Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
B O A R D
   » Board
 » Zadaj pytanie
 » Archiwum
 » Szukaj
 » Stylizacja

 
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
OBECNI NA TPC
 
 » GULIwer 13:05
 » Tomasz 13:03
 » Paweł27 13:03
 » power 13:02
 » elliot_pl 13:02
 » steve 13:00
 » P@blo 12:53
 » XepeR 12:51
 » Guli 12:51
 » tuptun 12:50
 » ligand17 12:49
 » rzymo 12:48
 » metacom 12:48
 » Lukas12p 12:47
 » wrrr 12:44
 » abes99 12:44
 » Wedelek 12:43
 » reev 12:42
 » DJopek 12:40
 » Ramen 12:39

 Dzisiaj przeczytano
 41134 postów,
 wczoraj 25974

 Szybkie ładowanie
 jest:
włączone.

 
ccc
TwojePC.pl © 2001 - 2024
A R C H I W A L N A   W I A D O M O Ś Ć
    

[OT] Edukacja - jak oceniacie edukację XXI wieku w Polsce? , Remek 12/07/11 13:39
Przyczynek do dyskusji

http://szkola.wp.pl/...wiadomosc.html?ticaid=1ca5d

Zauważam, że jest coraz gorzej. Według mnie pomysł z wprowadzeniem etapu gimnazjum, to jeden z głównych powodów tego problemu. Gimnazja sklecane naprędce, programy nauczania wymyślane na poczekaniu, przypadkowa kadra nauczycielska, zbyt duże zróżnicowanie poziomu przekazywanej wiedzy. To wszystko powoduje, że wielu uczniów nie radzi sobie w liceum.

Cała ta reforma edukacji to jedna wielka porażka. Poziom wykształcenia leci na pysk.

  1. z mojego pkt. widzenia , Demo 12/07/11 13:43
    większą winę ponoszą uczniowie i rodzice. Za moich czasów (rocznik 1981) jak ludzie mieli złe oceny to strach było do domu wrócić i najwięksi debile wyciągali na koniec roku a "nie zdanie matury" to był ewenement. Naprawdę trzeba było się starać.

    Rodzice interesowali się i jak dzieciak miał kiepskie oceny to go piłowali w domu. Teraz rodzice wychodzą z założenia, że szkoła "ma nauczyć" i koniec. Młodzież totalnie kładzie lachę. mają wszystko głęboko gdzieś.

    Ale co ja tam wiem, jestem zwolennikiem twardego chowu.

    napisalbym swoj config,ale sie nie
    zmiescil:(

    1. Ja mam inny punkt widzenia , Remek 12/07/11 13:49
      Mój syn akurat zdał do drugiej licealnej. Oczywiście jest leń i wiem, że stać go na więcej. Ale jestem zdania (i rodzice jego kolegów/koleżanek), że to okres gimnazjalny te dzieciaki tak rozleniwił, nie nauczył wiele, że poziom nauczania w gimnazjach był tak zróżnicowany, że kto trafił gorzej, to teraz mu dużo trudniej.

      1. co do gimnazjów , Demo 12/07/11 13:53
        to pomysł pomylony był od samego początku. Niemniej jednak, złej baletnicy.....Nie ma co zwalać takiej porażki edukacyjnej na formę szkoły. Młodzież burzy się o obowiązkową matmę...Jak zobaczyłem te zadania to mało się ze śmiechu nie poszczałem. Poziom podstawowy niemalże.

        napisalbym swoj config,ale sie nie
        zmiescil:(

      2. Najwyższa pora , Padawan 13/07/11 01:13
        żeby tu założył konto.

        1. ROTFL , Bergerac 13/07/11 10:01
          :)))))))))

          Barbossa: You're supposed to be dead!
          Jack Sparrow: Am I not?

          1. Tata mógłby mieć obiekcje , Padawan 13/07/11 11:12
            ;-) Byłby pierwszy taki duet na tpc.

  2. kilka lat temu gadałem z dziewczyną , digiter 12/07/11 14:00
    z 3 kl LO która nie potrafiła przekształcać wzorów.

    a+b=c i nie potrafiła obliczyć b

    Trzeba się zastanowić czy wszyscy muszą mieć maturę. Moze trzeba się pogodzić z tym że niektórzy pewnego poziomu intelektualnego nie są w stanie przekroczyć. Z drugiej strony teraz na wszystko potrzebne są studia. Bez papieru nie znajdziesz pracy nawet za 1500zł.

    Piszcie do mnie per ty z małej litery

    1. U mnie , Ramol 12/07/11 14:07
      na studiach (rozpoczętych 11 lat później, czyli po trzydziestce), jakaś dziewczyna świeżo po liceum, na hasło sinusoida narysowała prostą. Nie był to niestety odosobniony przypadek, jeśli chodzi o poziom "wpadki".

      Ramol

    2. dokładnie ten sam problem , Demo 12/07/11 14:17
      miał znajomy który zdawał teraz maturę (zdał). Teraz wybiera się na politechnikę na "Budowę i projektowanie maszyn" ^^

      napisalbym swoj config,ale sie nie
      zmiescil:(

    3. Nie zagaduj , Maverick 12/07/11 21:46
      dawaj zdjecie dziewuchy ;)))

  3. Proónanie do innych krajów ... , Muchomor 12/07/11 14:01
    ... pokazuje, że nie jest jeszcze tak źle. Tu Polska:
    http://www.oecdbetterlifeindex.org/...ries/poland/
    Można podejrzeć i porównać do innych krajów.
    Nie żeby nasi wybrańcy nie mogli czegoś jeszcze sp...ć.

    Stary Grzyb :-) Pozdrawia
    Boardowiczów

  4. Moim zdaniem... , JE Jacaw 12/07/11 14:07
    ...mamy klasyczny przykład trafności powiedzenia ś.p. Stefana Kisielewskiego: "Socjalizm to ustrój, który bohatersko walczy z problemami nieznanymi w innych ustrojach".

    Gdyby szkoły były prywatne to nie byłoby problemu: krzyży w klasach, matur, gimnazjów, wychowania seksualnego, religii, Sienkiewicz vs. Gombrowicz itd. A tak tresura uległego obywatela nadal trwa i poszczególni członkowie mafii różnią się tylko detalami typu: czy Sienkiewicz jest lepszy od Gombrowicza.

    Acha i do tego kretyński nacisk na kształcenie, które w oczywisty sposób powoduje spadek jakości nauczania. Jeśli dawniej mało kto miała maturę, a teraz prawie każdy, to albo ludzie stali się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat tak wybitni, albo zostały obniżone wymagania. I jakoś osobiście obstawiam to drugie. No, ale wiadomo trzeba się pochwalić procentem ludzi z dyplomem, bo inaczej co o nas powiedzą... i jak dawniej w wieku 19 lat po maturze ktoś miał prawie tak samo dobre wykształcenie jak dzisiaj 24 latek po studiach, a 5 lat człowiek jest w plecy. I to akurat te lata, kiedy człowiek najczęściej ma siły i chęci, aby "świat zdobywać".

    Socjalizm to ustrój, który
    bohatersko walczy z problemami
    nieznanymi w innych ustrojach

    1. Uzupełnienie... , JE Jacaw 12/07/11 14:11
      ...po przeczytaniu wypowiedzi kolegi digiter, jeszcze jedna rzecz mnie naszła, przez ten pęd do wykształcenia mam wrażenie, że coraz trudniej znaleźć kogoś do "prostej" roboty np. kafelkarza, tapeciarza, malarza, kopania rowów itd. Bo prawie każdy magister i przecież rączek sobie nie będzie brudził, zresztą nie po to studiował, aby kopać rowy. I jeszcze trochę a takie osoby będą zarabiać więcej niż nie jeden profesor. Może wtedy "trynd" się odwróci ?

      Socjalizm to ustrój, który
      bohatersko walczy z problemami
      nieznanymi w innych ustrojach

    2. dawniej mało kto miał maturę , Seadog 12/07/11 14:59
      ale nie wynikało to wyłącznie z jej trudności. Zależnie od tego jak daleko "dawniej" się posuniemy - przed wojną dostępność szkolnictwa była mocno ograniczona (bariery społeczno-kulturowe, finansowe, wtniczne). Zatem nawet największy geniusz urodzony jako młodszy syn przysłowiowego świniopasa, czy nawet gospodarza na włościach, nie miał szans się wykazać.

