http://akustyk.magma-net.pl

1. nie do końca minister ma rację , kubazzz 16/03/08 23:57
   bo w odpowiedzi ministra są błędy merytoryczne.
   Poza tym minister powinien jednak mieć tą władzę nad podległymi instytucjami.
   Tutaj jest "spychoterapia" i olewanie.
   A dyrekcja muzeum prawdopodobnie kieruje się po części ochroną własnych interesów finansowych, a trochę metodą ignorancji, "lepiej nie. bo po co?"...
   Pomijając wskazane [nie przeze mnie] przekraczanie przepisów i ich błędną interpretację, mamy tu do czynienia z sytuacją "dupą do klienta"...
   może tak sobie robić całkiem prywatne P.H.U. "u Zygfryda", ale nie instytucje publiczne związane z ... kulturą.

   SM-S908

   1. jak juz , Dabrow 17/03/08 00:43
      to spychotechnika a nie terapia (-;

      !!!!!TO JEST SPARTA!!!
      !Tu się nic nie zmienia!
      ------dabrow.com------

      1. racja racja , kubazzz 17/03/08 01:02
         rozproszony jestem i piwo pije i mi nie wyszło ;)

         SM-S908

   2. hmm , akustyk 17/03/08 01:20
      no wlasnie nie jestem pewien czy ma wladze. logiczne w zdecentralizowanym systemie byloby, zeby minister mial ograniczona wladze a dyrektorzy pewna autonomie. w przeciwnym wypadku w pelni zrozumiale byloby dla mnie, ze dyrektorzy kula ogon pod siebie i spychaja brak decyzji na "bo nie wolno odgornie".
      
      generalnie, tak jak piszesz - pelna spychologia i rozmywanie odpowiedzialnosci przed petentem. rasowa "dupa do klienta", ktorej rodowodem, jak na moje oko, jest klasyczna komunistyczna niechec do wychylania sie ponad to co konieczne.
      
      mnie tylko chodzilo o to, ze minister uzasadnia na jakiej podstawie dyrektorzy mogli odmowic i nie wdaje sie w dyskusje czy to zrobili slusznie. ma tu racje, bo ustawowa ochrona dobr narodowych i ich udostepnianie oznacza rowniez troske o ich przetrwanie, ktore potencjalnie MOZE byc zagrozone przez udostepnienie osobom niepewnym.
      
      z punktu widzenia dyrektora natomiast sytuacja moze byc zinterpretowana w taki sposob, ze jest stwarzany precedens dla jednego podmiotu (wikimedii/fotografa), przez co inne podmioty moga sie domagac analogicznego dostepu, bo, o ile czegos nie przeoczylem, nie ma tam mowy o publicznym charakterze dziela fotografa i swobodnym prawie do jego wykorzystywania przez dowolna inna strone. czyli de facto jest to sytuacja organu panstwa wykorzytujacego swoje zasoby (czas, ludzi, organizacje, moze i pieniadze) dla podmiotu prywatnego... i nie jest dla mnie niezrozumiale, ze dyrektorzy moga sie na to nie zgadzac. niezrozumiala jest tak masowa niechec i brak wspolpracy, ale to inna bajka...

      http://akustyk.magma-net.pl

      1. tu sie rozchodzi o to, ze: , kubazzz 17/03/08 02:43
         - wikimedia chce wejsc z aparatem i zrobic bezinwazyjnie zdjecia temu co jest wystawione, z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. to jest możliwe, ale wiadomo, ze nie mozna tego "na bezczela" zrobić.
         Do tego ma teoretycznie prawo każdy.
         - w przypadku kiedy do zrobienia zdjęć potrzeba dodatkowego zaangażowania muzeum, przygotowania eksponatow, itp, jest negocjacja co do odpłatności.
         I to dotyczy też każdego.
         
         Muzeum zachowalo sie tutaj tak, jakby bylo wlascicielem eksponatow i na dodatek przywoluje jakies teksty o ochronie praw do wizerunku, praw ktore tutaj nie wystepuja.
         
         Zreszta, wikimedia argumentuje to tak, ze istniejace fotografie eksponatow domeny publicznej, sa juz przedmiotem praw autorskich i nie mozna ich tak sobie wykorzystac w swietle polskiego prawa. Dlatego chcieli zrobic takie zdjecia sami, w ilosci i jakosci wybranej przez siebie i wykorzystac je. I wychodzi na to, ze maja pelne prawo..
         Ale zaproponowali tez, ze jesli dotychczasowi autorzy zechca "uwolnic" swoje fotografie, to wikimedia to przyjmie bo chodzi o tresc, a nie metode. Ale znowu wikimedia nie bedzie placic za istniejace zdjecia skoro ma ludzi i teoretyczna mozliwosc zrobienia tego za darmo. Tyle tylko, ze muzeum to blokuje i pytanie jest dlaczego.. jak nie wiadomo o co chodzi, to pewnie chodzi o kase.. byc moze poza zwykla ignorancja, ktos ma jakis pomysl na zamotanie tego i wyciagniecie kasy, wyfrajerowanie kogos.
         Jezeli tak jest to sie komus pomieszaly priorytety i kompetencje.
         
         Sprawa zagmatwana, ale wg mnie istotna bo pokazuje skale ignorowania i zlej interpretacji przepisow prawa.
         Vagla wynajduje rozne takie tematy i ciagnie je, mozna poczytac o innych absurdach.
         Ostatnio na fali "piractwa" pojawila sie wieksza swiadomosc ochrony autorskich praw majatkowych, ochrony znakow towarowych, wizerunku itp.. Tyle ze bardzo duzo jest przeinaczen, celowo lub przypadkowo stworzonych blednych przekonan i z tego sie robia pozniej takie kwiatki, ze muzeum ktore ma promowac dziecictwo kulturowe, blokuje akcje ktore temu maja sluzyc.

         SM-S908

         1. a do tego jeszcze dodam, , Tiamat 17/03/08 13:03
            że ministerstow tak na prawdę NIE wyjaśnia, na jakiej podstawie prawnej odmówiono wykonania zdjęć, bo podane przez nich przepisy nie maja związku ze sprawą. Tak, jak to wyjaśnia Vagla.

            -+- TmT ---
            Jest 10 grup ludzi - jedni rozumieją kod
            binarny, drudzy nie.