieszkam prawie w Warszawie, gdzie szanse sa duzo wieksze. Studia finansowalem sobie kredytu studenckiego, a Rodzice zapewnili mi cala reszte. Podsumowujac ten akapit, musze przyznac, ze czuje sie jakbyscie mowili: o udalo mu sie! Na pewno ktos mu zalatwil, dal lapowke albo wszystko kupil mu tatus. Troche to boli, ale coz zrobic.

                  I wreszcie: Nie traktuje nikogo kto wyjechal za praca do WB jako nieudacznika. Chcialem pokazac, ze Polska tez jest krajem szans. Mozna tu fajnie zarabiac i nie trzeba nigdzie jechac. Czasem nawet tu jest latwiej niz tam. Nie pisze tego wszystkiego bo tak slyszalem czy przeczytalem w madrej gazecie. Opieram to na doswiadczeniu, ktore sam zdobylem. Ale takze na podsatwie mojej Narzeczonej, ktora rowniez fajnie pracuje i fajnie sie Jej powodzi. Dlatego jakbyscie mi tu nie wmawiali ze macie racje i ze na pewno w WB jest lepiej to i tak ja wiem swoje. Nikogo nie zamierzam do nieczego przekonywac - jak macie ochote to jedzcie sobie to Zanzibaru i tam zarabiajcie.

                  Wiem, ze im wyzej sie wejdzie to tym bolesniejszy ew. upadek z gory. Mam to wkalkulowane i boje sie tego jak cholera, ale mam nadzieje na dwie rzeczy: ze szybko sie pozbieram i znajde inna prace.

                  Pozdrawiam Piet Blanka - Twoje wypowiedzi swiadcza o Tobie.

                  >>> We are The BOARD. Resistance
                  is futile.<<<

                  1. no tak... , beef 2/11/05 22:16
                    ..gdybyśmy byli narodem zdrowszym psychicznie, wszyscy by Ci gratulowali i w skrytości zazdrościli, a tak straszą Cię strąceniem z piedestału (już słychać szelest ukratkiem przemycanych pił do podpiłowywania drabiny, na którą się wspinasz). Normalnie wszystko opada. Nie daj się etatowym frustratom, naprawdę nie masz powodu, by czuć się winnym. To Twoje osiągnięcia i to objaw zdrowia psychicznego, że jesteś z nich dumny.

                    Od wielu, wielu lat średnia siła nabywcza pensji w Polsce wzrasta, a jak zapytać ludzi to powiedzą, że maleje. Nie znam chyba mocniejszego argumentu na dowód zbiorowego amoku, w jaki podadło nasze społeczeństwo, ale większości osób jakoś to zupełnie nie przeszkadza snuć swoich katastroficznych wizji. Ja chyba mam jakiś niepolski umysł (może żydowski? to już j23 musi mi wytłumaczyć), bo to po prostu nie mieści mi się w głowie.

                    "Jestem wesoły Romek,
                    mam na przedmieściu domek,
                    a w domku wodę, światło, gaz..."

                    "Nie bój, nie bój, i tak Ci wyłączą, he he he"

                    Stare, ale nadal aktualne. Ile? Dwa, trzy pokolenia?

                    this is the time of the revolution
                    keepin' it in the right track
                    feelin' it in my mind back

            3. jedna jaskółka wiosny nie czyni... , okobar 2/11/05 06:37
              uważaj bo wszystko może się zmienić....
              w Polsce jest wszystko bardziej skomplikowane... jeśli jesteś dobrym ekonomistą/informatykiem/fizykiem/prawnikiem/politologiem/czy tam innym menagierem :) zdecydowanie łatwiej jest się ustawić.... znam takich, którzy w szeroko pojętej ekonomii (banki duże firmy itp.) złapali Pana Boga za nogi... są niedługo po studiach zarabiają tyle, że czasem nie bardzo wiedzą co z pieniędzmi zrobić (ja by miał kilka pomysłów), ale niestety znam wielu doskonale wykształconych humanistów ( historyków, polonistów, filozofów czy nawet teologów), których nikt w zawodach zgodnych z wykształceniem nie potrzebuje.... wielu z nich jest obecnie bez pracy, wielu innych wyjechało (głównie do GB), zdecydowanie najwięcej jednak pracuje tam gdzie może i jak może... Tyczy to również mnie.. mgr historii, podyplomówka z europeistyki, robiony doktorat z historii i pracuję w księgarnii (alternatywa to nauczyciel--o ile jakiś dyrektor chciałby mnie zatrudnić--wolę jednak nie, w księgarnii zarabiam dwa razy więcej ale i tak mniej niż te przysłowiowe 1500zł netto
              skłania mnie to do wniosku że niestety na obecnym etapie rozwoju ludzkiej cywilizacji humaniści są coraz mniej potrzebni...boli mnie to gdyż właśnie jestem takim niepotrzebnym kimś...