      Po wojnie, czyli "za komuny" matura nie była potrzebna, ale była w zasięgu. Czyli nawet chłopskie czy rzemieślnicze dzieci jeśli chciały - mogły się uczyć i iść na studia. Co więcej, ten zbrodniczy system ułatwiał im to, dając "punkty za pochodzenie", stypendia, miejsca w akademikach za cenę niedrenującą studenckiej kieszeni. Wówczas za to nie było - mimo pewnej propagandy ze strony władz - takiego "parcia na edukację". Było bardzo wiele zawodów, w tym urzędnicze, a więc ciepłe posadki bez machania łopatą, w których nie było wymogu nawet pełnego wykształcenia średniego. Stąd oblanie matury nie było tragedią zamykającą szanse na godne życie.

      Obecnie:
      a) młodzież ucieka od dorosłości; życie to fun, zaś zarabianie kasy, odpowiedzialność itp. rzeczy to brednie. Stąd należy się uczyć tak długo, jak się da. A rodzice dumni, bo:

      b) posada przysłowiowej pani w okienku na poczcie, która sprzedaje znaczki i wydaje przesyłki (to tylko przykład, jest tego masa) obwarowana jest magicznym wymogiem wykształcenia wyższego, więc kto nie ma dyplomu - nie istnieje na rynku pracy. A każdy chce - kiedy już będzie musiał - pracować mało za dużą kasę, i to bez wysiłku, bo:

      c) młodzież wychowywana jest w przekonaniu, że wysiłek=frajerstwo; "mi się należy", "jestem zajebisty/a, a jeśli mi coś nie wychodzi, to dlatego, że jest głupie/źli ludzie rzucają kłody pod nogi". Stąd od najmłodszych lat (kiedy chwali się dzieci za byle co) robią wszystko, żeby samo się wkoło nich działo. A w szkole często się im w tym pomaga: obniżając minimalne wymagania programowe, próg zdawalności do 30%, stawiając na testy niewymagające myślenia (to w skali ogólnokrajowej) oraz "dbając o statystyki" (to w skali pojedynczej szkoły - "pani mu nie może postawić jedynki, przecież na lekcje chodził". ATSD nie wiem czy wiecie, ale ministerialną definicję oceny dopuszczającej czyli dwói można streścić "uczeń nie opanował wymaganego minimum i nie rokuje szans na opanowanie go, ale stara się go opanować". Serio.)

      http://nadobranoc.weebly.com/

      http://ciii.blogspot.com/

      1. Właśnie chodzi mi o to bezsensowne parcie... , JE Jacaw 12/07/11 15:14
        ...ile osób po studiach wykonuje pracę, w której naprawdę potrzebne były studia ? Społeczeństwo i gospodarka potrzebuje niewielu takich specjalistów, nie mówiąc już o doktoratach, które stają się coraz bardziej popularne (w końcu dawna matura = magister, to dawny magister = doktor). Do większości prac biurowych spokojnie i to z zadatkiem wystarczy szkoła średnia np. do księgowości, obsługi w banku itd. Niestety teraz jest tak, że nawet do bycia sprzątaczką powoli trzeba mieć magistra.

        I niby nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że większość zamiast od 5 lat już dorabiać się cały czas się uczy i ma zerowy dorobek. I potem wszystko się przynajmniej o te 5 lat przesuwa: rodzina, dzieci, majątek itd. Jak już napisałem na dodatek te 5 lat przypada na najbardziej produktywny okres i niestety po skończeniu studiów wielu nabiera przekonania, że skoro studiowałem to teraz należy mi się coś więcej. Wydaje im się, że oni to już wszystko widzą i łaskawie mogą przyjąć posadę kierowniczą, a tak naprawdę z punktu widzenia pracodawcy często są zupełnie nieprzygotowani do pracy. I potem rośnie grupa bezrobotnych magistrów, bo przecież za 1500 zł to pracować nie będą.

        Socjalizm to ustrój, który
        bohatersko walczy z problemami
        nieznanymi w innych ustrojach

        1. rzadko mi się to zdarza, ale zgadzam się z Tobą w 100% , Seadog 12/07/11 15:51
          a teraz idę pić piwo i oglądać pornole

          ;)

          http://nadobranoc.weebly.com/

          http://ciii.blogspot.com/

          1. czyżby british porn? , Demo 12/07/11 16:16
            http://www.youtube.com/...zeGk&feature=related

            napisalbym swoj config,ale sie nie
            zmiescil:(

            1. bingo, nawet ci sami wykonawcy, co na filmiku... , Seadog 12/07/11 16:49
              ...tylko chyba inna część, bo fotele stoją odwrotnie, a on ma monokl.

              :D

              http://nadobranoc.weebly.com/

              http://ciii.blogspot.com/

  5. z mojego (szkolnego) punktu widzenia: , laciak88 12/07/11 14:25
    Jako, że jestem młody i gimnazjum mnie złapało, to mogę coś się wypowiedzieć:
    - Przede wszystkim (mimo, że podstawówka i gimnazjum u mnie to była ta sama jednostka) powtarzanie części materiału z podstawówki w gimnazjum, a później jeszcze więcej w liceum tego samego co w gimnazjum (szczególnie matma).
    - Uczyć się nigdy nie lubiłem, bo mało było dla mnie ciekawych rzeczy i bimbałem sobie z tego co zapamiętałem przez przypadek na lekcjach lub gdzieś przeczytałem. Tylko książkę z geografii i część fizyki (astronomia) oraz biologii przeczytałem na lekcjach, gdy nauczyciele mówili o czymś zupełnie innym, a później się okazało, że to co czytałem to i tak nie zawsze było wymagana (jak ta astronomia).
    - Brak doświadczeń z fizyki, chemii, tylko walenie jakichś wzorków. Za to z biologii w liceum miałem niezłą babkę, która tłumaczyła tak, że można było z zaciekawieniem jej słuchać, a czasem nawet podyskutować (co było rzadkością na innych zajęciach).
    - Polski i historia (liceum): denne pieprzenie i wymóg nauki książki na pamięć. Na polskim dużo pisaliśmy (po co?) zamiast prowadzić dyskusję w danych tematach lub opracowywać samemu tematy. Także zastanawialiśmy się co autor ma na myśli (wg klucza oczywiście). Na historii zdarzało się, że obejrzeliśmy jakiś w miarę ciekawy dokument, a reszta to nędzne uczenie się książki. Za to w gimnazjum było ok: mieliśmy spoko babkę, pisaliśmy wypracowania oceniane przez nią, a nie klucz i zdarzały się ciekawe dyskusje (tak! W gimnazjum).
    - Z matmy zawsze byłem noga i mi się uczyć nie chciało, bo uważałem, że jak mi będzie potrzebna, to wezmę książkę i zrobię co mam zrobić. Tak więc tłukli mi do łba w gimnazjum i stresowali przy tablicy, ale jak trzeba było, to nauczycielka, choć ostra, wytłumaczyła porządnie. Za to w liceum znowu pęd za materiałem z książki, nadganianie to czego ludzie się nie nauczyli w gimnazjum i jeszcze więcej walenia wszystkiego po wzorach z książek, zamiast układać ciekawe zagadnienia i je rozwiązywać. Ze scisłych przedmiotów imo zadania powinny starać się zaciekawić i/lub być powiązane z kulturą lub czymś co znamy, to motywuje, np.: http://i.imgur.com/Py2QJ.jpg
    (Mimo, że teraz miałem zupełnie niepotrzebny mi przedmiot na studiach, to tam przynajmniej zadania były odzwierciedleniem realnych problemów i w jakiś sposób starały się nawiązywać do życia, zamiast tylko liczyć po wzorkach.)

    Tak wyglądała moja kariera szkolna, którą ciągnąłem na dwójach nie przejmując się tym w ogóle. Na studiach, choć bardzo narzekam na słabe profilowanie drugiego stopnia, jakoś radzę sobie lepiej. Kilka semestrów stypy naukowej za mną, a przecież byłem cienkim bolkiem w liceum/gimnazjum.

