Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
Środa 27 marca 2013 
    

27 marca 2013


Autor: Kris | źródło: Nowa zabawka | 23:15
(11)
Swoje parcie w kierunku sprzętu, zwanego potocznie tabletem, manifestowałem już w listopadzie 2012, a od dłuższego czasu konsekwentnie staram się je urzeczywistnić. Podobnie, jak w przypadku sporej części innych moich zabawek, wybór konkretnego modelu jest wyprowadzony z równania zawierającego zmienne intuicji, rozpoznania, testów, chciejstwa, przypadku i odrobiny szaleństwa. W poprzednim felietonie, w bardziej lub mniej udolny sposób, próbowałem wytłumaczyć skąd wziął się pomysł na sprzęt i/lub oprogramowanie Microsoft. Wtedy zwróciłem uwagę na Surface oparte na układzie Tegra3 i system Windows RT. Tak się dobrze dla mnie złożyło, że dwa miesiące później miałem szanse spędzenia paru owocnych koncepcyjnie chwil z tym tabletem. Sprzęt zdecydowanie spełnił pokładane w nim nadzieje, chwycił, spodobał się i potwierdził słuszność koncepcji dotykowego Windows. Na nieszczęście dla producenta rozbudził również mój apetyt na tyle, że pod koniec testów moje wymogi wyskoczyły powyżej możliwości serwowanych przez MS Surface. Do tego ograniczenia i inne kłody, jakie zaczął rzucać mi pod nogi system RT, zdołały zniesmaczyć mnie w stopniu nieco większym, niż wcześniej zakładałem. Obcowanie z nim na pewno nie było czasem straconym i mimo kagańca programowego poziom frajdy był bardzo wysoki. Wynikało to przede wszystkim z jakości i dopracowania samego hardware oraz kultury jego pracy. Z drugiej strony uświadomił mi co i w jakim stopniu, w kwestii konfiguracji, może mi się przydać.


Przede wszystkim zbędne dla mnie są dodatki kierujące wyposażenie w stronę zastępstwa notebooka lub stacjonarki. Takich komputerów mam już zdecydowanie za dużo i co ważniejsze, dostrzegam sztuczność tych, wcale nie tanich, komponentów. Niech tablet pozostanie tabletem i robi jak najlepiej to, do czego został stworzony bez udawania tego, czym nie jest i nie powinien być. Zamiast klawiatur czy stacji dokujących miłym dodatkiem byłby wbudowany modem GSM. Oczywiście zgodny z 900-megahercowym 3G, aby nie było wątpliwości, co do jego wykorzystania. Jedynym rozwiązaniem gorsecika systemowego jest sprzęt x86 i pełny Windows 8. Ba. Ale jak wykonać taki tablet, zachowując ergonomię i cenę Tegry? I nie chodzi tylko o wagę i czas pracy, ale i przynajmniej zbliżoną wydajność. Jeszcze pół roku temu nie wierzyłem, łże taka platforma istnieje. Cóż. Z przyjemnością uznaję, że tym razem się myliłem.

Koncepcja kompilacji systemu Windows dla procesorów ARM wstępnie wydawała się strzałem w dziesiątkę. Androidowy hardware jest oszczędny energetycznie i finansowo. System mógłby teoretycznie opanować cześć rynku tabletowego. Jak na razie wszystko wskazuje na to, że tak się nie stanie. Na rynku pojawił się sprzęt RT w śladowej ilości i z cenami na poziomie iPada. Być może zbliżonej jakości, ale z równie zamkniętym systemem i do tego raczkującym zbiorem oprogramowania. Darmowy Office i siła marki to jednak za mało, aby zagrozić konkurencji. Choć pewnie znalazło by się kilku zadowolonych nabywców, do którym być może i mnie można by było zaliczyć. Cóż się wiec stało? Microsoftową koncepcję RT pogrzebał inny gigant rynku - Intel. Przyparty do muru wizją utraty zysków związanych z odejściem od licencjonowanej przez siebie architektury x86, zaatakował procesorem należącym do linii genealogicznej skazywanej przez niektórych na wymarcie. Platforma oparta na Intel Atom kojarzy się z tanią, plastikową tandetą próbującą z wysiłkiem uciągnąć pulpit dużego Windows. Wyobraźmy sobie, że taki procesorek, który nie wymaga aktywnego chłodzenia, o wydajności i poborze mocy na poziomie Tegra3 wpakujemy do wysokiej klasy tabletowego hardware i uruchomimy na tym pełną wersje ósemki.


