TwojePC.pl © 2001 - 2024
|
|
A R C H I W A L N A W I A D O M O Ś Ć |
|
|
|
[OT] Czy odrabiacie domówki z dziećmi? Jak było za Waszej młodości? , Demo 6/10/11 08:23 Odkąd pamiętam rodziców nie interesowało czy mam odrobioną domówkę czy nie tak długo jak na zebraniach oceny były ok i nauczyciele nie składali "zażaleń". Nikt ze mną nie przysiadał, nie sprawdzał mi zeszytów itd. Oczywiście jak miałem z czymś problem otrzymywałem od rodziców pomoc ale żadnego przymusu.
Teraz jak słucham u znajomych to narzekają, że z roku na rok muszą coraz dłużej siedzieć z dzieciakiem bo inaczej nie odrobi/ nie nauczy się.
Mój młody dopiero 4.5 roku więc jeszcze wszystko przede mną, a jak to u Was jest?napisalbym swoj config,ale sie nie
zmiescil:( - hmm , macol 6/10/11 08:27
u nas domowkami nazywa sie imprezy organizowane w domu (parapetowa, prywatka czy jak to tam sie jeszcze nazywa w innych rejonach) ;)ja chce 100% jasne tpc - tak samo , RusH 6/10/11 12:59
gwara regionalna jest zabawna :)I fix shit
http://raszpl.blogspot.com/ - + 1 , slanter 6/10/11 13:30
dziwnie mi się czyta o domówkach w takim kontekście;)owoc żywota twojego je ZUS
- mam bardzo zbliżone spostrzeżenia , piotrszach 6/10/11 08:33
wygląda to tak, jak by zadanie nauczycieli kończyło się na zadaniu "pracy domowej". Jakoś kiedyś wyglądało to inaczej (tak mi się wydaje), nowych rzeczy uczyłem się w szkole, w domu co najwyżej utrwalałem wiedzę.- no ok, ale na ile jest to problem , Demo 6/10/11 08:46
tego, że nauczyciel nie wyjaśni na lekcji a na ile problem lenistwa dziecka, że jak z batem na plerach nie przypilnujesz to zleje temat?napisalbym swoj config,ale sie nie
zmiescil:( - To nawet nie problem leniwca u dziecka... , Doczu 6/10/11 09:07
... Moja córa jest w ostatniej klasie gimnazjum.
Od kilku lat obserwuję w tej szkole następujący schemat (Gimnazjum mieści się w tym samym budynku co podstawówka).
Zaczyna się rok szkolny. Przez pierwsze 2 tygodnie są wszyscy nauczyciele. Od połowy września codziennie córze wypadają 2-3 lekcje z powodu nieobecności tego czy owego nauczyciela. W październiku problem się nasila i tak z krótszymi lub dłuższymi trwa to do połowy/końca października. Przez listopad jest w miarę ok. Od grudnia zaczyna się znów absencja nauczycieli i trwa zazwyczaj do końca ferii zimowych (oczywiście z krótkimi przerwami). Po feriach jest trochę nauki tak do końca marca/początku kwietnia, a potem znów absencja nauczycieli.
Kiedy więc dziecko ma się edukować jak nie ma nauczyciela przez prawie 40% roku szkolnego ?
W szkole córki lekcje sprowadzają sie do tego, że nauczyciel otwiera nowy dział, omawia go, a następnie zadaje dzieciom do domu żeby "przerobiły sobie temat" od strony... do strony...
Potem mają z tego sprawdzian i tak dalej.
Kiedyś nauczyciel miał czas by "zwolnić" nieco z programem by Ci którzy nie zrozumieli dokładnie, mieli na to czas. Dziś dzieci same się musza uczyć a rola nauczyciela została sprowadzona do ocenienia na ile się dziecko nauczyło.
Jak nie posiedzisz sam z dzieckiem, to niestety narobi zaległości i będzie ciężko to nadrobić.
Oczywiście wiadomo że dzieci także się lubią polenić, ale zachowanie nauczycieli nie motywuje ich za bardzo do nauki :/- czekaj czekaj , Demo 6/10/11 09:20
za moich czasów nauczyciele również chorowali itd, ale zawsze (podkreślam ZAWSZE) było zastępstwo. Nie przypominam sobie abym w podstawówce czy średniej miał okna bo nauczyciel nie przyszedł.napisalbym swoj config,ale sie nie
zmiescil:( - Strasznie kiepska szkoła... , Seadog 6/10/11 09:30
...skoro belfry tak marnie uczą.
