Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
B O A R D
   » Board
 » Zadaj pytanie
 » Archiwum
 » Szukaj
 » Stylizacja

 
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
OBECNI NA TPC
 
 » Tomasz 09:40
 » adolphik 09:35
 » Wedelek 09:34
 » GLI 09:31
 » Robak 09:28
 » skalak23 09:27
 » JE Jacaw 09:26
 » ulan 09:26
 » Katoda Lt 09:25
 » dugi 09:23
 » Artaa 09:17
 » @GUTEK@ 09:17
 » Master/Pe 09:16
 » Kenny 09:16
 » NWN 09:15
 » biEski 09:14
 » braveh 09:07
 » McMi21 09:06
 » PaKu 09:04
 » Mariosti 09:02

 Dzisiaj przeczytano
 41133 postów,
 wczoraj 25974

 Szybkie ładowanie
 jest:
włączone.

 
ccc
TwojePC.pl © 2001 - 2024
A R C H I W A L N A   W I A D O M O Ś Ć
    

[OT] Co ty zrobisz, kiedy zobaczysz osobę leżącą na ulicy? , laciak88 30/07/09 16:52
http://www.joemonster.org/...osobe_lezaca_na_ulicy

Najpierw ogladac, pozniej czytac ponizsze




Zgadzam sie z tym i pewnie sam widzac puszke bym mial problem zeby pomoc (oni zazwyczaj spia, chyba zeby padl kolo mnie), chociaz ciekawe jaki wplyw ma na to psychologia zachowan tlumu (jakis koles w komentach poruszyl temat stwierdzajac, ze jakby nikogo nie bylo obok, to czulbys, ze musisz pomoc)

"To Alcohol! The cause of, and solution to, all of
life's problems."

  1. powiem tak... , Gajdzi 30/07/09 17:29
    nie raz juz bylem w sytauacji w ktorej moglbym pomoc, ale zaraz zjawiaja sie to "mądrzejsi" ludzie i wiedza co jest czlowiekowi i jak temu zaradzić - mowa o ludziach "dobrze ubranych", jednak w przypadku gdy widzę czlowieka z alkoholem w reku mam ochotę podejsc i zapytac czy wszystko wporządku, jest jednak cos co mnie powstrzymuje... pierd....na opinia spoleczna, ktora zaraz bedzie wymachiwać rękoma i gadać "zobacz jaki palat, czego on chce od tego straceńca".

    Mialem juz sytuacje w ktorej wlasnie taki obelgi poszly, akurat pod adresem kolegi (zawsze byl wyczulony na tego typu zjawisko). Nie wytrzymałem i odezwałem sie do goscia "Ty nigdy nie pijesz i założe sie że nigdy się nie potknąłeś, ale jeśli Ci sie to zdarzy i faktycznie będziesz potrzebował pomocy, to oby każdy Cie minal nie pytając nawe co Ci jest". Po tym tekscie koleś zaczął mi wygrażąć itp... to powiedzcie sami... nie jest tak u nas?

    Pan Bóg bawi się z ludźmi w
    chowanego.
    On odlicza - ludzie się chowają...

  2. Ja pamietam jak mnie podnosili... , Wolf 30/07/09 17:33
    Latalem przy 20 wezlach, nagle zlapal mnie szkwal, nie utrzymalem sie na ziemi, nie zdazylem pociagnac za zrywke bezpieczenstwa i polecialem z 30-40m jak by mnie ktos wystrzelil z procy...
    A ze waze 110kg to zaliczylem niezle jebniecie nawet nie o ziemie co o kamienie...

    Wazne jest to ze w tamtej chwili nie bylem wlasciwie w zasiegu niczyjego oka na plazy, ale chwilke pozniej rodzinka z dziecmi i tobolami przeszli 30m obok mnie udajac ze nic nie widza, lezalem tak sobie kilka minut majac wrazenie ze jestem caly polamany, nie mialem sily wydusic z siebie slowa by tak ciezko mi sie oddychalo, nie mialem nawet sily siagnac po telefon bo rece mi sie tak trzesly...

    Po kilku minutach podbiegl do mnie Irlandzki dziadzio, ktory tam lazil z psem i skubaniec od razu polozyl mnie w bezpiecznej pozycji(ogladalem owsiaka to wiem co i jak)...
    Bylem przytomny, ale ani ja ani on nie wiedzielismy czy i co mam polamane...

    Pozniej kazalo sie ze na szczescie tylko dziura w piszczelu, skrecona kostka i kilka siniakow, wlasciwie tylko dlatego ze bylem poubierany w ochraniacze i kask jak robocop...

    Jak mnie juz niesli do karetki, obok tych co przeszli okazalo sie ze to polska rodzinka rozlozona na kocykach, tatus wali sobie spokojnie piwko i nie wiadzac ze rozumiem co mowi, uslyszalem ze jestem jakism kolejnym irladzkim debilem...

    Nie wiem do konca od czego jest to zalezna czy ktos przejdzie obok czy pomoze...
    Wywracalem sie i wczesniej i pozniej nie raz, kilka razy takze musialem chwilke polezec bo upadek czy to z wysokosci czy nie rzy predkosci 40-50km/h zawsze boli...

    Najczesciej jak sie wyracam to podchodza jednak osoby starsze, mieszkajace w lokalnej miejscowosci...
    Ani raz nie podszedl nikt mlody, nawet kiedy na plazy roilo sie od ludzi...