Co w ten sposób uzyskamy? Bezpardonowego zabójcę Windows RT. Wiemy jak mozolnie poruszają się napędzane przez Atoma aplikacje, ale w przypadku tabletów, naszym podstawowym środowiskiem staje się dobrze optymalizowany dla słabszych maszyn Kafelkarz, a nie klasyczny Pulpit. W przypadku RT pulpit jest w zasadzie zdegradowany do poziomu ekskluzywnego środowiska dla Office. Przynajmniej na razie. W atomowym tablecie może natomiast pełnić funkcję pomocniczą i w wszędzie tam, gdzie Kafelkarz zawodzi programowo jest jak koło ratunkowe, albo most pozwalający typowemu pecetowcowi wejść niemal bezstresowo do dotykowego świata. Nagła potrzeba uruchomienia aplikacji księgowej, konieczność obsługi nietypowych peryferiów, dziwny format pliku, technologie typu Silverlight, ulubiony program narzędziowy? Każdy mógłby długo wymieniać wszystko to, czego nie zrobi typowy napompowany do 10 cali smartfon.

Z drugiej strony pamiętam dobrze czym nie jest dla mnie tablet. Awaryjne wykonanie jakiegoś niezbyt wymagającego zadania, w zastępstwie dużego peceta, oczywiście go nie zastąpi. Jak już wcześniej pisałem, idea próby pozbawienia ultrabooka klawiatury (Surface Pro itp.) jest dla mnie nie do przyjęcia. Dostajemy ciężki, gorący, szumiący i przeraźliwie drogi klocek, który już po paru godzinach szuka zasilacza. A z drugiej strony co my w zasadzie od niego chcemy uzyskać? Bez klawiatury, bez myszy, bez dwudziestocalowego ekranu chcemy Crysis3, Adobe Premiere, Photoshop, Corel czy pełnego środowisko programisty? A może za pomocą równie drogiego, jak sam tablet, zestawu akcesoriów próbujemy zadokować namiastkę wygody tableta, aby dostać namiastkę mocy stacjonarki? Na pewno znajdą się miłośnicy takich rozwiązań, ale ja się do nich nie zaliczam. Tym bardziej, że większość z nich sam wcześniej trenowałem.


Wystarczy. Mam nadzieje że przekazałem przynajmniej część własnego punktu widzenia. Przejdźmy do konkretów. Procesor Intel Atom Z2760. Nazwa kodowa Cloverview, taktowanie 1.8GHz, dwa rdzenie z HT, cache 1MB, obsługa 2GB DDR2, 32nm, zintegrowany PowerVR SGX 545, brak obsługi systemów x64 itd. Delikatnie ujmując - jaj nie urywa. Moc zbliżona do poprzednich Atomów Pinetrail, nieco mniejsza niż w konkurencyjnym AMD Zacate. Wydajność w grach - nie istnieje. Wsparcie dekodowania filmów na średnim poziomie. Gdzie ten niby przebój? Ano zerknijmy na TDP. Wspomniane dwa niskowatowce są na poziomie 18W, czyli zbliżonym do drogich dwurdzeniowych procesorów i5/i7 w osłabionej wersji niskonapięciowej ULV i połowę mniejszym, od ich pełnokrwistych braci. O stacjonarkach nawet nie wspominam. Natomiast nowy Atom ma TDP na poziomie … 1,7W. Jak? Nie wiem. Ale tak właśnie zabija się RT na Tegrze. Bezlitosny cios. Mam nadzieję, że w kolejnych generacjach tego nie skopią. Intel jest nieobliczalny. Nie będę zdziwiony jak za pewien czas będziemy masowo biegali ze smartfonami w rodzaju Sampple iGalaxy X, opartymi na architekturze x86. Tyle o specyfikacji. Czas wybrać przedstawiciela gatunku.

