Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Pancerne skrzaty: test Dimage X60 vs FinePix Z1
    

 

Pancerne skrzaty: test Dimage X60 vs FinePix Z1


 Autor: NimnuL | Data: 15/07/05

Pancerne skrzaty: test Dimage X60 vs FinePix Z1O tym, że ludzkość wpadła w manię miniaturyzacji nie musze chyba nikogo przekonywać. Coraz to mniejsze gadżety elektroniczne, jak choćby przenośne odtwarzacze MP3 wielkości słodyczy, mobilne playery DVD, czy wszechobecne telefony komórkowe. Aparaty fotograficzne również nie oparły się tej modzie i co chwilę otrzymujemy informację, że na rynek trafił najmniejszy, najcieńszy, czy najlżejszy model cyfraczka. I bardzo dobrze, że tak się dzieje, bo na kieszonkowe aparaty jest spory popyt np. wśród amatorów długich wycieczek. Ale i podczas balangi od nocy do świtu warto mieć aparat w spodniach (sic!). W końcu po przebudzeniu się po udanej imprezie, czasem warto sobie przypomnieć z kim, gdzie, kiedy i dlaczego... M.in. dla takich właśnie użytkowników firmy Konica Minolta oraz Fujifilm mają dwie propozycje: Dimage X60 oraz FinePix Z1. Zapraszam.

Serce aparatu

Jak zwykle na wstępie zaserwuję Wam trochę spraw technicznych. To te którymi karmieni jesteśmy przez producentów i sprzedawców na każdym kroku. Wartości w nawiasach są moimi pomiarami.


(kliknij, aby powiększyć)

* Odległość mierzona od czołowej soczewki obiektywu.
** Zakres czasu ekspozycji dla FinePix Z1 we wszystkich trybach prócz zdjęć nocnych wynosi 1/4-1/1000s. Dla zdjęć nocnych przedział ten wydłuża się od 1/4 do 4s. W Dimage X60 podany czas ekspozycji dostępny jest w każdym trybie pracy aparatu.
*** Zasięg mikroskopijnego flasha w Fuji na poziomie 3m zdaje się być niezłym rezultatem, jednak jest to wartość mierzona jest dla ISO 640 (auto). Przy ISO 100 zasięg lampy spada do około 2m w trybie normalnym i około 1m w trybie tele co jest wynikiem dość słabym. Zasięg lampy w Minolcie jest większy i wynosi odpowiednio 2 i 1,5m dla wide i tele przy ISO 100 oraz odpowiednio 2,4 i 2m dla ISO 160 (auto).




Co w pudle piszczy

Info: jeśli nie zaznaczono inaczej - zdjęcia akcesoriów wykonane są testowanym aparatem

- Fujifilm FinePix Z1

Z1 standardowo pakowany jest w kolorowe pudełko, jednak do mnie przybył w opakowaniu zastępczym. Dodatkowo w komercyjnym zestawie znajduje się również karta pamięci 16MB oraz instrukcja obsługi. Poza tym na wyposażeniu znajduje się płyta z oprogramowaniem FinePix Viewer i ImageMixer VCD2 LE, a także komplet przewodów:


(kliknij, aby powiększyć)

USB, A/V oraz zasilacz sieciowy.

W zestawie nie brakło także akumulatora oraz grubego, porządnego paska na rękę z zaciskiem na nadgarstek.


Zdjęcie wykonane innym aparatem (kliknij, aby powiększyć)

Bardzo użytecznym dodatkiem jest stacja dokująca.


(kliknij, aby powiększyć)

Na jednej ściance umieszczono przycisk włączający aparat (komunikacja z komputerem jeśli stacja podłączona jest do komputera lub slideshow jeśli przewód USB jest odłączony). Z drugiej strony znajdują się trzy gniazda: USB, zasilania oraz A/V. Koszyk stoi na czterech gumowych podkładkach. Pod spodem natomiast zamontowano plastikowy gwint na statyw.

Podsumowując wyposażenie podstawowe, otrzymamy w nim:
- stacja dokująca
- akumulator NP-40 (LiIon 750mAh)
- zasilacz sieciowy AC-5V
- kabel USB
- kabel wideo
- pasek na rękę
- karta xD-Picture 16 MB
- płyta CD z oprogramowaniem FinePix Viewer i ImageMixer VCD2 LE for FinePix
- instrukcja obsługi

Jako dedykowane wyposażenie opcjonalne do FinePix Z1 można dokupić:
- zasilacz AC-5V
- karty xD-Picture od 16 MB do 1 GB
- adapter kart PCMCIA PC
- czytnik kart Image Memory Card Reader
- akumulator NP-40
- miękki futerał (czarny lub biały)

Ponownie nie rozumiem dlaczego do 5Mpix aparatu na wyposażeniu podstawowym znajduje się karta z zaledwie 16MB pojemności. Choćby dla przyzwoitości producent powinien dać kartę dwukrotnie pojemniejszą.