    Pierwszy wniosek z tego jest taki: baaaardzo dużo zależy od nauczyciela. Drugi: w podstawówce uczyć tego co uczą, w gimnazjum rozszerzyć wiedzę historyczną, o języku i z nauk ścisłych i przyrodniczych, a w liceum, zamiast gonić materiał i nadrabiać zaległości, należy zająć się projektami w dziedzinach, których uczniowie się dobrze czują. Po prostu powinno się wprowadzić ostre profilowanie już od liceum. (Chyba w USA mają taki system.)

    "To Alcohol! The cause of, and solution to, all of
    life's problems."

    1. ale przecież LO , Demo 12/07/11 14:32
      jak sama nazwa wskazuje to Liceum Ogólnokształcące. Są szkoły średnie profilowanie i tam trzeba było iść.

      napisalbym swoj config,ale sie nie
      zmiescil:(

      1. w sumie masz rację , laciak88 12/07/11 14:34
        jednak ja poszedłem na profil mat-inf (ze względu na informatykę), bo żadnej szkoły średniej kształcącej w kierunku informatyki nie było (i chyba nie ma). Nie wiem jak jest w reszcie kracju, może są, ale ja w miejsce średnich szkół widziałbym bardziej coś jak dzisiejsze studia.

        "To Alcohol! The cause of, and solution to, all of
        life's problems."

        1. nie byłby to głupi pomysł , Demo 12/07/11 14:39
          człowiek w wieku 21-22 lat powinien już normalnie pracować a nie jeszcze balować na studiach. Swoją drogą, na studiach (Telekomunikacja- Politech. Wrocławska) miałem:

          - muzea świata
          - estetyka

          ETF?

          napisalbym swoj config,ale sie nie
          zmiescil:(

          1. haha , laciak88 12/07/11 15:03
            no to ładnie. Może chcieli was uczulić na estetykę, żeby robić ładne strony? ;D

            Ja za to jestem strasznie rozeźlony na Politechnikę Wrocławską za debilny pomysł na pierwszy semestr studiów drugiego stopnia. Jestem po studiach inzynierskich na PWSZ w niedużym mieście i tam na pierwszym semestrze było mniej infy, a więcej uzupełnień typu logika, analiza (albo algebra - nie pamiętam), marketing itp. No ok, trzeba jakoś się rozgrzać i zacząć. Ale po jaką cholerę na 3 semestrowych studiach drugiego stopnia robią to samo!?
            Miałem 9 kursów, a w tym:
            - tylko 1 projekt związany bezpośrednio z infą (modelowanie schedulerów, profilerów itp. w Omnet++)
            - 5 wykładów
            - 1 seminarium (związane z infą: systemy informacyjne)
            - 2 ćwiczenia: modelowanie systemów (UML, Lotos, sieci Petriego) oraz systemy wspomagania decyzji

            Na cholerę mi uml, wspomaganie decyzji i, o zgrozo, wykład o nazwie metody nauk empirycznych (a w nim analiza wymiarowa itp.), gdy nie chcę być ani programistą, ani matematykiem, ani nikim takim, tylko bawić się sieciami. To co mnie już przy rekrutacji zaskoczyło, to fakt, że specjalność jest dopiero od drugiego semestru (czyli całe 2 semestry, razem z czasem na robienie magisterki). Do tego na polibudzie (nie wiem od kiedy, ale mam wrażenie, że to pierwszy raz) nie ma specjalności bezpośrednio związanych z sieciami, więc musiałem wybrać bezpieczeństwo systemów informatycznych.

            Także po wspaniałych i dobrze zorganizowanych studiach inzynierskich jestem zawiedziony i zastanawiam się nad rezygnacją, gdyby przyszłe kursy były nudne/mało wnoszące.

            Musiałem się wyżalić, może komuś się przyda ;-).

            PS Jak już o PWr: ponoć na inżynierskich tam kładli nacisk na Javę. Z tego co mi wiadomo, to zero C itp., tylko Java. I chyba assemblera jakiegoś mieli też. U mnie w mieście, na tych co ja byłem:
            - uczyli w Pascalu na 1. sem. (imo zły wybór, bo ludzim ciężko było się przestawić na C)
            - semestr C i C++ (2/3 jak nie 3/4 to C)
            - semestr Javy
            - semestr architektury, na którym mieliśmy jakies pudełeczka do nauki podstaw assemblera i kodów binarnych(światełka, brzęczyki, dedykowany kompilator/debugger; nazwy nie pamiętam)
            - semestr assemblera 386
            A miałem specjalność o nazwie "systemy i sieci komputerowe". Imo PWr ze swoją Javą się nie popisała. Może się wydawać, że my machnęliśmy wszystkiego po trochę, ale nie wszyscy chcą być programistami, a kto chciał, to na innych projektach używał wybranych języków. Ja np. pogrzebałem jeszcze w C#.

            "To Alcohol! The cause of, and solution to, all of
            life's problems."

          2. A tak z ciekawości... , JE Jacaw 12/07/11 15:20
            ...miałeś może na tych studiach psychologię lub coś w stylu zarządzania/marketingu ? Pytam, bo z moich obserwacji z czasów studiów wynika, że praktycznie na każdym kierunku wrzucany był, któryś z tych przedmiotów i to nie ważne na jakiej uczelni.

            Socjalizm to ustrój, który
            bohatersko walczy z problemami
            nieznanymi w innych ustrojach

            1. a miałem :) , Demo 12/07/11 16:15
              przeleciałem aż indeks z ciekawości czy było coś takiego.

              - podstawy biznesu- mrketing
              - rynek papierów wartościowych

              napisalbym swoj config,ale sie nie
              zmiescil:(

            2. Ja miałem 1 semest psychologii , NimnuL-Redakcja 13/07/11 09:13
              na polibudzie, kierunek elektronika, spec. sieci komputerowe.

              Miałem też np. j. angielski od podstaw (nie język techniczny).

              I ponad połowa przedmiotów w ogóle nie związana z kierunkiem lub specjalizacją.

              Gdyby nie wymyślono elektryczności,
              siedziałbym przed komputerem przy
              świeczkach.

          3. Od bzdunych przedmiotów na studiach się nie uchronisz , NimnuL-Redakcja 13/07/11 09:00
            ja miałem równie dziwne wykłady. Kwestia nie przykładania do nich uwagi i odsiania co ważne.
            Studia pokazują kierunek. W ich trakcie również warto gdzieś się zaczepić by nabrać doświadczenia. Bo goły absolwent jest bezwartościowy, pracodawcy wiedzą doskonale, że większość studiów jest bezwartościowa.

            Gdyby nie wymyślono elektryczności,
            siedziałbym przed komputerem przy
            świeczkach.

    2. zlikwidować gimnazja , Grocal 12/07/11 14:52
      Nigdy nie zrozumiem, "co autor miał na myśli", gdy wprowadzał tę zmianę do systemu nauczania. To jest ignorowanie normalnego cyklu dorastania człowieka. Będąc 8 lat w jednej szkole, najczęściej w jednej klasie z tymi samymi ludźmi, wszystko było już na swoim miejscu, poukładane, itp. Materiał nauki rozłożony był idealnie na te 8 lat. A teraz? Gimnazjum to najczęściej nowi ludzie, nowe środowisko, a nie muszę przypominać, że w tym wieku, w takich okolicznościach na pierwszy plan nagle wychodzi walka o "społeczną pozycję" na tle klasy, szpan w postaci picia, palenia, narkotyzowania się (i Harry Potter! :P), rżnięcia na prawo i lewo. Gdzie tu nauka? Gdzie ambicje? Gdzie plany na przyszłość, kształtowanie zainteresowań?