Acer, Asus, Dell, HP, Lenovo, Samsung mają w ofercie atomowe tablety. W zależności od wyposażenia, gwarancji itd. mamy spory rozrzut cenowy, ale bez problemów da się znaleźć akceptowalne modele 2/64 (RAM/Flash) od 2100 zł brutto. Kwota wzrasta o ok. 400 zł, jeśli marzy nam się wbudowany modem 3G. Mnie osobiście dużo bardziej spodobały się sporo droższe modele Dell i Lenovo, za co pośrednio odpowiada Microsoft że swoim Surface, który mnie nieco rozbestwił. Wyższa kultura wykonania, digitizere Wacom, lepszą gwarancją itd. Najpierw szczególnie wpadł mi w oko ThinkPad2 w niewielkiej, dopieszczonej obudowie mieszczącej rysik. Mój entuzjazm szybko jednak stopniał, jak okazało się , że port USB ma zdecydowanie za słabą wydolność prądową. Reszta to już była kwestia nieco przypadkowej, ale zaskakującej niską ceną oferty, na wyjątkowo dobrze wyposażony model Dell Latitude 10, oferowany na rynek nowozelandzki. Z szerokim uśmiechem przywitałem w domu swoją kolejną zabawkę komputerową.

Jeśli ktoś liczył na precyzyjną recenzję sprzętową, to będzie srodze zawiedziony. Zdecydowanie nie mam na nią ochoty. Cokolwiek bym nie napisał, to nie przebiję profesjonalizmu metodologii porównawczej speców z notebookcheck.net. Chętnie natomiast przekaże na blogu różne ciekawostki i garść własnych przemyśleń. Najpierw kilka słów o tym konkretnym egzemplarzu, aby mieć odpowiednie odniesienie, do internetowych recenzji i porównań. Konfigurację streszczę do kodu 2-CELL/2GB/64GB/3G/W8P/STYLUS/3Y-PRO-NBD. Może dobrym początkiem byłoby zdekodowanie tego szyfru.


Przede wszystkim tablet Dell ma unikalną możliwość wymiany akumulatora, bez ingerencji serwisowej. Producent przygotował dwa typy: klasyczny dwuogniwowy, mieszczący się w obudowie 30Wh oraz monstrualny, wystający, czteroogniwowy 60Wh. Ten drugi, zdecydowanie mija mi się z ideą sprzętu typu tablet. Ciężki, nie pasuje do dedykowanych etui, pogrubia itd. No chyba, że chodzi o jakieś spec zastosowanie lub bicie rekordów czasu pracy. Stad pewnie występuje często w testach. Oczywiście sam pomysł z wymiennym akumulatorem jest wart wzmianki. Mogę wyobrazić sobie dumnego posiadacza drugiego, nawet tego monstrualnego, naładowanego zapasu. Wymiana w terenie nie przekracza minuty. Ba. Jeśli mamy zasilacz, to możemy wymieniać aku w czasie pracy. Choćby do ładowania. Tego moje smartfony nie potrafiły. Oczywiście mogę potwierdzić czasy pracy. Na moim 30Wh działam średnio około 9 godzin. Typowa praca na WiFi. Przeglądarka, poczta, zdalne pulpity, jakieś testy. Dokładniejsze informacje znajdziecie w recenzjach. Czas ładowania to około trzy godziny (zgaszony ekran). To też robi wrażenie. Awaryjnie da się potraktować tablet ładowarką micro USB. Miałem pod ręką sprzęt od HTC (chyba 1A). Przy pracy systemu praktycznie nie zaświeciła się dioda ładowania, choć sam akumulator się nie wyczerpywał. Po wyłączeniu ładował do 50% ponad 8 godzin. Być może lepszy zasilacz zrobiłby to szybciej. Jak dla mnie, przy tym czasie pracy, raczej zbędny bajer.

