Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
Poniedziałek 29 maja 2006 
    

Artykuł sponsorowany - odkrywamy tajemnice!


Autor: Spieq | 12:00
(17)
Rozważań reklamowych ciąg dalszy. Po ogólnym wstępie przyszedł czas na krwiste kawałki - coś, co szczególnie spędza sen z oczu poszukiwaczy zaginionej prawdy. Artykuł sponsorowany, czyli twór prawie namacalny, lecz nierzadko ukrywający się pod płaszczem cnoty i niedopowiedzeń. Forma reklamy szczególnie potępiana w przypadku, gdy autor nie akcentuje rzeczywistego jego statusu. Albo też w momencie, gdy coś niezasłużenie zasługuje na tyle słów zachwytu. Jak to w końcu jest z tym - z pozoru - niewinnym tworem? Istnieje? A jeśli tak, czy włada także naszymi umysłami?

Artykuł sponsorowany najczęściej pisany jest przez klienta, w końcu to on najlepiej jest w stanie ująć sedno sprawy. Oczywiście, jeśli nie posiada talentów w tym zakresie, wówczas pomocną rękę wyciągają redaktorzy, którzy za dodatkową opłatą sklecą każdą bzdurkę. Ta specyficzna forma reklamy ma zazwyczaj swoje określone ramy - liczbę wyświetleń, znaków, dodatkowych gadżetów typu bannery, logo o konkretnej rozdzielczości itd. Artykuł sponsorowany powinien mieć ponadto notkę świadczącą o tym, czym konkretnie jest, dzięki czemu odbiorca zawczasu się do niego ustosunkuje ("REKLAMA" nad lub pod tekstem).

Skąd więc te kontrowersje? Głosy oburzenia pojawiają się w momencie, gdy odbiorca ma wrażenie obcowania z takim tworem, a jednocześnie nie został powiadomiony o jego niecnym charakterze. Wówczas lecą gromy w kierunku autora, któremu zarzuca się nie tylko bezpodstawną stronniczość, ale i kumoterstwo za garść miedziaków. Oczywiście ożywionych nagle czytelników interesuje, czy takie bezeceństwa są praktykowane w lochach TwojePC?

Zanim odpowiem na to pytanie, przyjmijmy ad hoc dwie możliwości. Pierwsza z nich, najbezczelniejsza, dotyczyć będzie scenariusza rodem z filmów pozornej akcji. Skromnie żyjący redaktor otrzymuje propozycję "nie do odrzucenia". W zgodzie z panującymi zasadami (kto to Etyka? Jakaś grecka bogini?) rzuca się w wir przeinaczeń i manipulacji czytelnikiem, który jest jeszcze nieświadomą niczego ofiarą. Później wszystko wychodzi - zachęcony odbiorca, ufając w dobre zamiary i przede wszystkim w wiedzę autora, kupuje opisywany produkt/usługę (przyjmijmy dla potrzeb tego artykułu - myszkę komputerową) i... dópa. Całość szwankuje, opis nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Po głowie dostaje nie tylko najedzony profitami redaktor, ale przede wszystkim właściciel łam, na których całość została opublikowana. Zanim jeszcze użytkownik splunie pogardliwie przez lewe ramię, wypuści wieści w teren (czyt. Internet), co zresztą doprowadzi do spleśnienia plotki, która zaśmierdnie dodatkowymi rewelacjami (znane są przykłady z historii). Wizja poniesionych strat to będzie dopiero początek smutnego końca. Wystarczy tego przykładu?

Drugi jest nudny, przewidywalny i... moralnie poprawny. Skromny redaktor, na przekór panującym zasadom (etyka to ogół przyjętych zasad i norm postępowania, nie żadna bogini), werbalizuje gest Kozakiewicza i pisze zgodnie z własnym (czystym!) sumieniem. Wilk głodny i owca cała, karmi się satysfakcją... Sytuacja na froncie wygląda tak - czytelnik zadowolony poziomem merytorycznym zachwala, zabiedzony redaktor potakuje, właściciel rozumie, a sponsor - zniesmaczony archaicznymi zasadami - odchodzi z kwitkiem i już nigdy nie wraca. Wystarczy tego przykładu?

