Uwaga na miny - test dwóch playerów MP3 od SanDiska i LG Autor: NimnuL | Data: 17/07/06
| Rozwój odtwarzaczy MP3 trwa nieprzerwanie już od długiego czasu. Ostatnio jednak jakby trochę zwolnił tempa, w zamian natomiast wzrasta liczba dodawanych funkcji do urządzeń przenośnych. Kieszonkowe playery to już nie tylko zwykle odtwarzacze muzyki, w praktyce potrafią one znacznie więcej. Jednak ilekroć biorę do ręki urządzenie mieszczące się w kieszeni koszuli, które rzekomo potrafi odtwarzać muzykę, filmy, zdjęcia, tekst itd. mam wrażenie, że właśnie forma przerosła treść. Tak było w przypadku testowanego przeze mnie odtwarzacza firmy Manta. Historia lubi się jednak powtarzać, czy zatem nastąpi to dzisiaj? Zobaczymy.
W niniejszym artykule zaprezentuję Wam dwa modele przenośnych odtwarzaczy. Pierwszy z nich wyprodukowany został przez firmę LG. Model JM53 bo o nim mowa, odtwarza m.in. muzykę, filmy, zdjęcia oraz tekst. Drugi, wyraźnie prostszy model Sansa C140 wyprodukowany został przez fabryki SanDisk. Poradzi on sobie jedynie z muzyką oraz zdjęciami. Przyjrzyjmy się zatem dokładniej tym urządzeniom. |
|
Właściwości
* obsługiwane przez odtwarzacz LG pliki:
MP3 do 320kbps i 48kHz; OGG do Q10 włącznie; WMA do 320kbps i 48kHz
Dane wpisane w tabeli są wartościami podawanymi przez producenta. Liczby w nawiasach są natomiast zmierzone przeze mnie.
Widać tutaj, że producent Sansy C140 ograniczył się jedynie do stworzenia playera, poczym natychmiast o nim zapomniał. SanDisk nie kwapi się by podać do informacji publicznej choćby minimum danych o swoim produkcie. Informacji tych nie odnajdziemy także na pudełku lub w instrukcji. Takie posunięcie producenta mocno mnie dziwi, w końcu brak istotnych liczb dotyczących choćby parametrów dźwięku może skutecznie zniechęcić klientów. Czyżby taki stan rzeczy był wynikiem tego, że Sansa C140 nie ma się czym chwalić? To się okaże w moim teście.
Pomimo, że pod względem gabarytów grubszy jest player SanDisk to biorąc pod uwagę możliwości, "grubaskiem" okazuje się jednak player LG. Odtwarzacz JM53 w teorii prezentuje się dość ciekawie. Uwagę na siebie zwraca duża pojemność wbudowanej pamięci oraz stosunkowo długi czas pracy na akumulatorze.
Przejdźmy do obejrzenia odtwarzaczy z zewnątrz.
LG JM53
(kliknij, aby powiększyć)
Nowy produkt Koreańskiej firmy LG spoczywa w niedużym i estetycznym pudełku. Producent już na tym etapie zadbał o to, by klient był poinformowany o podstawowych cechach odtwarzacza, które znajdziemy na ściankach opakowania.
(kliknij, aby powiększyć)
Wyposażenie standardowe obejmuje dość zwyczajną listę akcesoriów. Znajdziemy tutaj przewód USB oraz liniowy audio, słuchawki, ładowarkę sieciową, a także oprogramowanie oraz obszerną instrukcję obsługi wraz z gwarancją.
Cieszy fakt, że producent dołącza ładowarkę sieciową. Dzięki temu akumulator można naładować z pominięciem komputera co niewątpliwie docenią osoby przebywające np. na wakacjach. Trochę szkoda, że nie znajdziemy tutaj smyczy, na której odtwarzacz mógłby się pobujać. Skoro telefony komórkowe umożliwiają zaczepienie ich jak wisiorek to dlaczego MP3 player o podobnych gabarytach nie miałby sobie dyndać na wysokości piersi? Ale mniejsza o to. W komplecie mile widziany byłby także pokrowiec, który nawet bardziej by się przydał niż smycz.