Pamięć zdecydowanie polecam w układzie 2GB RAM / 64GB eMMC. Nikt nie chce trenować pulpitu Win8 na 1GB RAM. Chyba nie muszę tego rozwijać. Co do pamięci, zwanej umownie "dyskową", to sprawa wygląda następująco. Przy 64GB i zrzuceniu partycji recovery na pendrive dostajemy około 40GB na dane i oprogramowanie. Warto pomyśleć jakby to wyglądało w wersji 32GB. Jeśli komuś nie wystarcza 64GB, to można posiłkować się kartą SD (działają wszystkie, nawet SDXC 128GB). Miłym akcentem jest "duży" slot, a nie typowa dla tabletów wersja micro. Mapowanie karty do katalogu systemowego oczywiście również działa. Rozwiązanie z dodatkową kartą ma jednak wady. Po pierwsze wewnętrzny czytnik SD najprawdopodobniej podpięty jest do kontrolera USB 2.0, bo z żadnej karty nie udało mi się wycisnąć więcej niż 25MB/s. Wewnętrzny eMMC, choć nieporównywalnie słabszy od SSD, to jednak uzyskuje ponad trzykrotnie większy transfer. Po drugie, jeśli wykorzystamy slot na oprogramowanie, to stracimy go do czytania kart z aparatów, czy korzystania offline z ulubionej przenośnej biblioteki multimediów. Warto jednak dodać, że lada moment pojawią się na rynku wersje tabletów w wersji 128GB. Dell już zapowiedział taki model.


Wbudowany modem 3G nie miał problemów ze współpracą z kartą UMTS na paśmie 900MHz. Więcej czasu spędziłem na odnalezieniu systemowego przełącznika roamingu (na mojej wiosce Aero2 korzysta z nadajnikow Plusa). Przy okazji chciałbym napisać parę słów na temat wbudowanego GPS. Ten sam problem miałem z Lenovo. Microsoft wyciął z obsługi lokalizacji emulację portu szeregowego, uśmiercając aktualne wersje oprogramowania nawigacyjnego. Na razie możemy więc zapomnieć o Automapie. Mam nadzieję, że producenci softu korzystającego z GPS zechcą się dostosować, bo w szybką reformowalność Microsoft nie wierzę. Aha. Miałem również zwrócić uwagę na "duży" port USB. Konkurencja najczęściej ma wersje micro, więc nawet do pendrive potrzebny jest kabelek. No to zwróciłem.

System dostałem w wersji Pro. Oczywiście Windows 8. Jak już wcześniej wspominałem, ten Atom nie wspiera systemów x64. W związku z tym, że platforma nie obsługuje pamięci >2GB, to przynajmniej bez żalu używamy, lżejszej i bardziej kompatybilnej wersji 32-bitowej. Wersja Pro w sam raz nie była mi potrzebna. Oczywiście mogą znaleźć się chętni na podłączenie sprzętu do Active Directory. Zdalny pulpit czy BitLocker raczej niewielu zainteresuje. Szczególnie przy tej wydajności procesora. System ochoczo zaproponował ustawienia dla Nowej Zelandii, ale zdecydowanie odmówiłem. Jak wiedzą użytkownicy promocyjnej aktualizacji do ósemki, instalacja dowolnego języka nie stanowi problemu. Czasem się trafią, przed logowaniem, kwiatki w stylu "welcome" czy "rebooting", ale nie jest to nic odstraszającego. Za to "koniczynka" z nowozelandzka wtyczką cieszyła się w rodzinie sporym zainteresowaniem. Też muszę przyznać, że wcześniej się nie spotkałem z tymi ukośnymi, płaskimi bolcami. Na szczęście rodzimych kabli mam całą szufladę.