Powyższe sytuacje niewiele mają wspólnego z rzeczywistością naszego podwórka. I bardzo dobrze. Dziennikarze jako pośrednicy, czasem tkwiący w niejasnych do końca układach (modne słowo ostatnio), mogą manipulować odbiorcami, ale kłamstwo i tak zawsze ma krótkie nogi (lub nieco dłuższe - kwestia "profesjonalizmu"). Znowu czytelnicy nie wyglądają na tak durnych, jak można było się tego spodziewać. Krótkowzroczność w tym momencie to pierwszy stopień upadku, kolejne schodki zalicza się w zależności od potencjału własnej głupoty i pazerności. To jedna strona medalu, pozostaje kwestia „mecenasów sztuki”, których rola jest również przesadnie demonizowana. Żaden zdrowo myślący producent/dystrybutor nie połasi się na nieczyste zagrania, nie znając osobiście człowieka. Wszystko pierze się w zamkniętych klikach, do których dostępu jakoś do dzisiaj nie mam (po czym autor wybuchnął śmiechem).

Znamienny jest natomiast brak zaufania części odbiorców, co objawia się szkalowaniem ogółu środowiska skupionego wokół administrowania i redagowania serwisów. Ostatnio na jednej stronie poświęconej CS-owi spotkałem się ze dość mętnym stwierdzeniem, że nie ma sensu czytać profesjonalnych recenzji hardware, ponieważ mamy do czynienia ze sprzedawczykami, kaprysami i spięciami na linii redaktor-dystrybutor. Dlatego najlepiej czytać krótkie opinie samych użytkowników, którzy nie są "zależni" od jakichkolwiek układów. To oczywiście wersja ułagodzona i ukonkretniona, ponieważ autor niniejszej myśli wyjawił ją w dość zawoalowany sposób. Problem polega na tym, że szary użytkownik zazwyczaj postępuje podług "każda pliszka swój ogon chwali", ponieważ... nie ma innego wyjścia. Zresztą mówienie o czymś, o czym tak naprawdę nie ma się pojęcia, to zjawisko całkiem normalne w tym dziwnym kraju, co gorsza zyskujące poparcie wśród osób jeszcze mniej zorientowanych (?).

Z artykułami sponsorowanymi jest jak z małpą o stożkowej głowie (głęboko zapadniętych oczach i długich siwych włosach), która ponoć mieszka hen, hen od nas, bo np. w Nepalu na wysokości 5 tys. metrów. Każdy podejrzliwy internauta poluje na zakamuflowany artykuł sponsorowany, podobnie jak monarcha Bhutanu czai się na yeti. Obie strony nie ustają w wysiłkach i w zasadzie… słusznie. Dochodzi element psychologicznej, rzekłbym, perforacji. Każdy ma swoje dziurki w głowie, do których wlewa wiarę w nienamacalne tajemnice. Brak ich zubaża nasze życie wewnętrzne, a świadomość gdzieś-ich-istnienia pozwala uciec od kaprysów szarego dnia. Groźba istnienia ukrytych artykułów sponsorowanych jest dla nas czymś oczywistym, ale nieświadomie i tak możemy bronić się przed nią – w końcu tajemnica nie może stracić dziewictwa.

Artykuł sponsorowany – odkrywamy tajemnice! Krzyknąłem na początku, oczekując tłumu zaciekawionych czytelników. Ale można się już rozejść – niewiele da się wyłowić z tej chmury niejasności i niedopowiedzeń. Niech sekret pozostanie ezoteryczny, tym bardziej, że jego okruchy powodują po przełknięciu gorzki posmak. Strategia postępowania w momencie uchylenia rąbka tajemnicy jest jasna – działamy bez litości, ale z pomyślunkiem. Ile to razy ktoś został niesłusznie o coś posądzony, a podobne sprawy nierzadko nabierają takiego tempa, że trudno wycofać je później z obranego toru. Każdy zdrowo myślący redaktor niech przynajmniej dwa razy solidnie przemyśli sobie publikację sponsorowanej chałtury. Każdy zdrowo myślący czytelnik niech przynajmniej dwa razy solidnie przemyśli sobie powyższą sprawę, zanim odda ją pod publiczny osąd. Kropka.