              AMD 3800+ 2.01GHz 3.00 GB RAM
              GF 7600 GS, M2N4 SLI
              Win XP SP3

              1. nie zgadzam się, to uproszczenie , beef 2/11/05 10:00
                Znam masę informatyków, którzy pracują za 1k-1.5k zł i przy tym zapieprzają tak, że szkoda gadać (o upierdliwych szefach i gównianej atmosferze w pracy nie wspominając). Tak więc Twoja praca w bibliotece nie jest taka zła, a podział humaniści/niehumaniści jest MSZ wysoce nietrafiony. Słyszałem kiedyś, że copywriterami w agencjach reklamowych zostają filozofowie, bo liczy się tam kreatywność, otwarta głowa i zajomość ludzkiej natury. 1000% bardziej od wykształcenia (jesli chodzi o poziom zarobków) liczą się indywidualne predyspozycje, wykształecenie tylko ukierunkowuje na początku. Pewnie jest tak, że statystycznie np informatycy zarabiają więcej niż historycy i że jest im łatwiej, ale to przecież nie mas czegoś takiego jak raz na zawsze i dla każdego określony limit zarobków dla danego zawodu. Jeśli średnio informatycy zarabiają więcej od historyków, to znaczy tylko tyle, że ŚREDNI informatycy zarabiają więcej od ŚREDNICH historyków. W przypadku naprawdę dobrych - limitów brak w obu przypadkach. Zgadzam się tu z acd. A to, czy ktoś jest średni czy dobry zależy w 99% od pracy, pracy, pracy, pracy!!!! (nad sobą). Więc nie marudzić, że się nie ma Kulczyk na nazwisko, tylko brać do roboty.

                Powiem tak: jeśli sądzisz, że "jesteś niepotrzebnym kimś" i Twoje wykształenie zdeterminowało całe Twoje życie to... masz rację. Bo z takim nastawieniem dużo nie zdziałasz. Głowa do góry.

                this is the time of the revolution
                keepin' it in the right track
                feelin' it in my mind back

            4. zgadzam sie... , xmac 2/11/05 09:22
              pewnie, ze mozna
              trzeba sie tylko bardziej starac niz np. w usa, gb...
              oczywiscie lepiej, jesli u nas bedzie tak samo, ale niestety jestesmy troche z tylu i tylko ciezka praca mozemy szybciej dogonic reszte swiata
              a nie tylko skomlec i wyciagac rece, jak robi to wiekszosc spoleczenstwa zepsutego przez poprzedni ustroj
              koledze acd nie chodzilo zapewne o to, zeby was dobijac, ale pokazac, ze jest tez druga strona i to na wyciagniecie reki, moze bardziej odlegle niz to samo 'wyciagniecie' za granica, ale jest. i tylko od was zalezy, czy bedzie to do osiagniecia

