|
TwojePC.pl © 2001 - 2025
|
 |
A R C H I W A L N A W I A D O M O Ś Ć |
 |
| |
|
prawie jak Sheldon Lee Cooper , ulan 26/11/14 10:13 http://wyborcza.pl/...ni_i_kokaina.html#BoxSlotIMT
:)pozdr. ułan vel ulan
"Uwielbiam zapach napalmu
o poranku..." - Bazinga! , Grocal 26/11/14 10:44
...Na pewno, na razie, w ogóle...
Naprawdę, naprzeciwko, stąd...
Ortografia nie gryzie! - stare , okobar 26/11/14 11:01
ale wciąż bawi :PAMD 3800+ 2.01GHz 3.00 GB RAM
GF 7600 GS, M2N4 SLI
Win XP SP3 - Ktoś wklei? , DeathClaw 26/11/14 12:23
Dostęp do art. zablokowany.- proszę bardzo , okobar 26/11/14 12:26
Amerykańscy naukowcy - choć czasem głoszą teorie przypominające scenariusze filmów science fiction - sami raczej rzadko trafiają na wielki ekran. Być może niedługo uda się to Paulowi Framptonowi, profesorowi fizyki z uniwersytetu w Chapel Hill w Karolinie Północnej, jednemu z czołowych specjalistów w swojej dziedzinie, autorowi ponad pięciuset publikacji naukowych i dwóch książek o fizyce kwantowej i teorii Wielkiego Wybuchu. Gdyby amerykańskie uczelnie miały swój plotkarski portal, Frampton byłby tam teraz tematem numer jeden. Choć wcale nie ekscytacja kwantami czyni z Framptona interesującą postać.
Scott Z. Burns, autor scenariuszy między innymi "Ultimatum Bourne'a" i "Panaceum", właśnie zaczął pracę nad ekranizacją historii naukowca. I jak mówi, gdyby to wszystko nie wydarzyło się naprawdę, zostałby pewnie oskarżony o zbyt bujną wyobraźnię albo wciskanie widzom nierealnej szmiry. W końcu rzadko kiedy fizyk klasy A romansuje online z kimś w rodzaju połączenia Natalii Siwiec z Pamelą Anderson, a potem trafia do zbiorowej celi dla narkomanów w więzieniu w Buenos Aires. I rzadko kiedy odpowiedź na pytanie, czy geniusz może być tak głupi, jest równie skomplikowana.
Czas się rozmnożyć
Wszystko zaczęło się, gdy Frampton skończył 68 lat i uznał, że to najwyższy czas, aby zostawić po sobie coś innego niż masę naukowych dowodów. Chciał mieć dzieci i jak na umysł ścisły przystało, po zapoznaniu się z literaturą naukową z dziedziny płodności wyliczył sobie, że aby ten cel osiągnąć, musi czym prędzej związać się z kobietą w wieku od lat 18 do 35. A że w dziedzinie podrywania Frampton miał nikłe doświadczenie (po raz pierwszy ożenił się po pięćdziesiątce, i to na krótko), w realu szukanie odpowiedniej kandydatki niespecjalnie mu szło, nawet w pełnym spełniających kryteria studentek kampusie. Profesor zalogował się więc na stronę internetową Mate1.com. Na zdjęciach profilowych siwy, lekko zgarbiony, po sześćdziesiątce, w za dużej marynarce i pogniecionej koszuli. Mimo niezbyt porywającej aparycji dobry wynik osiąga błyskawicznie. W skrzynce e-mailowej profesora szybko pojawia się wiadomość, i to nie byle jaka. Pisze do niego sama Denise Milani, Czeszka, jedna z czołowych modelek występujących w kostiumach kąpielowych i bieliźnie, która w świecie magazynów z rozkładówkami znana jest z nadętych ust i rozmiaru DDD. Frampton nawet przez chwilę nie ma wątpliwości, że to nie oszustwo. Prawdziwa Milani zaś do dziś odmawia w tej sprawie komentarzy.
Frampton zaczął żyć od wieczora do wieczora, od jednej rozmowy na czacie do drugiej. Rankami nie może się powstrzymać, aby nie pochwalić się, jak mówi, "tym płomiennym romansem" kolegom. Nie zraża go nawet to, że wszyscy pukają się w głowę, mówią, że to statystycznie nieprawdopodobne, i pytają, czy to aby nie żart któregoś ze studentów. Dla Framptona, którego wielkie ego szukało spełnienia nie tylko w fizyce, ale też w sferze uczuciowej, wszystko miało jednak głęboki sens. - Oto nastąpiło spotkanie najlepszych z najlepszych - opowiadał. On należy do górnego centyla najmądrzejszych ludzi na świecie. Publikował z 11 noblistami i właściwie sam czeka na to, aż zgłosi się do niego Komitet Noblowski. Ona zaś plasuje się w absolutnej czołówce pod względem urody. Połączenie idealne. A że inni tego nie rozumieli, trudno. Wszystko jest w końcu względne.