      Dorzućmy też do tego słabo przygotowanych nauczycieli, bo czyż nasze studia pedagogiczne do czegokolwiek przygotowują? Przy marnych pieniądzach jakie dostaje nauczyciel zostają tam albo odrzuty z różnych uczelni, albo faktyczni zapaleńcy, którzy chcą pokazać coś dzieciakom i ich nauczyć. Niestety tym ostatnim zawsze prędzej czy później bieda zajrzy do garnka i po prostu "przekwalifikują się". Z tego też wynika fakt, że nauczyciele nie mają wizji prowadzenia zajęć, bo albo nie mają umiejętności, albo zamknięci są sztywnym gorsetem sylabusa i wizji, że na końcu trzeba po prostu zdać jakiś egzamin w postaci testu wyboru. Gdzie nauczyciele, którzy - jak np. u mnie - na lekcji niemieckiego włączają Die Toten Hosen - Zehn Kleine Jaggermesiter, by wbić parę słówek do głowy? Gdzie fizycy, którzy - np. u mnie - spędzili 40 minut lekcji na tym, aby uczniowie powtórzyli prosty eksperyment z elektrostatyki, do którego swoją drogą nie trzeba było wiedzy, ale... po prostu odrobiny uwagi i wyciągania wniosków. Szkoły są tak biedne, że brakuje tego, co kiedyś było normą: kółek zainteresowań, zajęć pozalekcyjnych, itp. Teraz lepiej popykać w "kalofduty" lub sfilmować koleżankę telefonem i wrzucić na "jutubę".

      Ostatnie ogniwo to rodzice, którzy w dzisiejszych czasach albo ocipieli na punkcie "bezstresowego wychowania" i dzieci mają przed oczami jedynie marchewkę (bo o kiju się jedynie rozmawia - w najlepszym wypadku) albo szukają prostych rozwiązań (ADHD, dys-funkcje, kasa na kursy/korki/zajęcia wyrównawcze z myślą "płacę, więc dziecko na pewno zda"). Pamiętam, że u mnie w podstawówce nie było problemu, żeby uczeń dostał w łeb od nauczyciela za jakąś bójkę czy tym podobne konflikty. Drugi raz taki uczeń dostał w łeb od przywołanego z tej okazji rodzica. Rodzic miał autorytet i przez to nauczyciel też miał autorytet. A gdzie rodzic ma mieć autorytet, jak nic się od dziecka nie wymaga, nie egzekwuje, nie karci...

      A matematykę powinien znać każdy...

      Na pewno, na razie, w ogóle...
      Naprawdę, naprzeciwko, stąd...
      Ortografia nie gryzie!

      1. nie będę komentował , laciak88 12/07/11 15:09
        dużej części twojego wpisu, bo po prostu się z nim zgadzam w większości, ale co do matmy: owszem, powinien ją znac każdy na pewnym (także odpowiednim do jego potrzeb) poziomie, bo czy używasz na co dzień granic funkcji, rachunku różniczkowego czy całek?

        "To Alcohol! The cause of, and solution to, all of
        life's problems."

        1. o dziwo całki i rachunek różniczkowy , Grocal 12/07/11 19:25
          miałem dopiero w dobrej formie na studiach. W LO na mat-fizie to były podstawy (całkowanie mieliśmy jedynie jako ciekawostkę). Fakt - nie są to rzeczy przydatne w życiu codziennym, ale tak samo jest z budową pantofelka, datą bitwy pod Cedynią czy układem elektronów w atomie krzemu. Sęk w tym, że ludzie nie umieją podstaw matematyki (analogicznie - ortografii, tu też waliłbym po łbach). Ludzie po studiach! Przykład z brzegu. Moja żona jest księgową w zagranicznej firmie. Jej dział zatrudnia kilkanaście osób. Pojawia się nowa osoba, młoda dziewczyna po studiach. Praca polega m.in. na analizie faktur, itp. W pewnym momencie wywiązuje się taka rozmowa:

          Nowa: Ty, słuchaj. A jak Ty liczysz ten VAT na kalkulatorze?
          Weteranka: Normalnie. 25% od wartości.
          Nowa: No tak. Ale jak dokładnie to liczysz na kalkulatorze? Co wpisujesz?

          <facepalm>

          Ludzie nie wiedzą co to procent, jak policzyć zysk z lokaty, jak wyliczyć podatek dochodowy, oszacować wysokość budynku, itp. No porażka!

          Na pewno, na razie, w ogóle...
          Naprawdę, naprzeciwko, stąd...
          Ortografia nie gryzie!

          1. autentyk , Demo 12/07/11 20:28
            z pewnego zakładu pracy/ firmy. Dziewczyna wystawiająca faktury nie wpisała w numerze konta zer. Motyw? Zero to nic, więc jest zbędne. Dziewczyna skończyła studia z wyróżnieniem (nie powiem gdzie i jakie, ale filozofia to nie była).

            napisalbym swoj config,ale sie nie
            zmiescil:(

        2. tak, używam , JaroMi 13/07/11 01:20
          ale matma uczy nie tylko liczenia, także myślenia oraz...hmm logiki, konsekwencji rozumowania. Uważam, ze powinna być maksymalizowana jej obecność w nauczaniu :D.
          Także jest podstawą do rozumienia coraz większej części otaczającego nas świata. Uodparnia na bzdurę.
          I tak na poziomie codzienności wystarczy matematyka szkoły podstawowej. Algebra, procenty, Pitagoras.
          Ale nie załapiesz, co to są decybele czy to, jak przebieg momentu silnika przekłada się - i w jaki sposób - na przyspieszenie auta, jak to się ma się do jego prędkości a dalej do przebytej drogi ( i mam na myśli rachunek różniczkowy i całki :) co z czego wynika i skąd się bierze). A to dalej jest codzienność tylko - na innym poziomie zrozumienia. Wszystkie dyscypliny techniczne mają przełożenie na matme lub aparat pojęć oparty o matmę.
          A przychodzą do pracy magistrowie inzynierowie nie umiejacy policzyć mediany czy wartosci mocy z dBm...

          moje 0,03zł
          pozdrawiam

          w tym cała bida, ze go nie za bardzo
          widać...

  6. z mojego doświadczenia , Hitman 12/07/11 14:48
    to poziom edukacji spada na pysk - nie uczy się myślenia tylko przygotowuje pod coś - czy to testy, klucze wszyscy mają robić tak samo i basta.. gdzie tu miejsce na indywidualność, kreatywność, innowacje nic tylko sztampa..
    Druga kwestia to z mojego otoczenia, dłuższy okres edukacji nie przełożył się na lepsze życie, zarobki - powiem więcej częstokroć jest odwrotnie proporcjonalne do wykształcenia - taki blacharz, lakiernik, operator walca, brukarz zarabia więcej niż niejeden magister w dużej firmie..
    Wujek dobra rada mawia: rób co chcesz ale bądź w tym dobry, a jedyne co warto szlifować to języki.. Mając fach w ręku i swobodnie się dogadując nie zginiesz nigdzie..

    Teoretycznie okłamywanie samego siebie
    jest niemożliwe. W praktyce robi to
    każdy z nas.

  7. WOW i to nie polityka , Killer 12/07/11 15:12
    Temat ciekawy. Moim zdaniem (pokolenia 81), z każdym rokiem widać coraz bardziej, że edukacja w naszym kraju jest wprost proporcjonalna do ilości pieniędzy jakie są na nią przeznaczane. Więc od lat 90tych z roku na rok jej jakość spada. Skończyłem technikum, które rok później przemianowano na liceum profilowane tak jak większość techników i szkół zawodowych - bo "interes ekonimiczny" tak nakazywał. Teraz zawodówki wracają do łask bo brakuje ludzi z techniczym wykształceniem i maturą.
    Poza tym pensje nauczycieli zaczęły wyglądać coraz bladziej na tle pozostałych gałęzi gospodarki i teraz doprowadziło to do tego że w szkołach i na uczelniach wyższych pracują w większości Ci którym się gdzie indziej nie udało. Oczywiście są wyjątki ale one coraz częściej odchodzą już na emeryturę.
    No i dalej i to chyba najważniejsze - owa polityczna poprawność i liberalizm w szkołach, który doprowadził do tego że można obejrzeć w necie nauczyciela z koszem na głowie, a takiemu zwyrodnialcowi, który mu ten kosz założył, nie można dać za to w gębe, bo przyjdą zatroskani rodzicie i stwierdzą jak tak można traktować nasze dziecko przecież my płacimy za jego edukacje.
    I na koniec . Teraz obowiązuje model, przynajmniej na państwowych wyższych uczelniach, że uczelnia dostaje kase w zależności od liczby nauczanych studentów, więc kierując się rachunkiem finasowym przepycha od początku do końca każdego matoła wykazującego minimalną chęć współpracy i płacącego za 10tą poprawkę po której napewno go przepuszczą. Tego doświadczyłem w tym roku, bo postanowiłem się w końcu obronić co skutkowało powtarzaniem ostatniego semestru. Nigdy jeszcze nie widziałem, żeby wszyscy mieli tak wyje**** na zaliczeniach a i tak każdego dopuścili do obrony.
    I już na sam koniec, nie wiem co wynika z czego - wymagania w związku z dużą ilością absolwentów czy odwrotnie. Bo obecnie po to aby parzyć kawe w firmie trzeba mieć wyższe wykształcenie i znać przynajmniej dwa języki. Nasi wspaniali pracodawcy nie przyjmą już teraz prawie do żadnej pracy bez wyższego a uczelnie aby sprostać i pomóc studentom produkują magistrów matołów ale z dyplomem.