              dual&mobile power
              XMAC

              1. tak... , Seba78 2/11/05 11:51
                możliwości są wszedzie i nikt nie przeczy temu. Jednak sposób, ton i kontekst trochę był inny:) Wogóle to przypomina mi się zdanie kolegi. Polska to jest kraj wielkich sznas i tylko niezaradni wyjeżdżają z Polski. No ale kolega ten nie wspomniał, że jest synem Starosty, w dodatku ma kasy jak lodu. Mało tego, od kuchni dowiedziałem się, że drogą nieformalną Ojciec koledze co to takie perspektywy widzi w Polsce - załatwiał specjalna pożyczkę w urzędzie pracy - baaaaardzo preferencyją i raczej niedostępną dla przeciętnego młodego człowieka. Reszta też sobie radzi - ta nadziana z nadzianymmi i wpływowymi rodzicami - kontakty i znajomości robią wszystko. Dlatego radzę uważać z takimi sądami bo w Polsce nie ma równych szans - fachowość i pracowitość to będą się liczyły jak nie będzie bezrobocia i firmy będą chciały zatrudniać fachowców a nie rodziny, znajomych czy innych. Osobiście nie mieszkam już od 8-9 lat z rodzicami i zdany byłem tylko na siebie i wiem jak trudno coś poza miastem rodzinnym załatwić - tam gdzie nie ma koneksji. Szlag mnie trafiał jak widziałem jacy ludzie pracują na stanowiskach, na które nie miałem sznas. Dlatego jak ktoś opuszcza ten polski kibelek to ja mu kibicuję i zyczę powodzenia. Może jak wyjdzie trochę tych młodych, zaradnych ludzi to wkońcu pracodawcy nieco zmienią podejście do fachowości.

                www.nieruchomosci-gil.pl

                1. Guzik prawda , beef 2/11/05 13:29
                  Jeśli myślisz, że w Polsce nadal się zatrudnia krew i znajomych i fachowość nie ma nic do rzeczy to się grubo mylisz. Sorry, ale najwyraźniej zmitrężyłeś ostatnie 10 lat na pierdzieleniu jak to Ci jest ciężko, bo dookoła wszystko się zmieniło. Rusz tyłek i otwórz oczy, tylę mogę powiedzieć. Albo stuknij się w głowę i pomyśl - jest recesja, firma ledwo przędzie, a Ty jesteś jej szefem - zatrudnisz jakiegoś znajomego albo pociotka, który nic nie potrafi i jedynie wciągnie Ciebie i siebie na dno? Jaką korzyść miałbyś z tego Ty albo On? ŻĄDNĄ! "Kontakty i znajomości robią wszystko" - oczywiście, wystarczy być znajomym, żeby generować przychód dla firmy, jakie to oczywiste :p

                  "Reszta też sobie radzi - ta nadziana z nadzianymmi i wpływowymi rodzicami" - nie mam wpływowych ani nadzianych starych i radzę sobie bardzo dobrze, tak samo jak moja żona, moi znajomi. Kupiłem i umeblowałem sobie mieszkanie za własne ciężko zarobione pieniądze i szczerze mówiąc wypraszam sobie takie teksty, bo duzo wyrzeczeń mnie to kosztowało. I nie jestem wcale żadnym wyjątkiem. Wybacz, ale za taki tekst odwzajemnię się podobnym - może to ja jestem nieudolnym synem bogatego tatusia, a może to Ty jesteś cienki jak dupa węża i swoje niepowodzenia tłumaczysz "układami". Wpadłeś na to kiedyś?

                  Co miesiąc mam co najmniej jeden telefon z propozycją pracy, a mój pracodawca, o dziwo, sam się zastanawia o ile podnieść mi pensję, żebym tylko był zadowolony. Co ciekawe, moja żona też ma tak samo. Czy jesteśmy geniuszami? Nie - po prostu znamy się na tym, co robimy i CHCEMY pracować. Przy czym "chcieć" nie polega tu na leżeniu zdołowanym na kanapie z jedną myślą w głowie: "o rany jak ja chcę pracować", tylko na wychodzeniu z siebie, żeby podnieść swoją wartość na rynku pracy i ciągłej, nieustannej pracy nad sobą. Jak to robić? Kup sobie byle jaki podręcznik o "byciu aktywnym" to Ci się nieco rozjaśni. W przeciągu roku od przyjściu do firmy, bez żadnych znajomości, stałem się liderem grupy, dystansując ludzi, którzy pracowali tu dużo dłużej. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że moi współpracownicy reprezentują typowo polskie podejście do pracy - nie wychylać się, robić od-do i czekać na wypłatę. A mi się PO PROSTU CHCE.

                  Ok, jestem niemiły. Ja wiem, że kogoś może irytować to, że komuś innemu się lepiej powodzi. Ale dlaczego, pytam, dlaczego w naszym pięknym kraju wciąż normalne jest obnosić się ze swoją klęską, a ja się czuję dziwnie, mówiąc o swoim sukcesie? Jak wy chcecie do czegoś dojść uznająć porażkę za normę a sukces za anomalię i rezultat "układów" i "nadzianych rodziców"? Piszecie do acd, żeby uważał, bo szybko może zostać strącony z piedestału. To prawda. Ale czy to nie Wy, szanowni frustraci bylibyście pierwsi, którzy byście się z tego cieszyli?