(kliknij, aby powiększyć)
Słuchawki dołączane seryjnie to model douszny w dość klasycznej i typowej formie.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Wzornictwo odtwarzacza LG jest dość proste. Przedni panel jest wręcz spartański, dzięki czemu player moim zdaniem wygląda bardzo elegancko. Z przodu umieszczono kolorowy wyświetlacz OLED o przekątnej 1,77'', nic poza tym.
(kliknij, aby powiększyć)
Przyciski sterujące zainstalowane są na bokach. Dodatkowo na jednym z nich znajduje się gniazdo słuchawkowe oraz mikrofon.
(kliknij, aby powiększyć)
Sprytnym rozwiązaniem jest umieszczenie na szczycie odtwarzacza czegoś w rodzaju miniaturowego joysticka, za pomocą którego w bardzo łatwy sposób można poruszać się m.in. po menu oraz utworach.
(kliknij, aby powiększyć)
Szerokie gniazdo komunikacyjne umieszczono na dolnej krawędzi odtwarzacza. Za jego pośrednictwem obywa się ładowanie akumulatora oraz transfer danych. Na czas nie używania złącze jest zakryte gumową zaślepką.
(kliknij, aby powiększyć)
Na plecach odtwarzacza znajdziemy jedynie tabliczkę znamionową.
(kliknij, aby powiększyć)
Przyjrzyjmy się teraz drugiemu odtwarzaczowi.
SanDisk Sansa C140
(kliknij, aby powiększyć)
Pudełko w którym przybył produkt firmy SanDisk jest znacznie bardziej krzykliwe i kolorowe niż u poprzednika, jednak wyposażenie jest tutaj dość podobne. Słuchawki, przewód USB oraz smycz, a także jedna bateria oraz oprogramowanie to wszystko, co będzie nam dane tutaj znaleźć. Jest jeszcze coś co ma uchodzić za instrukcję obsługi. Ja wolałbym jednak użyć słowa "notka informacyjna" bez przekładu na język polski.
(kliknij, aby powiększyć)
Dołączone do Sansy słuchawki podobnie jak w przypadku LG to prosty model pchełek. O jakości jednych i drugich wypowiem się w dalszej części artykułu.
(kliknij, aby powiększyć)
Sansa C140 charakteryzuje się nieco bardziej rozbudowanym wyglądem niż omawiany wyżej LG. Połowę przedniego panelu zajmuje niewielki, kolorowy wyświetlacz LCD. Pod nim umieszczono pięciokierunkowy wybierak sterujący utworami oraz włącznik odtwarzacza wywołujący także menu główne.
(kliknij, aby powiększyć)
Na jednym boku znajdziemy przyciski sterujące głośnością, na drugim umieszczono natomiast mikrofon oraz przełącznik blokujący działanie guzików.
(kliknij, aby powiększyć)
Na dolnej krawędzi zainstalowano gniazdo komunikacyjne, na górnej natomiast znajdziemy wyjście słuchawkowe oraz oczko do nawleczenia smyczy. Szkoda, że producent nie zadbał o zabezpieczenie złącza jakąś gumową zaślepką jak w przypadku JM53.
(kliknij, aby powiększyć)
Z tyłu Sansy znajduje się komora na jedno ogniwo zasilające.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Bezpośrednie porównanie wizualne obu odtwarzaczy od razu wskazuje na różnicę klas tych playerów. Nowoczesny JM53 przeciwko dość topornemu wzornictwu Sansy.
Sprawdźmy jednak jak oba odtwarzacze spisują się w praktyce.
Pole minowe
Info: jakość słuchawek sprawdzana była zarówno na omawianych tutaj odtwarzaczach jak i na iAudio F1, o którym pisałem już na lamach naszego serwisu.
Jakość dźwięku wysyłanego przez odtwarzacze oceniałem natomiast na podstawie odsłuchu utworów na słuchawkach Sennheiser PMX60 oraz Sennheiser HD555 także już omawianych.
Do oceny dźwięku bazowałem na kilkunastu utworach (MP3 320kbps oraz OGG), które bardzo dobrze znam, począwszy od selektywnych dźwięków muzyki klasycznej poprzez jazz, pop, rock, a na "okrutnym" techno skończywszy.