Profesor fizyki aresztowany na lotnisku. Przewoził 2 kg kokainy na prośbę modelki, której nigdy nie widział
Spełnienie marzeń w Boliwii
Według Framptona względne mogą być też gusta ludzi co do tego, czy można mieć romans bez widzenia się na oczy. Korespondowali przez rok, zanim Milani w końcu zgodziła się na spotkanie. To nie wzbudziło u profesora specjalnych podejrzeń. W końcu od lat otoczony jest młodymi ludźmi i dobrze wie, że żyjemy w świecie e-maili, a nie staroświeckich tete-a-tete i telefonów. Do pierwszej randki miało dojść w Boliwii w La Paz. To tam Milani zaprosiła Framptona i obiecała, że są blisko happy endu - ślubu, rzucenia pracy przez Milani, urodzenia gromadki dzieci, a potem może życiem matki na pół etatu, a na drugie pół kontraktem z Victoria's Secret.
W Boliwii scenariusz przestał jednak wyglądać tak różowo. Gdy Frampton zameldował się w hotelu Eva Palace w La Paz, Milani wcale tam nie było. Za to w skrzynce e-mailowej pojawiła się wiadomość. Modelka pisała, że musi nagle jechać na sesję do Brukseli. Byłoby jej wygodniej, gdyby Frampton spotkał się z nią w Europie. W końcu kolejna krótka podróż wobec ich długoletnich planów nie powinna nikomu przeszkadzać. W ostatnim zdaniu Milani poprosiła Framptona o drobną przysługę. Miał przewieźć jej walizkę, którą zostawiła w Boliwii.
Walizkę w ciemnej uliczce przed hotelem wręczył profesorowi mężczyzna, który podał się za kolegę Milani. Dopiero to trochę profesora Framptona zdziwiło. A jeszcze bardziej to, że zamiast stylowego Louisa Vuittona czy Prady dostał do ręki zwykłą ortalionową torbę na kółkach. Co dziwniejsze, pustą. Ale Milani zaraz napisała e-maila, że torba ma dla niej znaczenie sentymentalne. Wysłała też bilet do Buenos Aires i obiecała, że niedługo prześle następny - z Buenos do Brukseli. Po 40 godzinach spędzonych na lotnisku w Buenos i bez obiecanego biletu Frampton w końcu postanowił, że ma dość czekania. Musiał wracać do pracy na uczelni, więc niewiele myśląc, kupił bilet powrotny do Stanów i nadał dwie walizki - swoją i Milani. Do samolotu nigdy nie wsiadł. Policja wywołała go przez głośnik. W walizce odnaleziono dwa kilo kokainy, a Frampton trafił na ponad cztery lata do więzienia Devoto, gdzie do niedawna celę dzielił z 80 innymi przemytnikami. Jak twierdzi, był jedynym naprawdę niewinnym, jedynym nieuzależnionym od narkotyków i jedynym, któremu należy się Nobel.
Gdy dziekan Framptona zwolnił go w tym czasie z pracy, a co gorsza, jasne stało się, że w naukowym świecie jego poryw serca stał się tematem żartów w kampusowych czasopismach, profesor postanowił naprawić reputację i zaczął wydzwaniać do redakcji "New York Timesa". Reporterów przekonywał, że to wszystko przez życiową naiwność i brak doświadczenia z materią inną niż fizyka. Taką linię obrony wybrali też jego adwokaci. Próbowali udowodnić, że tak jak w przypadku masy innych naukowców niesamowita inteligencja idzie w parze z naiwnością i niezdarnością. I że od wysokiego poziomu abstrakcyjnego myślenia, który na co dzień Frampton stosuje do swoich teorii, jest tylko krok do upośledzenia w myśleniu praktycznym. Jedno z drugim po prostu nie idzie w parze. Sąd jednak na te tłumaczenia był głuchy. Biegli psychologowie nie dopatrzyli się też u profesora ani problemów z racjonalnym myśleniem, ani - jak niektórzy sugerowali - syndromu Aspergera. Zdiagnozowano mu za to chorobliwy narcyzm.