                  Czy jesteśmy w Polsce skazani na mentalną dyktaturę nieudaczników i marudów? Czy nie uważacie, że czas to zmienić?

                  this is the time of the revolution
                  keepin' it in the right track
                  feelin' it in my mind back

                  1. popieram... , xmac 2/11/05 14:16
                    wyjechalem z pily na studia do wroclawia, po ich skonczeniu mialem rozne propozycje pracy we wrocku, ale z nich nie skorzystalem, bo pojawilo sie przypadkowo cos w poznaniu, gdzie wyjechalem i jak na razie zostalem
                    i gdzie tu jakies koneksje? wyjechalem, do miast, gdzie mam jakas daleka rodzine, z ktora jednak sie nie kontaktowalem, aby otrzymac pomoc. wielu moich znajomych, ktorzy na studiach cos robili (czesto charytatywnie) nie mieli zadnych problemow ze znalezieniem pracy i doskonale sobie radza. ale oni nie siedzieli przez studia na dupach, nie imprezowali non stop i nie marnowali czasu... nikt z nas nie byl jakims asem na studiach, a to dlatego, ze zajmowalismy sie innymi rzeczami, jak praca na zlecenie... na imprezy czas byl zawsze, na weekendowe granie tez... a do tego byla kasa na m.in. laptopy (coby nie trzeba bylo wozic stacjonarnych kompow)
                    i jak mi ktos pisze, ze nie mozna u nas nic osiagnac, to zawsze pytam dlaczego sa takie problemy ze znalezieniem ludzi do pracy? i wcale nie chodzi tu o jakis mega-specjalistow, ale o ludzi, ktorzy przykladaja sie do pracy (nie opieprzaja sie) i chca sie uczyc. u nas niestety wiekszosc osob mysli tylko, jak tu znalezc sobie ciepla posadke, gdzie mozna nic nie robic i brac kase... przez takich jak oni tym, ktorzy cos staraja sie zmienic, robic po jakims czasie przechodzi ochota na cokolwiek i chca uciekac za granice, a ich najbardziej szkoda
                    rodzice umozliwili mi pojscie na studia, ale dodam, ze osoby, ktore braly kredyt i stypendia socjalne mialy wiecej kasy ode mnie, a pracujac na studiach (dorywczo, na zlecenie) kredyt mozna bylo od razu splacic, lub odkladac kase na konto
                    mam juz dosyc wszelkiej masci malkontentow, ktorzy nic nie robia, a stwarzaja tylko pozory, zeby usprawiedliwac sie przed soba samym
                    tak, jak napisal beef, trzeba promowac ludzi sukcesu i ulatwiac im rozwoj i tworzenie nowych miejsc pracy, a nie dowartosciowywac zyciowych nieudacznikow z wyboru, bo zycie nie zmusilo ich do pracy