- słuchawki
(kliknij, aby powiększyć)
Wielkość i kształt słuchawek w obu modelach jest podobny i typowy jak na modele tego typu. Pchełki w uszach siedzą dość płytko, ale nie wypadają podczas ich używania. Przewód sygnałowy jest miękki i wystarczająco długi. Wykonanie słuchawek jest lepsze w przypadku produktu LG, jednak dużych różnic tutaj nie odnotujemy. Jakość dźwięku oferowana przez oba modele jest na dość dobrym poziomie. Jest nieco lepsza niż w przypadku słuchawek dołączanych do odtwarzaczy iAudio, ale do tej oferowanej np. przez słuchawki z playerów iriver jest jeszcze daleko. Niemniej jednak reprodukcja dźwięku jest dość czysta. Niskie tony są nieco głębsze w słuchawkach SanDisk, natomiast w ogólnej ocenie dźwięku lepiej wypadają te z LG. Dźwięk w nich jest lepiej zrównoważony. Szczerze mówiąc, po słuchawkach dołączonych do odtwarzacza JM53 spodziewałem się jednak czegoś więcej, czegoś na miarę Sennheiser z wysokich serii MX. Natomiast słuchawki dołączone do Sansy miło mnie zaskoczyły.
- jakość dźwięku
W obu modelach mamy do dyspozycji predefiniowane ustawienia korektora dźwięku, z tą różnicą, że Sansa C140 oferuje ich 5, natomiast LG dwukrotnie więcej. Oba odtwarzacze umożliwiają też wprowadzenie jednego ustawienia zdefiniowanego przez użytkownika. Niestety zmiana ustawień dźwięku w przypadku produktu SanDisk jest bardzo niewygodna, bo wymaga wejścia do głównego menu oraz głównych ustawień odtwarzacza. Za to w JM53 wszystko jest ukryte w podręcznym menu, do którego mamy dostęp po naciśnięciu jednego przycisku. Dodatkowo player LG oferuje siedem dodatkowych ustawień dźwięku przestrzennego oraz podbicia basów. W Sansie nic oprócz korektora nie znajdziemy.
Jak to wszystko przedkłada się na jakość dźwięku? Marnie w przypadku Sansy i nieźle w produkcie LG. Ale po kolei.
Odtwarzacz SanDisk prezentuje ledwie słaby poziom w przypadku gdy korektor dźwięku ustawiony jest całkowicie płasko. Natomiast jakikolwiek zdefiniowany profil wprowadza wyraźne zniekształcenia. Ustawienia Rock oraz Jazz powodują takie przesterowanie dźwięku, że zwyczajnie nie da się tego w ogóle słuchać. Wróćmy jednak do normalnych ustawień dźwięku. Muzyka wydobywająca się wtedy z Sansy odgrywana jest dość czysto, jednak wyprana jest z jakiejkolwiek dynamiki. Dźwięk jest płaski i bezbarwny jak z najtańszych marketowych produktach. Popularne odtwarzacze Creative prezentują tutaj nieporównywalnie lepszy poziom dźwięku. Na szczęście sprawy mają się lepiej w przypadku produktu LG. Dźwięk wydobywający się z JM53 jest czysty i dość dynamiczny. Choć spodziewałem się, że usłyszę tutaj coś więcej niż jedynie poprawny poziom jakościowy. Dynamika jest na dobrym poziomie, a różne ustawienia dźwięku pozwolą dostosować go do naszych potrzeb. Niestety osoby szukające głębokiego basu czy bardzo ostrej góry nie mają tutaj czego szukać.
Ogólnie jednak jest po prostu dobrze, na poziomie produktów Creative. Do rezultatów uzyskiwanych przez modele iriver, iAudio czy iPod jest jeszcze bardzo daleko.