Największą niespodzianką okazał się dołączony w zestawie rysik. W rodzimej dystrybucji kupuje się go ekstra. Z tego co pamiętam kosztuje około 150 zł brutto. Jako, że miałem w domu oryginalny Wacom Bamboo Feel (nie wspominając o rysikach Galaxy Note) to nie sądziłem, że nieco tandetnie wyglądający sprzęt "Wacom for Dell" może mi się przydać. Myliłem się. Może nie leży w dłoni jak Bamboo, ale wymaga dużo mniejszego nacisku, co wyraźnie wpływa na jakość pracy z oprogramowaniem. Znakomicie sprawdza się w często przeze mnie wykorzystywanym, kafelkowym, darmowym OneNote. Natomiast do obsługi pulpitu może lepszy byłby zwykły, choć bardziej precyzyjny od palca rysik pojemnościowy. Wacom wymaga sporego nacisku przy "tapnieciach". Wbrew temu co przeczytałem, nie miałem najmniejszego problemu z poprawną kalibracją. Proszę tylko nie wpaść na pomysł, że próbuje z zabawki internetowej zrobić praktyczne narzędzie dla grafika, czy choćby artysty-amatora.

To może teraz parę słów o ekranie. Z testów można dowiedzieć się jak znakomitą ma jasność, podświetlenie, kontrast czy kąty, ale jak to wygląda w praktyce? Bez obawy. Tak samo dobrze. W ciemności można spokojnie wyłączyć podświetlenie, a w warunkach domowego półcienia wystarcza 10-20%. Wyższa jasność przyda się jedynie na zewnątrz. Matryca świeci faktycznie bardzo jasno. Nie ma również obawy o rozdzielczość 1366x768. Czytelność czcionek Windows jest bardzo wysoka w każdej pozycji ekranu. Nie czuję żadnego dyskomfortu porównując ergonomię pracy do znacznie wyższych rozdzielczości telefonicznej konkurencji. Muszę przyznać, że nawet powiększyłem rozmiar elementów pulpitu do 125%. To posunięcie umożliwiło mi niemal pełną kontrole nad systemem za pomocą grubych paluchów. Z rysika korzystam sporadycznie. Ostatni element szyfru to światowa, 3-letnia gwarancja ProSupport. Oczywiście świadczona u klienta w następnym dniu roboczym.

Co by tu jeszcze. Aha. Z bliżej nieznanych przyczyn nie udało mi się znaleźć informacji jak, bez klawiatury na USB, dobrać się do ustawień hardware. Jako, że sprzęt nie ma zbyt wielu przycisków, to szybko namierzyłem działającą kombinację przycisków. Trzymanie VOL- w czasie włączania umożliwia uzyskanie opcji startowych, recovery i testowych a VOL+ uruchamia SETUP. Wszystkim daje się sterować za pomocą palców. Nie można tego samego powiedzieć o systemie. Niektóre opcje przedsystemowe wymagają klawiatury. Na temat samego systemu nie będę się teraz wypowiadał. Kiedyś pewnie przyjdzie na to czas. Aby jednak nie było wątpliwości, to od razu napiszę, że zdecydowanie nie podzielam, w sumie niezrozumiałej dla mnie, niemal histerycznej niechęci niektórych czytelników, do nowego systemu Microsoft.

No to pochwaliłem się. Mam nadzieje, że komuś się te, nieco jednak nieskładne, wypociny przydadzą, przy podejmowaniu decyzji sprzętowych. Oczywiście cały ten tekst napisałem na swojej nowej zabawce. Rzecz jasna - bez miedzyładowania.