Narcyz ponad wszystko
I to właśnie ten narcyzm całą sprawę komplikuje. Adwokaci zabronili Framptonowi udzielać wywiadów, bo boją się, że z tylko sobie znaną pewnością siebie profesor powie coś głupiego. Tak jak na przykład kilka lat temu podczas wykładu na cześć 80. urodzin Murraya Gell-Manna, noblisty z fizyki, gdy Frampton zrezygnował z zadanego tematu i wygłosił przemowę o tym, że jego własny dorobek jest lepszy od dorobku Newtona. I że należy mu się za to chwała. Nawet w świecie amerykańskiej nauki, w którym przechwalanie się jest w normie, odbiło się to echem, a Framptonowi czkawką, bo koledzy po fachu zaczęli się zastanawiać, czy nie zaczęło mu po prostu odbijać.
Niektórzy sugerowali nawet, że po latach wyszedł efekt uboczny wychowania w jednej z najlepszych światowych uczelni. Frampton skończył Oksford, ale pochodził z niższej klasy średniej. Gdy więc na studiach został otoczony dziećmi lordów, finansistów i polityków, a do tego na każdym wykładzie słyszał, że absolwenci jego uczelni są ponad wszystko i wszystkich, być może zbyt mocno wziął to sobie do serca. Być może też ostatnio trochę się w swoich wyliczeniach przeliczył.
Jak dobrze wydać kasę z Nobla?
Bo choć Frampton wszystkiemu zaprzecza, to akta jego sprawy pokazują, że być może jego romansowi z Milani towarzyszyły całkiem wyrachowane kalkulacje. Oskarżyciel jako jeden z dowodów przedstawił kartkę, na której profesor miał napisać "1 gram kokainy - 200 dolarów. 2 tys. gramów - 400 tys. dolarów". Nie ma pewności, że to obliczenie autorstwa Framptona. Natomiast pewne jest, że od czasu, gdy dostał tajemniczą walizkę, do momentu, kiedy zamiast do Brukseli postanowił jednak pojechać do Stanów, wysłał do Milani kilka dość dziwnych SMS-ów Najpierw: "Martwiłem się o psy policyjne". A potem: "Muszę wiedzieć, czy jesteś ze złym człowiekiem, agentem i jego boliwijskim kumplem, czy z dobrym człowiekiem, czyli twoim mężem?", i jeszcze e-mail: "W Europie to jest warte miliony. Spotkajmy się na lotnisku, a nie w hotelu, który zasugerował agent. To zasadzka. Pójdziemy do innego hotelu". Próba przechytrzenia kartelu, na którą próbował namówić Milani, skończyła się fiaskiem.
Ale nawet jej milczenie ani przegrana sprawa sądowa nie zdołały ostudzić uczuć Framptona. Już z więzienia napisał następnego SMS-a do modelki: "Chcę się do ciebie przytulać. Udowodnij, że nie jesteś prawdziwą Denise Milani". Odpowiedzi nie doczekał się do dzisiaj. Kilka nocy później w celi oglądał na żywo uroczystość wręczenia Nobli. Twierdzi zresztą, że odsiadka nie była najgorsza. Wśród więźniów doczekał się ksywki "Noblista" i statusu celebryty. W końcu nie każdy ma na koncie związek ze skądinąd znaną w tamtych kręgach Denise Milani.
Na wiosnę wrócił do Stanów, ale na razie nie ma przecieków, aby interesował się nim ktoś ze Sztokholmu. Co gorsza, niespecjalnie chętne do współpracy są też amerykańskie uczelnie. Jedyna szansa na sławę to Hollywood. Choć scenariusz, nad którym trwają prace, może się profesorowi wcale nie spodobać.AMD 3800+ 2.01GHz 3.00 GB RAM
GF 7600 GS, M2N4 SLI
Win XP SP3 - hmm , bartek_mi 26/11/14 12:38
no wlasnie - jak to jest z tym powalonym blokowanym dostepem?
ff mi czesto blokuje art - w 99% przypadkow wystarczy przeklejka adresu do chrome i smiga. to nie jest blokowanie po ip?dzisiaj jest jutrzejszym wczoraj - po... , Pawiano 26/11/14 13:20
cookie chyba, tez inna przegladarka mi pomaga
- popraw się , OzA 26/11/14 17:51
doktor !!! Sheldon Lee Cooper
;-)I sniffed Coke...
but the ice cubes
got stuck in my nose - i... , Grocal 26/11/14 18:09
"He's not crazy, his mother had him tested"Na pewno, na razie, w ogóle...
Naprawdę, naprzeciwko, stąd...
Ortografia nie gryzie!
|
|
|
|
 |
All rights reserved ® Copyright and Design 2001-2025, TwojePC.PL |
 |
|
|
|