Jakby tego było mało, dźwięk wydobywający się z obu odtwarzaczy jest bardzo cichy. Jest to szczególnie zauważalne po wpięciu słuchawek o impedancji 32 Ohm. W przypadku playera SanDisk na co dzień z powodzeniem można słuchać muzyki przy regulatorze głośności ustawionym na maksymalną wartość i nie będzie za głośno. Jednak tak wysterowany wzmacniacz zaczyna wyraźnie zniekształcać, pomijając już szumy własne jakie uwydatniają się w górnych partiach wysterowania. Produkt LG także jest cichy. Na spacerze bez obaw o uszy można słuchać muzyki gdy głośność ustawiona jest na wartość 25/30, a i przy maksymalnym wysterowaniu nie grozi nam ogłuchnięcie. Porównując wzmacniacze zamontowane w tych odtwarzaczach do iAudio F1 nie wygląda to różowo. Maksymalne ustawienie głośności w Sansa odpowiada mniej więcej połowie (20/40) głośności odtwarzacza F1. Natomiast maksymalne wysterowanie playera LG odpowiada mniej więcej ustawieniu głośności na wartość 25/40 w iAudio F1. Warto jednak zwrócić uwagę, że ze specyfikacji F1 oraz JM53 wynika, że oba te odtwarzacze mają taką samą moc wyjściową wynoszącą 2x18mW. Jak widać, po raz kolejny dane techniczne daleko rozmijają się z praktyką.
Podobnie jak w Sansa i w produkcie LG górna granica wysterowania głośności powoduje uwydatnienie się szumu własnego wzmacniacza przez co np. ciche partie muzyki klasycznej okraszone są dodatkowym syczeniem. Nieprzyjemne doznania.
"Wartość" dodana
Rozdział ten prawie w całości poświęcony będzie odtwarzaczowi JM53 firmy LG, ze względu na jego znacznie większe możliwości.
Audio
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
W LG można przeglądać zawartość pamięci wyświetlając strukturę katalogów. W SanDisk się nie da, chyba, że pliki zostały załadowane w trybie MTP.
LG radzi sobie poprawnie z plikami jakie deklaruje producent:
MP3 do 320kbps i 48kHz; OGG do Q10 włącznie; WMA do 320kbps i 48kHz. Szkoda, że JM53 nie obsługuje jakiegoś formatu kompresji bezstratnej, choćby coraz popularniejszego FLAC.
SanDisk poprawnie odtwarza tylko MP3 do 320kbps oraz pliki WAV. To stanowczo za mało jak na nowoczesny produkt.
Ilość wyświetlanych informacji na wyświetlaczach jest dość skromna. Sansa poda nam jedynie poziom naładowania akumulatora, numer i tytuł utworu, tryb oraz czas odtwarzania. Nie znajdziemy tutaj informacji np. o aktualnej godzinie czy wybranym korektorze dźwięku. Co więcej, tytuły piosenek przewijają się koszmarnie wolno. Dodatkowo każde przesunięcie napisów powoduje ich rozmazanie. Zgroza.
LG także nie rozpieści nas ilością informacji. Czas odtwarzania, aktualna godzina i tytuł piosenki to wszystko co dostaniemy na ekranie. Dodatkowo podczas odtwarzania na wyświetlaczu wyświetla się animacja. Dokładne informacje o odtwarzanym pliku muzycznym znajdziemy w menu podręcznym.
Plików z pamięci playera LG nie można usuwać w sposób selektywny, do dyspozycji mamy jedynie opcję formatowania. Sansa nie umożliwia oczyszczenia pamięci w żaden sposób.
Sansa C140 umożliwia odtwarzanie muzyki losowo lub w pętli. Można też dodawać poszczególne pliki do playlisty. Poruszanie się po piosenkach jest koszmarnie niewygodne. Nie można wyświetlić listy utworów, pozostaje nam jedynie poruszanie się w przód i tył.
LG pod tym względem umożliwi nam ciut więcej. Prócz standardowego odtwarzania muzyki w kolejności porządkowej, losowo i w pętli, na utworach można ustawiać znaczniki, tworzyć playliste, a podczas odsłuchu możemy przeglądać zdjęcia i czytać tekst. Poruszanie się po zawartości pamięci jest bardzo proste i intuicyjne.