Nie mówię o absencjach, bo z tym może być różnie: kilkadziesiąt bądź nawet kilkaset osób w jednym budynku, stykających się ze sobą niemal non-stop; statystycznie (moja prywatna, tzw. naoczna statystyka) co dziesiąty uczeń w dowolnej chwili między wrześniem a majem jest obecny w szkole mimo choroby - kaszle, smarcze się, sieje drobnoustrojami. Odkąd pracuję w szkole regularnie na przełomie października i lostopada mam solidną infekcję górnych dróg oddechowych, od dwóch lat dodatkową w okolicach przedwiośnia. To może po części wyjaśniać nieobecność nauczycieli. Ale uczenie w taki sposób, jaki przedstawiłeś jest po prostu złym uczeniem. Dopuszczalna byłaby odwrotność tego systemu: przeczytajcie sobie ten ciekawy tekst w domu, na lekcji porozmawiamy/wyjaśnimy wątpliwości/poćwiczymy. Z tym że taki system wymaga współpracy ze strony ucznia i rodzica, zatem nie sprawdza się zupełnie, bo uczeń nie przeczyta, więc nie ma czego wyjaśniać/pogłębiać/ćwiczyć.http://nadobranoc.weebly.com/
http://ciii.blogspot.com/ - Inna sprawa: czas , Seadog 6/10/11 09:49
"Polscy nauczyciele pracują najkrócej w świecie" grzmiała gazeta.pl jakoś dwa tygodnie temu.
A serio to masz zbUjowo opłacanych nauczycieli (przynajmniej dopóki nie dochrapią się stopnia "dyplomowanego"), którzy w związku z tym dorabiają po godzinach; masz program dla czteroletniego LO, który już wtedy był przeładowany - teraz do zrealizowania w niecałe 3 lata. Program gimnazjum to jakaś kpina, zależnie od przedmiotu albo w dużej mierze powiela (nie "rozszerza/pogłębia") to, co było w podstawówce, albo stanowi zlepek dość przypadkowych zagadnień, które potem w LO będą i tak omawiane (nie "pogłębiane"). Masz słabo wykształconego (zwykle semestr psychologii i semestr "metodyki") belfra, który w dodatku nie stoi po tej samej stronie barykady co rodzic i ogólnie "świat dorosłych" (najczęściej zresztą świat ten reprezentuje TV/internet; dzieciaki wiedzą, że wiedza nie zapewni im kasiory, więc po zbUj się męczyć), tylko walczy z uczniem (żeby cokolwiek robił) i z rodzicem (bo moja Halinka zasługuje co najmniej na siódemkę z plusem, a Piotruś to tylko w żartach tak kolegę pchnął na kaloryfer, a Zosia to nie może przychodzić na pierwsze lekcje, bo ona ma daleko i trudno jej wstać, a Jacuś to ma regularne wizyty u ortodonty i prawo jazdy, a pan wie kto ja jestem!). W dodatku belfer nie ma praktycznie żadnych narzędzi wpływu na ucznia: podnieść głosu nie może (o jakimkolwiek kontakcie fizycznym nie wspomnę); jedynki/szóstki z przedmiotu nie może postawić za nic innego, niż wiedza/umiejętności; oceną z zachowania nikt się nie przejmuje, bo do niczego nie służy; z lekcji ucznia wyrzucić nie można, choćby nie wiem jak rozrabiał (można wysłać go do dyrekcji, ale trzeba posiąść zdolność bilokacji, bo zarówno wysłany, jak i reszta klasy musi być pod stałą opieką nauczyciela). Więc czemu tu się dziwić, że zostają w zawodzie dinozaury, których nic nie ruszy (zwolnić nauczyciela tylko dlatego, że jest beznadziejny - ale dzieci nie bije, nie wyzywa, nie przychodzi pijany na lekcje - to praktycznie niewykonalne) i nieudacznicy, którzy zaciskają zęby i zostają w szkole dopóki nie znajdą CZEGOKOLWIEK (często-gęsto całe życie). No i garstka pasjonatów/donkiszotów/Staś Bozowskich.http://nadobranoc.weebly.com/
http://ciii.blogspot.com/ - jest sporo prawdy w tym co piszesz , piotrszach 6/10/11 11:01
ale są też uogólnienia. Np. stwierdzenie typu: nauczyciele mało zarabiają, muszą dorabiać po godzinach, są więc zmęczeni i nie przykładają się do pracy, można przykleić dla dużo większej grupy zawodowej. Ja również mogę stwierdzić, że za mało zarabiam, muszę dorabiać, jestem zmęczony, ale mojego pracodawcę to g... obchodzi, mam być w pracy zwarty i gotowy bo inaczej podziękuje mi za współpracę. A tu pojawia się sytuacja opisana przez Doczu, doczytajcie sobie w domu. Bez przesady, takie meto to można stosować na studiach, szkole średniej, ale nie w Gimnajzum (przecież to tak naprawdę podstawówka, to są tylko dzieci).