 


    
K O M E N T A R Z E
    

  1. 1.. (autor: Dabrow | data: 29/05/06 | godz.: 12:01)
    ..szy?

  2. powiem tak... pitolisz kolego. (autor: XiSiO | data: 29/05/06 | godz.: 12:07)
    pracowalem w pewnej firmie motoryzacyjnej, i polowa redaktorow gazet motoryzacyjnych na polskim rynku jezdzila naszymi firmowymi samochdami za firmowa benzyne a po 3-4 miesiacach pisali wiiieeellki test 4 aut z tego segmentu i oczywiscie pisali jaki ten nasz jest ok a inne jakie maja wady.

    Tak samo jest z serwisami internetowymi, dostajecie karte niedostepna na rynku, i nawet jak by to byl nie wiem jaki syf nie wypada napisac zle bo drugi raz firma nie da wam karty i bedzie mniejsza ogladalnosc reklam w serwisie.

    Prawa rynku.... kto ma kase ten ma prase... Kropka.


  3. inimi slowy (autor: RusH | data: 29/05/06 | godz.: 12:10)
    dyd cie zasponsorowal zebys sie za niego tlumaczyl z 3 newsow o tym samym badziewiu ala 'pierwszy to byla plotka, drugi premiera swiatowa a 3ci premiera polska, to co ze byly o tym samym i nic nie wnosily', tak ? :]]]]

  4. RusH: (autor: spieq-Redakcja | data: 29/05/06 | godz.: 12:15)
    hehe.




    Sądzi się po sobie, stąd rzeczywistość bywa spaczona lub... przeoczona. Oczywiście prawdziwych intencji nie zdradzę (prowokacja? Prawda? Nieprawda? Może sam nie wiem?), liczę na ciekawe kontrargumenty. Ryzyko takiej rozmowy jest spore, ale doceńcie naszą odwagę <zeby>


  5. XiSiO (autor: RusH | data: 29/05/06 | godz.: 12:16)
    dokladnie, ala CDAction i Cyberdrive/CTX/PCCHIPS/ASUS w pradawnych czasach (bedzie z 10 lat temu)
    AB kuowalo pokazna czesc nakladu tej szmaty, a w zamian pojawialy sie regularnie arty wychwalajace pod niebiosa kupy ala Cyberdrive (z pod ktorych czasami nie moglem sie o wlasnych silach odkopac w serwisie AB)

    to jest jak najbardziej NORMALNE. Innym sposobem jest przysylanie sprzetu do testow z adnotacja/sygestia "nie spieszcie sie z oddawaniem". Znam kilku "testerow" co do dzisiaj ma w kompie taki sprzet :)


  6. ... pisze o newsach a nie testach sponsorowanych (autor: ixxos | data: 29/05/06 | godz.: 12:27)
    ja bardzo lubie czytać newsy od Intela "o super nowoczesnych, kosmicznych technologiach rodem z sci-fi które właśnie wchodzą na rynek" :P:P ;] Tam jest taka fajna zawiła papka marketingowo- technologiczna, taki super bełkocik, że aż czyta się to z uśmiechem na ustach. Szanuje tych ludzi którzy namęczyli się nad stworzeniem tych wypocin :)))

    Nie cierpie natomiast newsów straszących ludzi o wirusach, jak to jest źle, niebezpiecznie i jak strasznie, istny horror w internecie :D wszędzie coś się czai i czycha na biednych lacherów :D
    -sponsorowanych oczywiście przez bidulki firmy antywirowe. Strasznie mnie denerwują takie newsy Nawet Wam już zwróciłem kiedyś uwage byście sobie dali z tym spokój ;)


  7. Bardzo fajny art. (autor: DraX | data: 29/05/06 | godz.: 12:41)
    Dlatego najlepiej recenzje czytajc z kilku zrodel, wtedy jakis zarys bedzie.

    P.S. Podoba mi sie "dópa" przez ó :)
    Pozdro


  8. DraX, (autor: spieq-Redakcja | data: 29/05/06 | godz.: 13:51)
    czułem, żeś młody stażem, heh...

    Dópa już chyba się przejadła, historia o niej również, machnąłem bezwiednie.

    ixxos: otrzymujesz od producenta taki, a nie inny "briefing", nie jesteś w stanie tego zweryfikować, przynajmniej do czasu aż redakcja sprawdzi "rewolucję" w praniu.