                    dual&mobile power
                    XMAC

                  2. hmmm , Seba78 2/11/05 19:56
                    takim tonem to sobie możesz do swoich pracowników mówić albo żony &#8211; Ja sobie nie pozwalam na to - to po pierwsze.
                    Osobiście nie narzekam bo też do wszystkiego doszedłem sam. też kupiłem mieszkanie - bez pomocy żony - sam. Też je mebluje, też sobie radzę. Też odrzucałem ostatnio inne oferty pracy. Za granicą też w ciągu kilku dni!!! byłem już (cytuję Ciebie) liderem grupy i z miejsca miałem awans (Tobie aż rok był na to potrzebny? normalnie to jakieś typowo polskie podejście do pracy - to gorzej niż słabo według mnie!!! - też mogę być uszczypliwy) - nikogo nie znając (bo wyjechałem sam, w ciemno - tak mi się akurat wtedy ułożyło życie) Nie puszę się jednak jak ostatni pawian i nie pieprzę takich głupot tylko dlatego, że sobie poradziłem i pewnie dlatego mój punkt widzenia jest jedyny i słuszny:P Znam wielu świetnych ludzi, znających się na rzeczy, którzy wcale nie należą do pokolenia "czy się stoi czy się leży" - ale mających problem z przebiciem się. Nie wiem z jakiej perspektywy patrzysz - mieszkańca większego miasta? spróbuj się zmierzyć w małej mieścinie gdzie oficjalne bezrobocie sięga 25-30% - nie raz się odbijesz - nie mówię, ze nie poradzisz, ale tak szybko nie pójdzie, a nie każdy ma ochotę, możliwości aby do większego miasta się przeprowadzić. Poza tym z perspektywy jakiego zawodu patrzysz? nie każdy zawód predysponuje do tak spektakularnych sukcesów, a nie każdy ma ochotę robić inne rzeczy. Ja z wykształcenia jestem ekonomistą ze specjalnością "zarządzanie miastem" - To mi się podobało - niestety, musiałem się przekwalifikować i teraz zajmuję się diametralnie innymi rzeczami (zintegrowane systemy informatyczne) - ale nie każdy chce. gdybym tego nie zrobił moje dokumenty do końca świata leżały by w urzędach a na stanowiskach dalej pracowały by "Panie Krysie", które potrafiły wszystko dokumentnie spieprzyć. W swojej dawno już napisanej pracy magisterskiej dokładnie wypunktowałem błędy popełnione przez urzędników w kluczowych sprawach - wszystko się sprawdziło po kilku latach - gmina nie pozyskała złotówki z funduszy strukturalnych. No ale zapewniam Cię, że to się nie liczy w miasteczku 20 tyściecznym z 30% bezrobociem. Praca była w urzędzie dla odpowiednio ustawionych. (osobiście też mogłem skorzystać ze znajomości &#8211; ale dla mnie było by to poniżej godności) Generalnie meritum sprawy to to, że można w Polsce wiele, natomiast szanse są jednak zupełnie inne niż w kraju ze zdrową gospodarką &#8211; poza tym dalej nasz kraj przoduje w takich zjawiskach jak (uwaga trudne słowa &#8211; słyszałeś je?) nepotyzm, kumoterstwo czy korupcja. W tych dziedzinach niestety jesteśmy na bardzo odległej pozycji w rankingach np takiej instytucji jak Transparency International - na 67 miejscu jeśli chodzi o ten nieszczęsny nepotyzm. No ale twoje obserwacje są inne - masz jedyną słuszną rację która w dodatku daje Ci podstawę do tego aby być niekulturalnym i nazywać swoich rozmówców frustratami. ( w dodatku twoje zdanie rozmija się z opracowaniami i badaniami właśnie takich instytucji jakie przytoczyłem wyżej. No ale może jesteś taki fajny, że i tak masz rację? wbrew wszystkiemu?)
                    U mnie byś nie awansował za kulturę a w zasadzie jej brak, nieumiejętność czytania ze zrozumieniem, nieumiejętność dostrzeżenia innych punktów widzenia (mój jest jedyny i słuszny, nie?) i kilka innych rzeczy. Chcesz może jeszcze coś merytorycznego dodać?

                    www.nieruchomosci-gil.pl

                    1. widzę... , beef 2/11/05 21:42
                      ...że Twoje obserwacje ograniczają się do urzędów państwowych, z których to sobie znanym sposobem wyciągnąłeś wnioski na temat całej gospodarki i ogólnych warunków startu młodych ludzi, cytuję:

                      "Dlatego radzę uważać z takimi sądami bo w Polsce nie ma równych szans - fachowość i pracowitość to będą się liczyły jak nie będzie bezrobocia i __FIRMY__ będą chciały zatrudniać fachowców a nie rodziny, znajomych czy innych." (podkreślenie moje)

                      Gratuluję przenikliwości. Mając więc tak "szerokie" doświadczenie guzik więc wiesz o rynku pracy. Raporty Transparency International dotyczą administracji państwowej, mój wygłodniały merytorycznych argumentów marudo, więc musisz chować jeszcze asów w rękawie, skoro tak beztrosko walisz kulą w płot. Co do kiepskiej kondycji tejże administracji zgadzam się w 100% (sam ostatnio musiałem sporo rzeczy załatwić w takim przybytku rozkoszy), ale czy Ty sobie wyobrażasz, że wszyscy po studiach idą pracować do urzędów??