Mój syn ma na razie niecałe 5 lat, ale się boję co będzie dalej. Finansowo również. Zestaw "książek" dla przedszkolaka kosztował 65 zł (były jeszcze znacznie droższe), to wg. mnie przesada.
Sytuacje nauczycieli znam dobrze (bratowa jest nauczycielką w podstawówce).
- No niestety, choć w "rankingach" źle nie stoi , Doczu 6/10/11 10:53
Ale to co obserwuję od kilku lat woła o pomstę do Nieba :/
Zżymam się z tego powodu strasznie, ale z kolei żona nie chce mnie puścić na wywiadówkę, żebym przypadkiem "nie zaszkodził" córce. No i to błędne koło trwa już tak kilka lat.
Co do absencji nauczycieli - nie chciałbym tu snuć jakiś teorii spiskowych, ale to najcześciej sa ci sami nauczyciele (wychowawca córki także się do tego grona zalicza).
Ale są też i inni nauczyciele, którzy angażują się w swoją pracę, którzy potrafią się zająć młodzieżą, jeżdżą z nimi na różne rajdy, zloty itp. Jakoś dziwnym zbiegiem okoliczności Ci nauczyciele nie chorują tak nagminnie jak niektórzy inni.
Oczywiście nie odmawiam nikomu prawa do zwolnienia lekarskiego, ale zastanawiająca jest cykliczność tego zjawiska oraz okresy w których się to odbywa :/
Wychowawcy mojej córy przed jakimikolwiek świętami nie ma regularnie. Zawsze wtedy jakoś choruje albo ona, albo jej syn.
Generalnie córa nie ma szcześcia do wychowawców i relacje wychowawca - uczeń kończą się na godzinie wychowawczej. Ja nie byłem pupilem mojego wychowawcy, ale jak trzeba było walczyć o danie mi szansy na poprawienie oceny, czy też gdy trzeba było stanąć w naszej (jako klasa) obronie, to wychowawca był jak bullterier i murem stał za nami. Obecnie tego nie widzę. Nie ma żadnego kontaktu z wychowawcą, i vice versa.
Co do zastępstw - owszem - czasem są, ale jak lekcje, których nauczyciela nie ma są na poczatku lub końcu zajęć, to dzieci są puszczane do domu.
- hmm... , Jaskier 6/10/11 10:05
na razie pilnuję moich dzieciaków, bo inaczej z odrabianiem lekcji byłoby kiepsko, ale to dopiero 1 i 2 klasa SP
z tego co pamiętam to rodzice też mnie pilnowali, ale tylko przez parę pierwszych lat podstawówki (3, może 4), potem się skończyło - Trudny temat. Ale niestety jest slabo. , ptoki 6/10/11 10:49
Szkola jaka pamietam, byla pozyteczna w jakichs 10% czasu. Czyli z grubsza 3-4h tygodniowo bylo dla mnie pozyteczne a reszta to zmarnowany czas i uwaga.
Potem masa zadan do domu. Gupi nie bylem ale bardzo rzadko bylo tak ze z wiedzy jaka wynioslem ze szkoly bylem w stanie zrobic zadania zadane z tych zajec.
Zazwyczaj olewalem i nie robilem.
W technikum bylo lepiej. okolo 40-50% zajec bylo dla mnie pozytecznych, wynosilem z nich wiedze ktora sie na cos przydawala. Zadan dalej nie robilem chyba ze trzeba bylo jakis projekt zrobic (np. zaprojektowac, policzyc i narysowac lewarek czy przeciagacz).
Na studiach podobnie jak w technikum, okolo 40% czasu pozytecznie spedzonego a reszta to straty.
Teraz w robocie jest podobnie. 30% to produkcja, 70% to boks z koniem, spotkania, ustalenia, harmonogramy i podobny syf.
W praktyce sie okazuje ze najproduktywniejszy jestem gdy zajmuje sie hobby lub robota w domu dla siebie.
Mojemu dzieciakowi nie bede kazal robic zadan. Jesli bedzie w stanie mi pokazac ze temat rozumie i jest w stanie sobie z nim poradzic to niech idzie zrobic cos pozytecznego zamiast robic nikomu nie potrzebna robote.- co to boks z koniem :)? , Demo 6/10/11 10:59
j.w.napisalbym swoj config,ale sie nie
zmiescil:( - w boksie , coobav 6/10/11 13:36
się bije :) A serio co do tematu to sam parę lat uczyłem w LO i spostrzeżenia mam podobne. Środków przymusu nie ma żadnych, ucznia nie można w ogóle tknąć nawet jak zupełnie lekcję rozwala. Na szczęście informatyka jest przedmiotem szczególnym i z uczniami się zawsze dogadywałem i miałem z nimi dobre relacje. Minimum zawsze zrobili, a zainteresowanych bardzo wspierałem. Akurat na szczęście zadania domowe robili bo starałem się dawać ciekawe.Lenovo X1 Nano, HP Zbook G5
Legion5 R7-5800H, RTX3060 - To taka figura stylistyczna testujaca czy ktos do tego , ptoki 6/10/11 15:29
miejsca doczytal ze zrozumieniem i nie doznal paralizu rozumowego ;)
- nie wiem, ja sam odrabialem , Maverick 6/10/11 11:38
sumiennosc to sie nazywa czy jakos tak. tak mam i tyle.