 
    
K O M E N T A R Z E
    

  1. no w końcu! (autor: f_zdzich | data: 27/03/13 | godz.: 23:39)
    mamy wpisa, bo już myślałem że w sen zimowy zapadłeś :)
    zabawka fajna, może w końcu marudy narzekające na Atoma trochę innym okiem spojrzą na ten CPU, a nie tylko w kwestii "performance"


  2. Jako nagroda,, (autor: stranger84 | data: 28/03/13 | godz.: 02:56)
    A może taki tablecik w formie nagrody? Chętnie takowy przyjmę :D

  3. codo synnego serwisu della (autor: ulan | data: 28/03/13 | godz.: 09:01)
    piszesz: "światowa, 3-letnia gwarancja ProSupport. Oczywiście świadczona u klienta w następnym dniu roboczym." powiem jedno wielka ściema.. ostatnio znajomemu zepsuł się notebook della z taka właśnie gwarancja, fakt serwisant przyjechał następnego dnia, potem następny raz, i jeszcze raz i jeszcze w sumie był chyba z 5 razy, w sumie przez lapka przewinęło się 4 płyty główne i jeszcze sporo innych części, w końcu po tych heroicznych bojach kolejny serwisant poddał się i stwierdził ze lapek nadaje się tylko do wymiany, ale na to trzeba poczekać kilka tygodni aż wyprodukują na zamówienie...
    reasumując to albo zatrudniają w serwisie jakiś debili, albo do naprawy używają regenerowanych niesprawdzonych części...


  4. @ulan (autor: Kris-Redakcja | data: 28/03/13 | godz.: 12:31)
    W zasadzie nie chciałbym pod tekstem o atomowych tabletach dyskutować o jakości serwisu. Jedyna w miarę skuteczna metodologia oceny opiera się na statystyce. I muszę przyznać, że zawsze chętnie zbieram takie dane. Proszę tylko informatorów, aby zawsze pisali jaką mają skalę kontaktów w kwestii ilości rożnych urządzeń. Sam mógłbym napisać powieść o swoich przeróżnych bojach serwisowych. Z samym serwisem Dell mam kilkadziesiąt kontaktów rocznie od nastu lat. Do tego dochodzi możliwość statystycznego porównania z innymi, w stosunku do podobnych zgłoszeń. PS. Różni ludzie pracują w serwisach, ważne aby klient miał możliwość formalnego przedstawienia swoich zastrzeżeń w stosunku do ich pracy. PS2. Ostatecznym sprawdzianem części jest zawsze klient. I nie tylko tych regenerowanych, masowo wykorzystywanych serwisowo :-) W kwestii serwisu podyskutujmy przy innej okazji. Może opisze którąś z moich licznych perełek absurdu ...

  5. Kris... (autor: DYD-Admin | data: 28/03/13 | godz.: 12:43)
    ...jak Tyś to uczynił, że bez klawiatury napisałeś taki kawał znaków??

  6. @DYD (autor: Kris-Redakcja | data: 28/03/13 | godz.: 13:15)
    Jak-to-bez??? Windows 8 ma trzy klawiatury + parę innych metod wprowadzania tekstu. OK. Rozumiem. Traktuję Twój wpis jako dodatkowy głos, abym napisał parę słów o samym systemie :-)

  7. Krisu... (autor: DYD-Admin | data: 29/03/13 | godz.: 09:39)
    ...chodzi mi o technikę wpisywania, zasugerowałem się końcówką "Oczywiście cały ten tekst napisałem na swojej nowej zabawce." - i pomyślałem, On to wklepał z poziomu tabletu dotykowo ... (Ughhhh)

  8. @DYD (autor: Kris-Redakcja | data: 29/03/13 | godz.: 11:56)
    Dobrze pomyślałeś. Tak właśnie ten tekst został wklepany. Chodzi tylko o to, że systemowy, wyświetlany na ekranie obrazek klawiszy to też ... klawiatura :-)

  9. kiedy nowy (autor: f_zdzich | data: 29/04/13 | godz.: 10:14)
    wpis blogowy? :-]

  10. @f_zdzich (autor: Kris-Redakcja | data: 4/05/13 | godz.: 13:32)
    Racja. Dziś lub jutro coś napiszę :-)

  11. Krisu (autor: f_zdzich | data: 7/05/13 | godz.: 12:03)
    Tak 3mać!

    
D O D A J   K O M E N T A R Z
    

Aby dodawać komentarze, należy się wpierw zarejestrować, ewentualnie jeśli posiadasz już swoje konto, należy się zalogować.