    Kiedyś normą był ogół a nie margines...

    1. chyba trochę odbiegłem od temtu więc , Killer 12/07/11 15:34
      z gimnazjum to jest tak , że na ogół w szkole podstawowej statystczny Kowalski-ancymon przez te sześć lat dał się poznać gronu pedagogicznemu. Wie z kim nie zadzierać, gdzie się trzeba przyłożyć i czego nie zrobić żeby nie przegiąć-pały ( chociaż to ostatnie w zwiazku z coraz większą "tolerancją" można by wykreślić ) i stara się on współegzystować z otoczeniem znając swój bilans zysków i strat u nauczycieli na tyle skutecznie aby jakoś skończyć szkołę z wynikiem lepszym lub gorszym ale z pozytywnym. Nawet sami nauczyciele znając Kowalskiego na tyle długo i poznawszy jego słabości będą starali się ( albo i nie ) pomóc mu w miejscach w których sobie nie radzi i jakoś go tam przepchnąć przez egzamin końcowy. I ten system przecież działał całkiem nieźle. A teraz gimnazjum z punktu widzenia Kowalskiego - BIAŁĄ KARTA nowi kumple i każdy musi się popisać przed resztą czego to on nie potrafi zrobić - jednym słowem jazda bez trzymanki bo to przecież to tylko dwa lata i palma większości odbija. Jak dla mnie gimnazjum to porażka - nauczyciel nie zna uczniów i ich możliwości , nie wie kto zdał a kogo puścili z łaski i cały program trzeba w dół bo przecież dalej powinni przejść wszyscy aby w statystykach dobrze wyglądało i w rankungu szkół.

      Kiedyś normą był ogół a nie margines...

  8. Z mojego punktu widzenia, słabo to wygląda. , NimnuL-Redakcja 12/07/11 15:36
    Niedawno porównywałem zadania z minionej matury do zadań na mojej maturze (rocznik '81) i bardzo mnie dziwi fakt, że ktokolwiek nie zdaje matury kiedy wymagane jest zaledwie 30% poprawnych odpowiedzi. Zdaje się, że na mojej maturze próg do zdania wynosił około 60%, a pomimo to ilość osób nie zdających matury była znikoma.
    Odnoszę wrażenie, że dzieciaki nie chcą się uczyć i to edukacja goni ich poziom tylko po to by ktokolwiek kończył podstawówkę. To utopijne i szybko się na nas odbije.
    Osobiście jestem zdania, że o ile podstawówka powinna być dla każdego to już szkoła zawodowa/średnia/wyższa powinna być tylko dla tych co chcą się uczyć. Żeby później nie było sytuacji gdzie pan magister z prywatnej uczelni marudzi, że pracuje na kasie w biedronce, ale na pytanie "jakie ma umiejętności" odpowie "yyyy" dłubiąc przy tym w nosie.
    Ilekroć widzę w TV czy słyszę w radio młodych ludzi marudzących na brak pracy słyszę zwykle to samo: "skończyła(e)m studia ...". A kogo obchodzi co panna czy chłopiec skończył. To dzisiaj nic nie oznacza. Trzeba sobą coś reprezentować, a dzisiejsi absolwenci potrafią nic. Brak znajomości języków obcych, brak podstaw, brak pomysłu na życie. Mówię o ogóle, nie wyjątkach.
    Dlatego osobiście jestem za wysokich wymaganiach szkolnictwa. Koleś po zawodówce powinien mieć fach w ręku. A koleś po studiach powinien błyszczeć. I osób które kończą studia wyższe powinno być niewielu. Bo teraz byle osioł pójdzie na prywatne studia, zapłaci za semestr i dociągnie do końca broniąc pracę pod tytułem "co w trawie piszczy" na kierunku "sieci komputerowe i bazy danych" :)

    Gdyby nie wymyślono elektryczności,
    siedziałbym przed komputerem przy
    świeczkach.

    1. znam takich co pisali magisterki , Killer 12/07/11 15:39
      z wujkiem gogle w 3 dni :) a teraz nie potrafię powtórzyć nazwy tego mądrego stanowiska jakie zajmują

      Kiedyś normą był ogół a nie margines...

      1. Dlatego jestem za powrotem czasów , NimnuL-Redakcja 12/07/11 15:49
        gdzie osoba kończąca studia wyższe była na poziomie i miała dużo do zaoferowania.

        Gdyby nie wymyślono elektryczności,
        siedziałbym przed komputerem przy
        świeczkach.

        1. A ja wolalbym , Maverick 12/07/11 21:51
          w Polsce czasy gdzie Ci ludzie na poziomie z olejem w glowie, wyksztalceniem i doswiadczeniem sa w Polsce doceniani i wynagradzani odpowiednio.

          1. A ja wolałbym... , Seadog 12/07/11 23:37
            <belfer mode>
            ...doczekać czasów KIEDY ludzie będą używać słowa "gdzie" w odniesieniu do miejsca, a "kiedy" - do czasu.
            </belfer mode>

            :)

            http://nadobranoc.weebly.com/

            http://ciii.blogspot.com/

            1. wydłużyłbyn tę listę , Chrisu 12/07/11 23:49
              i dodał kilka słów:
              adAptować (np strych)
              Bynajmniej zamiast przynajmniej
              to zamiast TE
              itd...

              /// GG# 1 110 10 10 11 100 10 \\\

            2. racja, ale ja juz wolalbym , Maverick 14/07/11 15:13
              czasy KIEDY Polak skupia sie bardziej na sensie wypowiedzi a nie jej wygladzie.

          2. Ależ są doceniani , NimnuL-Redakcja 13/07/11 07:41
            według mnie. Jeśli ktoś ma olej w głowie to znajdzie miejsce gdzie go docenią. O!

            Gdyby nie wymyślono elektryczności,
            siedziałbym przed komputerem przy
            świeczkach.

            1. oczywiscie , Maverick 14/07/11 15:10
              tylko ile procentowo? ja nie mialem klopotu w Polsce z docenianiem. i co z tego? w obcym kraju mnie i cenia, i doceniaja, i na dodatek szanuja o wiele bardziej niz w Polsce.

              w Polsce pracujacy za najnizsza pensje nie maja z czego zyc i to tez jest miara niedoceniania.

  9. Robię w tym, więc mam nieobiektywne spojrzenie , Seadog 12/07/11 15:49
    ale zgodzę się, że gimnazja w obecnej formie to kawał guano jakich mało. O koncepcie mówię, bo można zrobić dobre gimnazjum (niewiele takich; dużą pomocą - nie wiem, czy nie wręcz warunkiem koniecznym - jest tu odsiew "elementu", czyli szczeniaków, często-gęsto z tzw. "dobrych rodzin", ale zepsutych np. przez "dzielnicę"), można zrobić nienajgorsze, ale wymagany nakład pracy i środków (potrzebne miejsce i czas, a zatem kasa zdecydowanie większa niż państwowa i ta symboliczna zwykle samorządowa) jest olbrzymi. Niewiele zaś w naszym społeczeństwie Staś Bozowskich...