Video
(kliknij, aby powiększyć)
Odtwarzane są jedynie pliki filmowe przerobione w oprogramowaniu LG Media Center. Po konwersji klip filmowy zjadliwy dla JM53 ma rozdzielczość 160x128 oraz 15fps.
Jakość wyświetlanego filmu jest bardzo słaba ze względu na rozdzielczość i wielkość ekranu. Chyba nawet zdesperowany kinomaniak nie byłby w stanie obejrzeć swojego ulubionego filmu na tym odtwarzaczu.
Zdjęcia
(kliknij, aby powiększyć)
Możliwość wyświetlania zdjęć na tak małych ekranach w jakie wyposażono playery LG i SanDisk to nieporozumienie. Obrazki wyświetlane w Sansie mają wielkość paznokcia i są kompletnie nieczytelne. Nie lepiej wygląda to na wyświetlaczu LG. Swoista pikseloza na ekranie oraz wręcz dzikie kolory sprawiają, że o funkcji wyświetlania zdjęć chce się szybko zapomnieć.
Tekst
(kliknij, aby powiększyć)
LG JM53 umożliwia wyświetlanie tekstu z plików TXT. Niestety ilość znaków mieszczących się w linii mocno utrudnia lekturę, a brak wyświetlania polskich znaków przekreśla tą opcję w kwestii użyteczności.
Radio
Radio zaszyte w odtwarzaczu LG umożliwia zaprogramowanie do 30 stacji. Tak duża pamięć nie będzie nam jednak potrzebna. W efekcie udało mi się znaleźć jedynie 2 stacje radiowe w miejscach gdzie np. iAudio F1 znajdował ich dziesięć.
Jeśli już coś w eterze uda nam się namierzyć to możemy to nagrać do plików MP3 z jakością 96, 128 lub 192kbps. Przykład tego znajdziecie w pliku: radio.mp3.
Rejestratory dźwięku
Oba odtwarzacze wyposażono w funkcję dyktafonu. W żadnym z tych urządzeń nie mamy kontroli nad czułością mikrofonu. LG umożliwia jednak wybór jakości zapisu (96/128/192kbps), a dźwięk zrzuca do plików MP3. Dodatkowo mamy do dyspozycji funkcję VOR. Sansa pod tym względem wypada jeszcze słabiej. Dźwięk zapisuje do plików wav bez kontroli ich jakości. Dodatkowo na początku nagrania usłyszymy głośny trzask. Poniżej znajdują się po dwie próbki:
Dyktafon - odległość 0,5m
Dyktafon - odległość 2m
Prawda, że jakość nagrania jest koszmarna?
Dodatkowo produkt LG umożliwia zgrywanie dźwięku poprzez przewód liniowy. Podobnie jak poprzednio do dyspozycji mamy trzy jakości nagrania, a materiał zrzucany jest do plików MP3. Tutaj do jakości zapisu nie mogę się przyczepić, jest bardzo dobra: line.mp3
Pozostałe informacje
W przypadku produktu SanDisk można tu śmiało mówić o tandecie. Obudowa skrzypi, użyte materiały są słabej jakości, a przyciski działają topornie. Zaletą tego jest fakt, że Sansa może robić za zabawkę dla niemowlaka, bo potrząśnięcie tego odtwarzacza powoduje, że przyciski radośnie grzechoczą.
Nieporównywalnie lepiej pod tym względem prezentuje się odtwarzacz LG. Obudowa prawie w całości wykonana jest z metalu, a przyciski działają miękko i precyzyjnie.
Prędkość przesyłu danych w obu odtwarzaczach okazała się szokująco słaba. Transfer plików do odtwarzacza SanDisk z prędkością nieco ponad 0,5MB/s to horror, a produkt LG pod tym względem nie wypada dużo lepiej. Dwukrotnie lepszy transfer nie ratuje sytuacji, szczególnie gdy zechcemy załadować całą pamięć odtwarzacza. Taka operacja trwać będzie nawet grubo ponad 2h! Obłęd. Nieco lepiej przedstawia się kopiowanie plików w drugą stronę, choć w przypadku nowych odtwarzaczy przepustowość rzędu 2MB/s i tak jest powodem do wstydu.