                      Chcesz merytorycznej polemiki? Jakoś nie zauważyłem polemiki z moimi argumentami, jedynie wzruszającą historię Twoich zmagań z paniami Krysiami w urzędach. Głupie są, to fakt, ale co z tego i co ma to wspólnego z szansami zatrudnienia w prywatnych firmach, do których startuje 99% absolwentów uczelni? Twoja jednostkowa obserwacja, niewątpliwie prawdziwa, ale ograniczona do wąskiego kręgu zagadnienia nie upoważnia Cię do fowmułowania ogólnych wniosków. "Nieumiejętność dostrzeżenia innych punktów widzenia"? No właśnie. Trzeba czasem choć na chwilę wyjść z własnej dziupelki jak się ogólne tematy porusza.

                      Wiedziałem, że napiszesz w odpowiedzi "ja też sobie radzę". To reguła, nie pierwszą już tu taką potyczkę stoczyłem i wszystkie wyglądały mniej więcej podobnie. Natomiast do łez wzruszyło mnie zestawienie dwóch Twoich wypowiedzi:

                      "Reszta też sobie radzi - ta nadziana z nadzianymmi i wpływowymi rodzicami - kontakty i znajomości robią wszystko"

                      oraz

                      "Osobiście nie narzekam bo też do wszystkiego doszedłem sam (...) też sobie radzę"

                      Cóż, jak kolega Seba78, to doszedł sam, jak inni, to mają wpływowych starych. "Nieumiejętność dostrzeżenia innych punktów widzenia" kwadrat. Kultura i dyscyplina rozumowania sześcian. Brawo. Że nie przemyślałeś pierwszej wypowiedzi? A trzeba było. A propos kultury, to widzę polega ona wg Ciebie na tym, że Ty masz prawo uogólniająco oceniać ludzi, którym się udało i deprecjonować ich ciężką pracę stwierdzeniami o układach wpływowych tatusiach. Takie prawo Polaka.

                      I jeszce małe miasta - też mam w nich znajomych, sam z jednego pochodzę. Większość wyjechała i nie marudzą. Niektórym małe miasta pasują, ustawili się jako tako i nie marudzą. Inni cienko przedą, ale też nie marudzą, bo mieli swoją szansę, a nawet kilka, nie skorzystali i wiedzą, że mogą winić tylko siebie. Niektórym los mocno po dupie dał aż zatrzeszczało, ale oni to w szczególności nie marudzą wcale, bo są zajęci życiem z dnia na dzień i ciężką pracą na opłacenie rachunków (lub poszukiwaniem tejże). Marudów spotykam tylko na forach dyskusyjnych, za to w dużych ilościach.

                      "No ale może jesteś taki fajny, że i tak masz rację? wbrew wszystkiemu?" Wbrew czemu kochanieńki, wbrew czemu?

                      this is the time of the revolution
                      keepin' it in the right track
                      feelin' it in my mind back