    <rant mode>
    ...m.in. (na czuja sądzę, że w b. dużej mierze) dlatego, że system kształcenia nauczycieli w naszym kraju jest DO BANI. Nauczycielem zostaje ten, kto

    a) ukończył studia wyższe na jednym z w miarę ściśle określonych kierunków (nieważne, że jest hobbystą historykiem, który wygrał wszystkie historyczne wydania Wielkiej Gry; skończył SGH? To dziękujemy, albo niech marnuje kilka lat na podyplomowych studiach, za które naturallement niech sobie sam zapłaci.), oraz

    b) ma "przygotowanie pedagogiczne" wpisane w papierach. Teoretycznie wymóg całkowicie słuszny, żeby odsiać psychopatów, żeby miał pojęcie o psychologii rozwoju i nie kazał każdemu pięciolatkowi myśleć abstrakcyjnie (statystyczni w tym wieku mózg jeszcze nie daje rady); żeby poznał parę podejść teoretycznych do nauczania, znał ich wady i zalety, i na ich podstawie wypracował jakiś repertuar "środków dydaktycznych", czyli zachowań pozwalającyć przeżyć, a czasem przekazać jakąś wiedzę/umiejętności ;)
    W praktyce jego realizacja na studiach pozostawia wiele do życzenia (student wie, że to "na niby", chodzi na jakieś wykłady, coś tam zaliczy, jakieś praktyki - coraz krótsze - odwali, ale wie, że nawet jak spieprzy to nikt się go bardzo nie czepi; zwykle w "dzienniczku praktyk" tzw. opiekun wpisze mu jakieś komunały, uczelnia klepnie trójkę i uprawnienia są.
    Realizacja tego wymogu po studiach, na "kursach" to już po prostu kpina. Tajemnicą poliszynela jest, że są uczelnie/kolegia/ośrodki doskonalenia, w których można wręcz odbębnić cały kurs zaocznie, napisać jakąś odtwórczą pracę i już, bez żadnych praktyk nawet. Byleś zabulił swoje.
    </rant mode>

    Moim zdaniem nieodwołalnie (i w obie strony) związana jest to z faktem, że zawód belfra nie ma prestiżu społecznego. Jest sporo kiepskich nauczycieli, którzy sprawiają, że pod KAŻDYM internetowym artykułem - i to niekoniecznie na onecie - w którym pojawi się wzmianka o tym zawodzie znajduje się tony wpisów sfrustrowanych (często, jak sądzę, w jakiś sposób w szkole skrzywdzonych) byłych uczniów, wypisujących brednie o tym, jak to KAŻDY nauczyciel "nic nie robi a tylko ka$i0ry by hciał za 4 lekcje dziennie a ja zapi3rd4l4m w tesco na wuzku widłowym za tysiola pod stołę!!! w dópah siem poprzewracało!!!!". Jednocześnie skąd mają się brać lepsi, skoro więcej zarobią w normalnej firmie, nie będą się użerać z upierdliwymi roszczeniowymi rodzicami, nie będą rozliczani z rzeczy, na które nie mają ŻADNEGO wpływu (Zenek pali? Pani Jolu, jako wychowawczyni musi pani coś z tym zrobić. Zosia jest w ciąży? Jak to? Jak szkoła mogła dopuścić, ona mówi, że to na wycieczce, albo na długiej przerwie w składziku za salą gimnastyczną, i że wcale nie chciała, a w ogóle to ten Piotrek już dawno powinien ze szkoły wylecieć [nie, ucznia nie można wyrzucić ze szkoły jeśli nie ukończył gimnazjum lub 18 lat]! Mareczek się upił ? Bo na tej wycieczce to źle pilnowali, a w ogóle to co za pomysł żeby jakieś zielone szkoły robić, za moich czasów...). Że nie wspomnę o uznaniowym zupełnie sposobie rozliczania za wyniki pracy (bo nie ma sensownego sposobu, by to ocenić, więc się nie ocenia wcale, albo wg widzimisię dyrekcji) i braku wpływu rzeczonych wyników na finanse czy jakiekolwiek inne sposoby zmotywowania pozytywnego.
    Że nie wspomnę [reaktywacja] o praktycznym braku jakiegokolwiek awansu czy rozwoju - owszem, jest "ścieżka rozwoju zawodowego", ale po pierwsze żaden to rozwój (sprowadza się do gromadzenia papierów i udawania egzaminu; na trzeci, przedostatni, stopień nauczyciela mianowanego musiałem - uwaga - zaprezentować się i swoje osiągnięcia oraz odpowiedzieć na parę pytań z... Karty Nauczyciela. Dżyzas. I dzięki temu organy wiedzą, że uczę lepiej niż wcześniej 8-/ Nie pomaga też fakt, że przy dobrych wiatrach najwyższy praktycznie stopień (jest jeszcze mityczny "profesor oświaty"; z nim jak z Yeti albo idealnym mężczyzną - podobno istnieje, ale nikt nie spotkał) nauczyciela dyplomowanego można dostać po bodaj siedmiu latach pracy [nie chce mi sie szukać w Karcie i dodawać tych różnych "okresów stażu"]. Potem zaś - synekurka, bo jeśli się przy świadkach nie zgwałci albo nie zabije kogoś, to się jest w państwowej szkole nie do ruszenia. No, chyba że dyrektorowi "z konkursu" (a często-gęsto z partjno-klanowo-pociotkowego nadania) się na odciski nadepnie, a ów ma plecy wyżej.
    Że nie wspomnę już o wymuszonym terminie wakacji/ferii. Owszem, fajnie jest dłużej odpocząć (w okolicach końca maja zwykle odczuwam już poważne przemęczenie; nie, nie fizyczne, ale każdego, kto zazdrości belfrom lekkiej roboty zapraszam na swoje miejsce. Trzy miesiące powinny wystarczyć, ale ważne żeby to robić na poważnie.), ale ci, co mogą zadzwonić i dostać dzień na żądanie, albo wyjechać na tydzień praktycznie kiedy chcą nawet nie wiedzą, jakie to ważne.

    Podsumowując: z edukacją jest do dupy, i zafundowaliśmy to sobie sami (jako społeczeństwo). Lepiej nie będzie, tylko gorzej, choć słupki zdawalności testów będą w miarę stabilnie szły w górę.

    Aha - nie, nie pracuję w szkole państwowej, tylko w dwóch prywatnych. Inaczej nie stać by mnie było na życie na takim poziomie, bym mógł mentalnie zaliczać się do klasy średniej i bez większego zażenowania patrzeć w oczy równolatkom/podobnie osadzonym społecznie z tzw. zachodu.

    http://nadobranoc.weebly.com/

    http://ciii.blogspot.com/

    1. takiego tasiemca zapodajesz dla nieuków ;>? , juzek 12/07/11 17:30
      to my się uczyliśmy w tym zdupiałym systemie przez 20 lat, a ty tutaj wykład dla naukowców;>
      rozbiłbyś to na kilka wpisów, skrócił i pojedyncze zdania zrobił ;) nikomu sie nie chce czytać tyle :)

      1. a ja przeczytałem :P , Demo 12/07/11 17:41
        j.w.

        napisalbym swoj config,ale sie nie
        zmiescil:(

    2. co Ty tu chłopie za duby smalone prawisz? , Chrisu 12/07/11 22:36
      no i dobrze - miałem +/- to samo napisać, ale mnie ubiegłeś ;).

      Dodam, że teraz jestem, nazwijmy to koordynatorem w szkole, pewnego projektu za +/- 500tysi. W NORMALNEJ firmie myślę, że pod koniec projekty wpadło by jakieś 5000 premii. A mogę dostać najwyżej nagrodę dyrektora - której i tak nie dostanę, bo są tacy którzy co roku dostają... Ja do nich nie należę, mimo, że mam całkiem niezłe osiągnięcia dydaktyczne.
      Wakacje? Rozpocząłem w poniedziałek - od 6 lat jestem "najważniejszym" w rekrutacji - w tym roku nawet "dziękuję" usłyszałem! Kończę je jutro - jadę do pracy za granicę...
      Na wycieczki nie jeżdżę - nie chcę reszty życie w ciupie przez jakiegoś małolata, czy niedorośniętego "dorosłego" spędzić...