Co więcej, po załadowaniu plików do pamięci czas uruchamiania odtwarzaczy wydatnie się wydłuża. SanDisk potrzebuje około 10 sekund na przeskanowanie pamięci, natomiast w przypadku produktu marki LG po włączeniu odtwarzacza na ekranie pojawi się napis "Rebuilding the library" i będzie on widoczny przez około 2 minuty (!) w przypadku załadowania 1GB muzyki.
Ale i bez tego czas startu odtwarzaczy nie imponuje. Uruchomienie Sansy trwa około 3 sekundy co nie jest złym wynikiem, ale na gotowość JM53 musimy poczekać aż 14s.
Oba odtwarzacze mogą być widoczne w systemie jako dysk wymienny lub jako urządzenie multimedialne rozpoznawane przez system Windows XP.
Czas pracy na akumulatorze trudno oszacować jednoznacznie. Producent Sansy deklaruje, że jego produkt działać będzie przez 15h, natomiast odtwarzacz LG powinien pracować przez 35h podczas odtwarzania muzyki oraz 5h podczas filmów. Praktyka zawsze wygląda jednak mniej różowo. Sansa działała u mnie przez około połowę czasu podawanego przez producenta, natomiast LG działał przez ponad 14h podczas odtwarzania muzyki i ponad 3,5h podczas odtwarzania filmów. Czas ten jest jednak mocno uzależniony od typu odtwarzanych plików i czasu używania wyświetlacza.
Ładowanie akumulatora w LG trwa nieco ponad 2h i może odbywać się tylko za pośrednictwem sieciowej ładowarki. Energia nie jest uzupełniana gdy odtwarzacz wpięty jest do komputera.
System ochrony antywstrząsowej zamontowany w playerze LG działa bardzo skutecznie. Odtwarzanie nie zostanie przerwane czy to podczas biegania czy w momencie gdy odtwarzacz upadnie na ziemię.
Rozbrojenie
Ktoś kupując produkt znanej firmy mógłby pomyśleć, że dostanie przynajmniej dobry i solidny produkt. Jak jednak pokazuje niniejsza recenzja, można się nieświadomie wpakować na ogromną minę.
Niestety oba testowane tu produkty zawiodły. O ile odtwarzaczowi marki LG udało się gdzieniegdzie wybronić, to player SanDisk poległ z kretesem na całej linii. Gwoździem do trumny stanowią także ceny tych odtwarzaczy. Blisko 400zł za SanDisk Sansa C140 i nieco ponad 1000zł za LG JM53 nie są konkurencyjnymi kwotami. Za cenę 400zł dostaniemy nieporównywalnie lepszy produkt z asortymentu Creative, a nawet iriver lub iAudio. Natomiast zamiast LG można nabyć np. produkt Apple iPod, który także okaże się lepszym wyborem.
Podsumowując, osobiście nie widzę sensu implementacji dodatkowych funkcji takich jak przeglądanie zdjęć czy odtwarzanie filmów do playerów wyposażonych w tak marne wyświetlacze jak te prezentowane tutaj. Ekran w odtwarzaczu SanDisk jest w ogóle poniżej krytyki, natomiast ten z LG sprawuje się całkiem nieźle w podstawowych zadaniach, ale do filmów czy zdjęć się absolutnie nie nadaje. Moim zdaniem producenci powinni skupić się na podstawowych funkcjach stawiając nacisk na jakość, a nie ilość. Według mnie w zupełności wystarczyłoby gdyby produkt LG miał funkcjonalne radio oraz dobry dyktafon, a jakość byłaby na lepszym poziomie. Reszta funkcji jak odtwarzanie filmów, wyświetlanie zdjęć i tekstu mogłaby w ogóle nie zaistnieć w takim produkcie. A co powinno być zmienione w Sansie? Wszystko. Ten produkt należy omijać szerokim łukiem.
Sprzęt do testów dostarczyły firmy:
|
| | LG Electronics Polska Sp. z o.o.- LG Electronics Polska Sp. z o.o.
- ul.Domaniewska 41, budynek Neptun
- 02-672 Warszawa
- tel: (48-22)606-14-50
- fax: (48-22) 606-14-58
- WWW: www.lge.pl
| |