mam nadzieje, ze moj wkrotce narodzony syn tez bedzie sie tak organizowal.
zazwyczaj w szkole bylem nauczony i poodrabiany wiec zamiast na lekcjach pierwsze 15 minut sie stresowac moglem sobie robic jaja i pewnie dlatego tez mam mniej siwych wlosow ;-) - odkąd pamiętam, to nie odrabiałem , laciak88 6/10/11 11:51
Z czasów wczesnoszkolnych pamiętam jak rodzice mnie monitorowali i kazali dużo pisać (mam straszne pismo do dzisiaj) - to była mordęga. Później nie pamiętam, ale wiem, że od końca podstawówki/początków gimnazjum najzwyczajniej w świecie mi się nie chciało i robiłem zadania rzadko albo odpisywałem. U mnie kluczem do zrozumienia było słuchanie na lekcji, ale i z tym miałem problem ;)."To Alcohol! The cause of, and solution to, all of
life's problems." - Z moich obserwacji wynia... , JE Jacaw 7/10/11 19:43
...że to zaczyna być norma i niestety raczej z powodu lenistwa dzieci oraz przewrażliwienia rodziców. Rodzice mnie coś tam pilnowali, jak było trzeba to pomogli, ale generalnie odrabiałem (lub nie ;-) zadania sam. Ale widzę, że u mojego brata od lata siedzieli z bratankiem przy odrabianiu. Niestety uważam, że raczej wynikało z lenistwa bratanka (i odpowiedniego wychowania sobie rodziców) niż z ze zbyt trudnych zadań.
Zmieniło się też nastawienie np. do korepetycji, z moich czasów jak ktoś miał korepetycje to był raczej wstyd, a teraz powód do dumy i dobra wymówka dla rodziców. Dzieciak ma problemy w szkole, no to korepetycje i już spokojne sumienie. Przykładowo (niestety znów mój bratanek i to w wieku bliskim pełnoletności), miał jakieś problemy z niemieckiego i musiał przetłumaczyć kilka zdań... no i on, że potrzebuje korepetycje, bo nie potrafi. Z moich czasów, to bym posiedział ze słownikiem i jakoś to zrobił, a on nawet nie wpadł na to, aby choćby z tłumacza Google skorzystać. W końcu moja młodsza siostra mu nagadała od debili i mu powiedziała, żeby nieco pomyślał i wykorzystał internet, a nie od razu na korki leciał.
Po prostu tragedia, przy takim dostępie do internetu jaki jest teraz to bym pewnie miał świetne wypracowania itp. rzeczy, ale obecne dzieciaki poza Facebookiem nie potrafią często nawet z Google lub Wikipedii skorzystać.Socjalizm to ustrój, który
bohatersko walczy z problemami
nieznanymi w innych ustrojach - Jak to bylo? , ptoki 7/10/11 23:28
"i dzieci beda to mleko do zlewu wylewac"
Tak wyglada "darmowa" panstwwowa szkola. Jest darmo to sie nie szanuje. Z drugiej strony nauczyciele tez sie zbytnio nie przykladaja do uczenia. Odrabiaja program ale nie ucza... - Kiedy ja mialem , Mute 8/10/11 02:00
egzamin na korepetycje z matematyki... musze dalej pisac?
Tak to w sumie wygladalo - od matematycznego zera, przez "albo przerobisz calego Zimmermana, albo zabieramy ci Secret Service", do polibudy wroclawskiej...- Zimmerman , Padawan 8/10/11 11:06
to chyba ten pianista? :-)- A mozliwe , Mute 8/10/11 12:10
mialem na mysli zbior zadan z fizyki - nie moge go akurat na polce znalezc, takze mozliwe, ze z pisownia nazwiska sie pomylilem.- znam i nienawidziłem gnoja :P , Demo 9/10/11 08:20
dostałem podobne Ultimatuum :Pnapisalbym swoj config,ale sie nie
zmiescil:(
|
|
|
|
|
All rights reserved ® Copyright and Design 2001-2024, TwojePC.PL |
|
|
|
|