    Zresztą będzie ku temu wkrótce okazja, o ironio, mogę zginąć od własnej broni.


  9. dÓpa tam (autor: Dabrow | data: 29/05/06 | godz.: 16:09)
    dobra dÓpa nie jest zła i się nie przeje. No chyba że sosnowieckiej szÓi. (((-;

  10. teraz ja ! ;) (autor: Horus | data: 29/05/06 | godz.: 16:55)
    Co by nie mowic,co by nie pisac....firmie zalezy na dobrej opinii,za co jest sklonna zaplacic.
    Obojetnie w jakiej formie lacznie z lapowka(niestety chodz to blad),liczy sie efekt, w tym segmencie zycia "sentymenty" oglada sie w kinie,na slubie kumpla,imieninach cioci.
    Jesli zas chodzi o uprzedzenia to moga wystapic jedynie w przypadku zastanawiania sie czy pokrzywa da sie podetrzec,gdy sie awaryjnie kupe w krzakach robi.

    Liczy sie tylko NIEZAFALSZOWANA RZETELNOSC testu ze strony osoby miedzy firma a klientem.
    To czy ktos za swoja prace (bo w koncu jest to praca) przyjal tak a nie inna gratyfikacje nie powinno nikogo dziwic, bo przeprowadzenie rzetelnego testu wymaga nie tylko cennego czasu,ale i wiekszje uwagii i skrupulatnosci,a wiec czegos co jest wysoko cenione.
    NIE zachecac za wszelka cene i nie zniechecec bo NIE MA urzadzenia ani bezwzglednie zlego ani perpetum mobile.
    Wiec jezeli ktos trzyma sie neutralnosci i rzetelnosci to jest w stanie oddac w 100% "istote" produktu nie wchodzac w zadne konflikty zewnetrzne i wewnetrzne.
    Nie musi klamac,a jezeli to robi to nie jest to zaden test tylko zwykly przekret,taki jakby ktos nam sprzedawal urzadzenie o ktorym wie ze sie sypnie.
    A to juz jest na granicy (albo poza nia) przestepstwa i o tyle wzrasta nasza odpowiedzialnosc o ile nasza opinia jest szerzej opiniotworcza,a z tego nie zdaja sobie czesto sprawy ludzie uwazajac ze w tej kwestii panuje dzungla mongolska z piaskami polarnymi.
    Czasy sie zmienily i era chaosu i sobiepanstwa minela,a na pewno ma sie ku koncowi.

    I tak czeka nas porownanie,i szczerze watpie czy jest ktos kto na slepo kupi po jednej opinii, no chyba ze jest to ktos komu bezwzglednie ufamy,ale ON tez w jakis sposob uzyskal opinie na zasadzie porownania.
    Tak sie robi od setek lat.

    Jezeli firma przekona sie o rzetelnosci "opiniodawcy" to napewno ponownie mu zaufa,bo klamstwo i smarownictwo ma krotkie nogi i w porownaniach na tle "wali po oczach" ,a to przynosi efekt przeciwny do zamierzen firmy.
    Ja sam przeprowadzalem takie testy i to przemyslowe,piszac o danym produkcje,jak sie zachowuje,w jakim zakresie,co nalezy poprawic aby byl lepszy.
    A firmie zawsze bedzie zalezalo na sugestiach dotyczacych ulepszen i papierka pokazujacego ze produkt JEST dobry,owszem posiadajac wady,bo kazdy je ma i nie ma uniwersalnego.
    Firma dostaje co che i wiecej,a ja nie musze klamac,klient ma caly nizafalszowany obraz.
    Nikt nie czuje sie oszukany,niedoceniany,nikt nie musi kombinowac,klamac.
    Wowczas nie ma lapowek i przekretow,a jest dobrze wykonana praca ktora jest oplacona.