Wróćmy jednak do głównego tematu rozważań.

FinePix Z1 to jeden z najprostszych modeli pod względem wyglądu z jakimi miałem styczność. Wygląda jak wyciosany z bryły metalu.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)

Nie oznacza to jednak nic złego. Design aparatu jest bardzo nowoczesny, prostota konstrukcji natomiast powinna zapewnić jej odpowiednią trwałość. Aparat ten występuje również w stonowanej, czarnej wersji kolorystycznej.


(kliknij, aby powiększyć)

Fajnie, że powracają czarne aparaty fotograficzne. Osobiście wolę sprzęt w tym kolorze, ale to tylko kwestia gustu. Dobrze jednak, że producenci powracają do klasycznej czerni i pozostawiają wybór użytkownikowi.

Korpus aparatu jest bez żadnego wyprofilowania by chwyt był pewniejszy. Jednak w zamian otrzymujemy bardzo niewielkie rozmiary. Cóż, coś za coś. W zamian ergonomicznej obudowy otrzymujemy grubość aparatu poniżej 2cm, to naprawdę bardzo niewiele. Z1 nie przeszkadza będąc włożony w kieszeni nawet ciasnych jeansów.

Obiektyw umieszczono w prawym górnym rogu obudowy. Na czas nie używania zakryty jest przez odsuwaną część obudowy, więc jest świetnie chroniony.


(kliknij, aby powiększyć)

Słów kilka o obiektywie, bo jego konstrukcja zasługuje na uwagę. Pomimo, że nic na to nie wskazuje to FinePix Z1 wyposażony jest w obiektyw zmiennoogniskowy w standardowym zakresie 36-108mm w ekwiwalencie dla małego obrazka. Obiektyw nie wysuwa się na zewnątrz obudowy jak ma to miejsce w tradycyjnych konstrukcjach, lecz cały mechanizm z soczewkami jest schowany i porusza się w korpusie aparatu.


(kliknij, aby powiększyć)

Tuż za przednią soczewką znajduje się pryzmat kierujący światło w dół na resztę soczewek oraz znajdującą się na końcu drogi matrycę. Dzięki temu aparat po uruchomieniu nie zwiększa swoich rozmiarów przez wyrastający obiektyw. Dodatkowo zmniejsza to ryzyko uszkodzenia samego obiektywu np. podczas szaleńczej sesji na imprezie.

Na przedzie obudowy umieszczono mikroskopijną lampę błyskową obok której znajduje się coś co wygląda na lampkę wspomagania AF, ale nią nie jest.


(kliknij, aby powiększyć)

Biała lampeczka zaczyna świecić przez chwilę po uruchomieniu aparatu poczym gaśnie. Lampa błyskowa jest bardzo wąska, dodatkowo jej rozbłysk jest trochę tłumiony przez odsuniętą przednią pokrywę. Nie wróżę jej skutecznego działania, ale może się mylę.


(kliknij, aby powiększyć)

Na górnej ściance aparatu znajduje się tylko przełącznik zmieniający aparat w kamerę oraz mały spust migawki. Mikrofon znajduje się nieco z boku.


(kliknij, aby powiększyć)

Boczne krawędzie są jeszcze uboższe. Jedna zawiera mikrofon, druga natomiast miejsce na zaczepienie paska oracz czujnik IR.


(kliknij, aby powiększyć)

W dolnej ściance umieszczono złącze komunikacyjne oraz komorę na akumulator i kartę pamięci.


(kliknij, aby powiększyć)

Przyglądając się spodowi aparatu czegoś mi brakowało, czegoś ważnego. I w końcu mnie tknęło. Gwint na statyw. Gdzie on jest? Faktycznie, korpus aparatu jest go pozbawiony. To pierwszy aparat fotograficzny bez gwintu na statyw z którym się spotkałem. Cóż, jenak stosowne miejsce na śrubę umieszczono w stacji dokującej. Czy jest to dobre rozwiązanie? Moim zdaniem nie, ponieważ wraz ze statywem zmuszeni jesteśmy zabrać również stację dokującą. Poza tym aparat nie siedzi pewnie w koszyku. Owszem, do zdjęć w orientacji poziomej może to wystarczyć, choć aparat i tak gibie się nerwowo jak surykatka na wietrze. Ustawienie aparatu w orientacji pionowej sprawi, że Z1 po prostu wypadnie ze stacji. Ponoć dla chcącego nic trudnego. Zawsze można aparat zabezpieczyć gumką recepturką czy innym patentem. Niemniej jednak brak gwintu w samym korpusie to niefortunna oszczędność. Szybko tego faktu nie zapomnę firmie Fujifilm.