      Gdybym miał pracować na 1 etacie to wolałbym w Biedronce pracować... Kasa ta sama, a odpowiedzialność znacznie mniejsza. Ta praca jest też trochę jak bagno - im dłużej tym bardziej wciąga...

      /// GG# 1 110 10 10 11 100 10 \\\

      1. aha , Chrisu 12/07/11 22:58
        dodam, że wszelkie reformy/redukcje materiału, są chyba tylko po to by ogłupić naród. A już największe ogłupienie (IMHO) wprowadzi nowa podstawa programowa...
        Np wedle nowej podstawy programowej technologii informacyjnej w LO ma być 1 godzina, a nie 2 jak dotychczas... W społeczeństwie głośno nazywanym "informacyjnym".

        /// GG# 1 110 10 10 11 100 10 \\\

      2. oj tam oj tam , okobar 13/07/11 06:25
        pitolicie Hipolicie :P
        nie musisz jechac za granicę do pracy - bo masz płatny urlop w wakacje - to że dodatkowo chcesz dorobić w czasie urlopu - to spotykane w KAŻDYM zawodzie - nie jest ważne do oceny/analizy w naszym temacie :P

        nauczyciele nie mają wcale tak źle - pracowałem co prawda w tym zawodzie tylko niecałe pół roku.... ale gdyby nie to że nie chciało mi się pracować na 1/4 etatu w pojedynczej szkole (znalazłem 4 szkoły które dawały 1/4 etatu, łącznie etat bym uzbierał :P) to pewnie byłbym nauczycielem...
        nie zgodziłem się na to... skutek? 8-10 godzin pracy dziennie, 26 dni urlopu w roku... ale mogę narzekać na nauczycieli :P

        AMD 3800+ 2.01GHz 3.00 GB RAM
        GF 7600 GS, M2N4 SLI
        Win XP SP3

        1. nie chcę a muszę , Chrisu 13/07/11 09:22
          i to jest podstawowa sprawa.
          Wiesz, nie chcę sie licytować... 8-10 godzin? Nie pamiętam kiedy ostatnio tak mało pracowałem...

          /// GG# 1 110 10 10 11 100 10 \\\

          1. ale nie robisz , okobar 13/07/11 12:05
            tego na 1 etacie :P

            ty jesteś jak lekarz, rekordziści mają dziennie odpracowane po 5-6 etatów :P

            ps. dzięki za życzonka

            AMD 3800+ 2.01GHz 3.00 GB RAM
            GF 7600 GS, M2N4 SLI
            Win XP SP3

    3. jak w szkołach , okobar 13/07/11 06:26
      prywatnych to po co Ci KN?

      AMD 3800+ 2.01GHz 3.00 GB RAM
      GF 7600 GS, M2N4 SLI
      Win XP SP3

      1. po pierwsze , Seadog 13/07/11 07:38
        dlatego, że w pewnym zakresie też obowiązuje (te fragmenty, które mówią kto może zostać nauczycielem musowo, dodatkowo dyrekcja z grubsza trzyma się zapisów z własnej woli, żeby nie było nam _wyraźnie_ lepiej ani gorzej niż w budżetówce). Poza tym "awans zawodowy" jest jest wymagany tylko w państwowych, ja go robię dobrowolnie, bo nie uśmiecha mi sie w razie jakiejś katastrofy (np. dojścia do władzy debili, którzy zlikwidują szkoły prywatne) zaczynać po 15 latach w zawodzie od zera (od zera to mogę sobie zaczynać w nowym :) gdubym chciał/musiał). Poza tym nie mnie dociekać dlaczego akurat z KN mnie pytano na tej "prezentacji", ponoć taki jest trend.

        Zresztą - z czego mieli pytać? Jeśli z warsztatu pracy, to

        a) komisja musiałaby się na tym znać lepiej ode mnie - a w niej siedzi przecież np. także przedstawiciel organu prowadzącego, który na uczeniu zna się jak kura na pieprzu; oraz

        b) lepsze byłyby jakieś systematyczne hospitacje lekcji czy w ostateczności choćby symulowane rozwiązywanie sytuacji problematycznych niż teoretyczne ględzenie?

        Nie, ten cały awans nie służy niczemu poza zapewnieniem stołków pewnej grupie osób, zaś iluzji, że w oświacie dba się o jakość nauczycieli, a dobrym zapewnia awans - innej grupie. I wszyscy są "hepi", tylko marudy jak ja - nie są.

        http://nadobranoc.weebly.com/

        http://ciii.blogspot.com/

  10. Co za różnica ? , Bart 12/07/11 16:24
    Edukacja będzie taka jaka akurat będzie władza. Dla jednych dobra dla innych zła. Nie liczy się sens, zasadność, skuteczność, dobro - to wszystko bez znaczenia. Nie mamy na to wpływu. Co najciekawsze, nawet gdybyśmy mieli to i tak nie byłoby lepiej.

  11. Sądzę, że , Bergerac 12/07/11 22:29
    rozwalenie polskiej edukacji to wielki sukces rządu. A właściwie zaczęło się za Romana, a dzisiejszy rząd stawia kropkę nad ''i''. Dlaczego sukces? Bo w ten sposób przestanie przybywać ludzi wysoko wykształconych, a będzie więcej ledwo-co-roboli typu ''Stasiek kurwa podaj wapno''. W ten sposób rząd zaklei dziurę po tych, którzy wyemigrowali np. do Anglii. Genialne posunięcie!

    Barbossa: You're supposed to be dead!
    Jack Sparrow: Am I not?

    1. a ja przeciwnie sądzę , Demo 12/07/11 22:47
      że wykształciuchów nie ubędzie, tylko wartość ich tytułu będzie mizerna.

      A Pan Panie Bergerac opuściłeś [PRYWATĘ]:

      "Prośba o pożyczkę mBank :) oddam + na piwo ;)" by Alonzo Vega

      wstyd...wypieranie się tradycji to zatracanie naszej boardowej tożsamości :/

      napisalbym swoj config,ale sie nie
      zmiescil:(

      1. Ależ skąd! , Bergerac 13/07/11 10:02
        Po prostu postanowiłem dopisać się abstrakcyjnie, bo to nowa świecka tradycja ;) Od razu wiadomo, że mamy do wątku stosunek zgoła analny ;)

        Barbossa: You're supposed to be dead!
        Jack Sparrow: Am I not?

        1. ...ostatnio zalegalizowany w Luizjanie , Seadog 13/07/11 10:37
          http://rt.com/usa/news/louisiana-sex-law-still/

          http://nadobranoc.weebly.com/

          http://ciii.blogspot.com/

          1. Jakże to? , Bergerac 13/07/11 11:40
            To do tej pory za lodzika szło się do pierdla? o_O

            Barbossa: You're supposed to be dead!
            Jack Sparrow: Am I not?

            1. no ale w miejscu publicznym :) , Demo 13/07/11 12:33
              j.w.

              napisalbym swoj config,ale sie nie
              zmiescil:(

              1. No weź nie gadaj :) , Bergerac 13/07/11 22:17
                To teraz można w miejscu publicznym zapodawać do dzioba i zerkać w czekoladowe oko??? Degeneraci, kurza twarz... :D

                Barbossa: You're supposed to be dead!
                Jack Sparrow: Am I not?

    2. Ależ ... , Muchomor 12/07/11 22:49
      ... ty się na siłę jakiejś strategii doszukujesz. Ja tam się upieram, żeby winić głupotę i "wdupiemanie" naszych polityków.

      Stary Grzyb :-) Pozdrawia
      Boardowiczów

      1. polityków temat nie dotyczy , Demo 12/07/11 23:00
        bo oni wysyłają dzieci do szkół prywatnych.

        A Ty Panie Muchomor również olałeś prywatę :P

        napisalbym swoj config,ale sie nie
        zmiescil:(

        1. Potwierdzasz to co kiedyś mówiłem , Bergerac 13/07/11 10:07
          że w Polsce klika trzymająca władzę (nie mylić z rządem) przy pomocy reformy edukacji ogłupia jedynie gojów, a swoje dzieci posyła do dobrych drogich szkół. Przecież kasę ma z naszych podatków...

          Barbossa: You're supposed to be dead!
          Jack Sparrow: Am I not?