    Wiec...czy cos jest sponsorowane czy nie,liczy sie rzetelnosc tego kto pisze.
    I nie jestesmy w stanie oprocz porownania sprawdzic czy mowi prawde czy lze.
    A jezlei lze to jest zwyczajnym oszustem i wypada poza kategorie naszych rozwazan n apoletko gdzie sie sadzi paragrafy na kratach.


  11. No, no... (autor: spieq-Redakcja | data: 29/05/06 | godz.: 22:00)
    Cenna uwaga, mowa tu jednak o... mniejszości?

  12. hmm generalnie jeśli ma się własny rozum (autor: Luk | data: 29/05/06 | godz.: 22:51)
    i jako takie rozeznanie w temacie, to można się zoriętować czy artykuł jest rzetelny i obiektywnie napisany; trzeba mieć chociaż nadzieję, że wyniki liczbowe testów są prawdziwe, bo co do tego to zakładam, aż tak daleko by się nie posunęli żeby zmieniać wyniki;

  13. No w końcu (autor: McIsland | data: 29/05/06 | godz.: 23:09)
    Fel prze duże F

  14. ... (autor: Horus | data: 29/05/06 | godz.: 23:31)
    spieq

    Wiesz, to "klamstwo" jest czysta teoria tak naprawde.
    Powszechnie nie mowi sie wszystkiego, cos jak popularne reklamy"jest to prawda,ale nie do konca i nei zawsze,w przewadze "niezawsze" ".
    Rzetelnosc polega na tym ze nic nie zatajasz z tego co wiesz i rozumiesz ze jest istotne.
    Bo czy musisz klamac? nieee...wystarczy nie powiedziec wszystkiego,co innego uwypuklic...ogolnie manipulacja.
    Wbrew pozorom pozorne wady produktu czesto decyduja o jego zaletach,bo jak pisalem nie da sie zrobic czegos uniwersalnego co tak naprawde bedzie do wszystkiego i do d...
    Jesli cos ma byc naprawde dobre to bedzie malo posiadac uniwersalnosci, a jeszcze mniej kompromisow.

    Wiec ocena przede wszystkim musi byc rzetelna i jesli ja znasz to czesto okazuje sie ze wiedzac o calym "spektrum" jednak decydujesz sie na produkt.
    Jak myslisz dlaczego? a odpowiadasz sobie za kazdym razem kiedy cos wybierzesz i jestes zadowolony,a jestes zadowolony bo dostales to co chciales i wiesz DOKLADNIE co masz i czego sie spodziewac.
    A to jest zdecydowanie lepsza reklama niz jakies tam "ochy" i "achy" z pomijaniem niewygodnych "stref".
    Klamstwo szybko odkryjesz,ale nie odkryjesz czegos czego nikt nie napisal ;) i co wazniejsze NIC nie jestes w stanie zarzucic...wszystko jest cacy oprocz klienta trzymajacego w reku g....

    I wydaje mi sie ze nalezy skonczyc z mitem harytatywnosci, jesli chce miec sie rzetelnosc to trzeba sie liczyc z czasem poswieconym na badania,a to implikuje zaplate.
    Bo udawanie czegos odwrotnego wlasnie powoduje przekrety bo oplata jest dosc jednoznacznie odbierana,czyz nie?
    Placic za rzetelne informacje (obojetnie w jakiej formie),a zobowiazujacy sie musi miec swiadomosc ze rzetelnosci sie od niego wymaga, i co wazniejsze ci co czytaja ufaja w intencje piszacego.
    I to chyba jest meritum sprawy.


  15. zawaluowany? (autor: jayx | data: 29/05/06 | godz.: 23:43)
    czy ktoś, a najlepiej autor ;) , może mi wyjaśnić znaczenie tego słowa? znam trochę inne, podobne, ale może jestem nie w temacie

  16. zawoalowany... (autor: Kenjiro | data: 30/05/06 | godz.: 11:20)
    jak sądzę być winno - od woalki...

  17. Jak byk. (autor: spieq-Redakcja | data: 30/05/06 | godz.: 11:26)
    Mój błąd, nawet nie będę się tłumaczyć, tylko poprawimy.

    
D O D A J   K O M E N T A R Z
    

Aby dodawać komentarze, należy się wpierw zarejestrować, ewentualnie jeśli posiadasz już swoje konto, należy się zalogować.