                      1. hmmm , Seba78 3/11/05 10:19
                        właśnie w tej swojej wnikliwej analizie zgubiłeś jeszcze samo meritum sprawy. Od samego początku mówię, że nie można oceniać całej rzeczywistości po jednym wycinku a tym bardziej po sobie (To co o sobie pisałem to była czysta ironia - ale najwyraźniej nie doszukałeś się jej) - widzę, że próbujesz kota ogonem wykręcić bo nagle stałeś się orendownikiem tej tezy. Trochę to śmieszne. Po drugie nie sądze, że trafiłem kulą w płot odnośnie nepotyzmu - bo widzisz - na własnej skórze doświadczyłem takiej sytuacji ( a widziałem więcej) gdzie takie zjawiska zachodziły w firmach prywatnych. W moim konkretnym przypadku wyglądało to tak, że wygrałem w zasadzie casting i wszytsko było w porządku, jednak na firmę wywarła wpływ druga firma aby ta zatrudniła jej kandydata - rodzinę szefa konkretnie - a że firma mająca mnie zatrudnić była w dużej mierze zalezna od tamtej "biznesowo" to zatrudniono takiego gogusia. Oczywiście wszystko się fatalnie skończyło - ale sytuacja miała miejsce. nalezało by tu rozrónić polecenie od nepotyzmu - chociaż granica jest bardzo płynna. Aby było jasne - bo widzę, że wnioski bardzo pochopnie wyciągasz - nie twierdzę, że tak jest zawsze - ale zjawisko to występuje dosyć często i czasami utrudnia życie niektórym. Mój wcześniejszy wpis też nie był ogólnieniem a raczej taką historyjką - dosyć zabawną - bo kolega ten zaszedł nam trochę za skórę swoimi autorytarnymi twierdzeniami a po cichu robił swoje. Teraz brak mu trochę przyjaciół to wyżywa się i leczy swoje flustracje na necie, na jakimś forum dalej wygłaszając swoje autorytarne tezy, jedyne i nieomylne:)
                        Poza tym nie straszę kolegi ACD, nie zazdroszczę mu, nie wypowiadam swoich słów ze słośliwością i nie sądzę, że poczuł się urażony. Życzyłem mu powodzenia i mam nadzieję, że mu się powiedzie. Jedynie ostrzegłem aby nie zachłysnąć się sukcesem, aby popatrzeć co się dzieje dookoła. Ale jakoś widze podrazniło Cię to wszystko. Ciekawe gdzie leży przyczyna? sport jakiś uprawiasz? bo może przydało by się od czasu do czasu, a nie wyładowywać swoje emocje i tak się zacietrzewiać że ma się problemy ze zrozumieniem o czym dyskutujemy.
                        życzę dalszych sukcesów i pozdrawiam

                        www.nieruchomosci-gil.pl

                        1. oj seba... , xmac 3/11/05 11:07
                          ja odebralem twoje wypowiedzi podobnie, jak beef, wiec moze niezbyt precyzyjnie sie wyraziles
                          nikt nie kwestionowal istnienia nepotyzmu, kumoterstwa, etc... pisalismy, ze nie wszedzie tak jest i ze mimo wszystko mozna u nas osiagnac sukces, nie trzeba wyjezdzac. oczywiscie jest trudniej, ale mozna.
                          nie wiem po co z beef-em robiliscie osobiste wycieczki, bo jakos nie wnioslo to nic dobrego, poza mozliwa wzajemna awersja
                          a jesli chodzi o zatrudnianie 'po znajomosci' (z polecenia, nie nakazu) to wielu pracodawcow preferuje te wlasnie droge, bo podczas zwyklej rekrutacji mozna sie mocno naciac, a nikt nie chce zatrudniac kogos na 3 probne miesiace, zeby pozniej wziac kogos nowego i tak w kolko, bo szybko okazuje sie, ze znow trafil sie jakis obibok. z zewnatrz czesto wyglada to zupelnie inaczej, niz jest w rzeczywistosci
                          mam nadzieje, ze bedzie coraz lepiej i zycze wszystkim tyle szczescia/wytrwalosci/... ile potrzebuja do osiagniecia sukcesu!

                          dual&mobile power
                          XMAC

  6. a czy wiesz że , DmK 1/11/05 21:59
    w stanach głosowało 60% uprawnionych? :) nie wiem czy napisałem, nie chce mi się czytać, że w Polsce nie można ale podsumowując: nie chodzi o to czy jesteś najlepszy czy średni, nie tędy droga. Chodzi o to czy chcesz pracować. Ja tak jak pisałem nie jestem najlepszy ale znaleźć pracę mogę. Sęk w tym że nie każdemu jest tak łatwo, jest wielu ludzi którzy naprawdę chcą pracować (sprawdź ile np. zarabia się u nas pracując jako śmieciarz przy śmieciarce ;)) ale za 700 netto zł jak mają się utrzymać? 1500 na jedną osobę to tak w sam raz żeby zacząć... w sumie też nie uraziłeś mnie ;) ani nie kłucę się tylko jakiś czas temu znajomi wrócili... jeden po rocznym pobycie kupił sobie knajpę... nie imponuje mi to ale po prostu podobają mi się możliwości których u nas narazie nie ma i nie będzie niestety...

    1. coś opera się psuje , DmK 1/11/05 21:59
      miało być pod kolegą acd i "Ja jestem najlepszym przykladem, ze i w Polsce mozna"

    
All rights reserved ® Copyright and Design 2001-2024, TwojePC.PL