      2. Helouuu! , Bergerac 13/07/11 10:04
        Czyżbyś nie dostrzegł subtelnej nutki sarkazmu? Idiotą lub sztywniakiem musiałby być ktoś, kto by to napisał poważnie... ;)

        Barbossa: You're supposed to be dead!
        Jack Sparrow: Am I not?

        1. Starałem ... , Muchomor 13/07/11 10:11
          ... się, żeby moja wypowiedź zabrzmiała w podobnym tonie ... :(
          Widać obaj jesteśmy sztywniaki.

          Stary Grzyb :-) Pozdrawia
          Boardowiczów

          1. Ufff... , Bergerac 13/07/11 10:14
            Dzięki, że zwolniłeś nas obu ze zidiocenia :))))))))

            Barbossa: You're supposed to be dead!
            Jack Sparrow: Am I not?

            1. Właśnie, ... , Muchomor 13/07/11 11:07
              ... nie wiedziałem jak wybrnąć i pomyślałem, że może nie zauważysz :D

              Stary Grzyb :-) Pozdrawia
              Boardowiczów

    3. "Bendzie trenink" - takiego sms-a z zapytaniem dostałem od ucznia 5 klasy , Pio321 12/07/11 23:57
      szkoły podstawowej który na koniec roku dostał świadectwo z paskiem. Średnia ocen 5.1. Na taka średnią wpłynęły stopnie z w-f, techniki, muzyki, plastyki i ... religii :)
      Więc w tym punkcie jeżeli chodzi o Romana to się zgadzam.
      Ale cyrk pod tytułem Gimnazja to pomysł i realizacja ekipy SLD. Wtedy rzad intensywnie wsłuchiwał się w podpowiedzi doradców zza wielkiej wody (min. z amerykanami szybko pobiegliśmy szukać u Saddama broni atomowej).
      Gimnazja to dobry patent na wprowadzenie zamętu do systemu szkolnictwa i jego zdegradowanie, zwiększenie w młodej populacji agresji którą media umiejętnie podsycają. W efekcie część populacji stanowić będzie i już stanowi mięso armatnie.
      Poza tym rządy wolą sterować idiotami, więc po co maja robić sobie na złość.

      1. 3eb4 moo 8y1o 0dp!$4c j4k , Chrisu 13/07/11 00:02
        j4 T0813 ;)

        /// GG# 1 110 10 10 11 100 10 \\\

        1. aha , Chrisu 13/07/11 00:04
          za zauważyłem po gimnazjum inną ciekawą zależność... Średnia ocen > 5,5 egzamin na poziomie max 30 pkt. Uczeń ledwie łapiący sie na pasek, bądź bez paska - >40 pkt...

          /// GG# 1 110 10 10 11 100 10 \\\

          1. U mnie w liceum , Bergerac 13/07/11 10:10
            u matematyczki miałem mocne 3 (jak 99% uczniów), co oznaczało murowane 5 na maturze (był jeszcze system ocen 2-5) i bezproblemowe dostanie się na każde studia, łącznie z chyba najbardziej obleganą wtedy elektroniką na PW. Oczywiście matma to tylko przykład, ogólnie twierdzę że poziom był wtedy wyższy.

            Barbossa: You're supposed to be dead!
            Jack Sparrow: Am I not?

          2. ja tam osobiście , okobar 13/07/11 12:12
            nie rozumeim jak można mieć średnią 5.5

            ocena 6 przysługuje tylko tym którzy wiedzą i robią więcej niż wymaga program...podręcznik....czy tez wie nauczyciel

            jeśli ktoś opanował materiał z programu to ma ocenę 5...

            przynajmniej za moich czsów tak było...
            a teraz słyszę że dzieciak w 4 klasie podstawówki za wyrecytowanie wiersza dostaje 6, za brak błędów ortograficznych w dyktandzie też 6 a 5 dostają uczniowe z 1-2 błędami

            chore prosza Państwa nauczycieli macie ocenianie

            AMD 3800+ 2.01GHz 3.00 GB RAM
            GF 7600 GS, M2N4 SLI
            Win XP SP3

            1. Zgodzę się , NimnuL-Redakcja 13/07/11 13:10
              nie można być ze wszyskiego b.dobrym czy nawet ponad średnią. Po prostu się nie da, chyba, że uczeń/rodzice jest/są pupilem nauczycieli lub pułap na tak wysokie oceny jest niższy niż sądzimy.
              Logiczne jest, że z niektórych przedmiotów ze sobą powiązanych (mat+fiz+chem lub j.pol+hist+bio etc.) można być lepszy, ale nie uwierze, że wiele przypadków uczniów wyśmienitych ze wszyskich wymienionych wyżej przedmiotów. Pamiętam ile ja w ogólniaku poświęcałem czasu i wysiłku by uczyć się historii czy biologii, a matematyka i fizyka przychodziła mi lekko. I z przedmiotów ścisłych miałem wysokie noty, a z humanisycznych leciałem na trójach.
              Pamiętam jednak uczniów z podstawówki, które niedociągnięcia w wiedzy z niektórych przedmiotów nadciągały zachowaniem (mazanie tablicy, przynoszenie kredy, frekwencia itp.).

              Osobiście jednak oceny są mało ważne, wiadomo, że późniejsza edukacja i życie szybko weryfikuje umiejętności takich perełek. Ciekaw jestem ile takich czerwonopaskowych uczniów pracuje na kasach w marketach ...

              Gdyby nie wymyślono elektryczności,
              siedziałbym przed komputerem przy
              świeczkach.

            2. mnie nie licz ;) , Chrisu 13/07/11 18:42
              jedna klasa miała u mnie na semestr śrenią 3,2 ;)

              /// GG# 1 110 10 10 11 100 10 \\\

      2. mała korekta - gimnazja to jedna z "czterech wielkich reform" Buzka , Grocal 13/07/11 00:54
        http://pl.wikipedia.org/...Program_czterech_reform

        Na pewno, na razie, w ogóle...
        Naprawdę, naprzeciwko, stąd...
        Ortografia nie gryzie!

      3. Bardziej prawdopodobne , Bergerac 13/07/11 10:13
        że od Remigiusza a nie Romana - ale któż to wie poza nosicielem... ;)

        Barbossa: You're supposed to be dead!
        Jack Sparrow: Am I not?

    4. "kurwa, chuj , jebac, pierdolic..." (przepraszam za wulgaryzmy) , Icing 13/07/11 07:02
      Przyznaje sie ze skopiowalem tekst forum gazeta.pl.

      &#8222;Przeczytalam wywiad ( w tygodniku Wprost) z niemieckim jezykoznawca, ktory od lat ma zajecia w Polsce na Uniwerytecie Wroclawskim.
      Azeby strescic tezy musze napisac wulgarne slowa. Otoz ten naukowiec, przebywajacy w Polsce wiele lat stwierdzil, na podstawie szerokich badan, ze za pomoca czterech slow : kurwa, chuj , jebac, pierdolic, mozna w Polsce wyrazic wszystko. M. in dlatego, ze mamy duze bogactwo gramatyczne. Podal wiele przykladow &#8211; jak sie teraz mowi. To jednak juz nie przeklenstwa, wymawiane w zlosci, zdenerwowaniu. Przy pomocy tych czterech slow powstal knajacki jezyk, ktorym posluguje sie coraz wiecej ludzi. To specyfika jezyka polskiego. W innych jezykach europejskich przeklenstwa zostaly przeklenstwami, a jezyk zostal jezykiem.&#8221;

      1. Nie zgadzam się z tym panem naukowcem , Bergerac 13/07/11 11:48
        Mógłbym powiedzieć (Panie zasłaniają oczy) ''pierdolić jebanego chuja'', ale przecież to nie określa jednoznacznie intencji wypowiedzi, która wg. pierwotnego zamysłu mogła brzmieć np. ''pierdolić jebanego szwaba''. Otóż nie zawsze ''chuj'' oznacza ''szwab''. To często używane słowo na ''ch'' nie jest na tyle uniwersalne, by definitywnie wybić się ponad kontekst danej konwersacji.

        Barbossa: You're supposed to be dead!
        Jack Sparrow: Am I not?

    
All rights reserved ® Copyright and Design 2001-2024, TwojePC.PL