    Vey iz mir!

  3. mam jeszcze , Deus ex machine 30/07/09 17:53
    ten odruch podejscia, ale niechalbym zebym musial kiedys udzielic komus pierwszej pomocy - tylko dlatego, ze nie potrafilbym tego zrobic fachowo, a czasem mozna jeszcze bardziej zaszkodzic. Poki co najczesciej konczylo sie, ze albo pijaczek mowil, ze wszysko gra albo ludzie podnosili sie z upadku. I oby tak dalej bylo.

    "Uti non Abuti"

  4. im dalej tym gorzej, robione pod konkretną tezę. , Wedrowiec 30/07/09 22:53
    A co do tego jak bym się zachował? Dzwoniłem wiele razy jak "pijaczek" leżał i zawsze miałem później wyrzuty sumienia - bo jak się obudzi na wytrzeźwiałce to będzie w****ny że mu się wyspać nie dali. Dotykać - nie dotykam (w 100% przypadków było ostro czuć), nie sprawdzam czy żyje.
    Wyrzuty były zawsze mniejsze zimą (ale więcej filozoficznych przemyśleń) - uj że dostanie rachunek z izby, jednak to człowiek i ważne żeby przeżył. A jak sobie poleży na -20 to szanse ma małe.

    Raz policjant ode mnie pożyczył komórkę - padła mu bateria czy cuś, dzwonił na 112. Lato, kolo leżał zapruty, kolesie dookoła "panie władzo my go zabierzemy". Się pojawili pewnie jak "niebieskiego zobaczyli".

    A inna akcja była "max".

    Wracamy z 25 grudnia około 22, żona 2 tygodnie po ciężkiej operacji, pół godziny do samochodu się pakowaliśmy, bardzo chciała się zobaczyć z rodziną w święta itp, dałem się złamać i zgodziłem się z łóźka ruszyć (tłumaczę się co do tego co będzie dalej). Jedziemy, przejście dla pieszych, pasy rozdzielone trawnikiem, obok pasów na tym trawniku leży ktoś, nad nim inny się pochyla, obok terenówka na awaryjnych, po drugiej stronie kolejny samochód stoi.

    Mówię do żony, dzwoń na 112. Zadzwoniła, opisała miejsce i sytuację (jak to wyglądało, nie możemy się zatrzymać, są ludzie na miejscu itp).

    Dojechaliśmy do domu (30 minut), dzwoni pani z pogotowia i DRZE RYJA że jak urwa można, ona wysłała karetkę i nikogo tam nie ma, obciążą nas kosztami a poza tym powinniśmy zostać na miejscu wypadku i za to grozi sąd.

    To ja to proszę Państwa pier***ę i od tego momentu żonie już nigdy nie powiedziałem i nie powiem "dzwoń". A i jak żula będę widział leżącego to przez tą szmatę z pogotowia pewnie też rzadziej zadzwonię.

    "Widziałem podręczniki
    Gdzie jest czarno na białym
    Że jesteście po**bani"

    1. z pogotowia tez nie taka szmata , Deus ex machine 30/07/09 22:58
      fakt mogla, nie drzec ryja. Tylko na spokojnie wyjasnic, widac babka w stresie pracuje. Jednak racja takiej dyspozytorki, ma limit karetek, jesli wysle ja gdzies to nie moze juz w inne miejsce. Tez trzeba ja zrozumiec. Co nie usprawiedliwia, ze sie na Ciebie wydarla.

      "Uti non Abuti"

      1. gówno nie zrozumieć. , Wedrowiec 30/07/09 23:10
        (wkurzony jestem). Kolejna sytuacja.. wcinam chińskie na centralnym, obok policjantów dwóch siedzi. Zgłoszenie przez jakąś tam krótkofalówkę czy co tam mają. Jeden przyjął, drugi się pyta o co chodzi - jakiś koleś leży nieprzytomny na peronie - tłumaczy drugi i wstaje. A pierwszy na to coś w stylu - eee gdzie się spieszysz, albo zapruty albo nie żyje to i tak zaczeka. Na to ten pierwszy OK, usiadł i dokończyli żarło. 5-10 minut później wolnym krokiem ruszyli we "właściwą" stronę.

        Trzeba ich zrozumieć, mało im płacą itp... ;)
        To niech urwa zmienią zawód.

        "Widziałem podręczniki
        Gdzie jest czarno na białym
        Że jesteście po**bani"

        1. e nie , Deus ex machine 31/07/09 07:20
          takich to nie trzeba zrozumiec tylko z roboty wywalic. Jednak dalej bede bronil czesci racji dyspozytorki .) Bo karetki do kazdego zgloszenia nie dojada w tym samym czasie i ktos musi o tym decydowac gdzie taka karetke poslac. Troche jak z decyzja ten przezyje, ten zobaczymy - tez bym mial stresa jakby mnie tam posadzili. Siedzisz w takiej centrali, karetek zero i nagle dzwoni ktos, ze mu dziecko sie dusi - psychicznie bym takiej roboty nie wytrzymal.

          "Uti non Abuti"

  5. Amerykanie SĄ głupi , Bergerac 31/07/09 07:32
    Upraszczają nazewnictwo tego co widzą do bólu, np. ''what-you-do-camera''.

    Barbossa: You're supposed to be dead!
    Jack Sparrow: Am I not?

    
All rights reserved ® Copyright and Design 2001-2024, TwojePC.PL