Szukając usprawiedliwienia dla takiego działania pomyślałem sobie, że być może aparat wewnątrz jest tak wypchany elektroniką, że zabrakło już odrobiny miejsca na gwint. Bo miejsca na powierzchni dolnej ścianki jest dość.


(kliknij, aby powiększyć)

Tył Z1 bardzo podobny jest do tego znanego z modelu F10. Znaczną powierzchnię zajmuje duży, 2,5'' wyświetlacz LCD. Pokryty jest on specjalną powłoką chroniącą go przed zarysowaniem i oświadczam, że sprawdza się ona wyśmienicie. Podobnie jak w F10 i tutaj nie zastaniemy wizjera optycznego. I bardzo dobrze.

W prawym górnym rogu umieszczono przyciski do zmiany ogniskowej, poniżej są natomiast trzy gumowe kółka, które jak sądzę, mają zapewnić lepsze oparcie dla kciuka. Lewa podkładka jest jednocześnie diodą informującą o stanie pracy aparatu. Niżej umieszczono kilka innych guziczków. Przycisk ze strzałką przełącza aparat w tryb podglądu zdjęć i filmów.


(kliknij, aby powiększyć)

Zdjęcia można wyświetlić pojedynczo lub w dziewięciu miniaturach, a także pokazywać zdjęcia posortowane według dat. Dodatkowo każdą z fotografii można powiększyć do 4,5x.


(kliknij, aby powiększyć)

Każde zdjęcie można dowolnie wykadrować i przyciąć już z poziomu, dzięki czemu zaoszczędzimy nieco miejsca na karcie pamięci. Istnieje też możliwość dogrania do każdego zdjęcia monofonicznej notatki głosowej o długości do 30s.

Przycisk z literą F odpowiada za wyświetlanie menu Photo Mode...


(kliknij, aby powiększyć)

...w którym ustawić możemy rozmiar zdjęcia, czułość matrycy w zakresie ISO 64-800 oraz trzy profile koloru: standardowy, nasycony z podniesionym kontrastem oraz czarno-biały.


(kliknij, aby powiększyć)

Czteroprzyciskowy pad w postaci kółka pozwala szybko sterować podstawowymi funkcjami aparatu. Górna pozycja powoduje chwilowe rozjaśnienie LCD, dolna uaktywnia samowyzwalacz (z opóźnieniem 2 lub 10s), lewym włącza się tryb makro, prawym natomiast ustala się tryb pracy lampy. Środkowy zaś wywołuje główne menu aparatu.


(kliknij, aby powiększyć)

Ustawimy tutaj tryb pracy aparatu (sceny), kompensację ekspozycji (od -2 do +2EV z krokami co 1/3EV), balans bieli, tryb AF (centralny lub wielopunktowy) oraz funkcję szybkiego fotografowania. Opcja ta przyspiesza nieco ostrzenie AF przesuwając jego dolny zakres ogniskowania z 0,6 do 1m.
Wchodząc głębiej do menu otrzymujemy trzy kolejne zakładki:


(kliknij, aby powiększyć)

W nim pozmieniamy takie detale jak czas podglądu zdjęcia, głośność dźwięków, jasność LCD, zoom cyfrowy, oszczędność energii, fomatowanie karty, czas systemowy, język menu czy tryb USB (transfer danych do komputera lub drukarki) oraz tryb obrazu na wyjściu video.

Na samym dole tylnej ścianki znajduje się ostatni przycisk oznaczony jako Disp/back. Odpowiada on za sposób wyświetlania obrazu na LCD podczas kadrowania: normalny, z wyświetlonym OSD, z liniami podziału lub z trzema miniaturami ostatnich zdjęć.


(kliknij, aby powiększyć)

Cały aparat wykonany jest z metalu. Pomimo bardzo niewielkich rozmiarów jego ciężar jest odczuwalny i większy niż można się spodziewać. Z1 przeszedł już test na wytrzymałość spadając z wysokości około 2 metrów na beton.


(kliknij, aby powiększyć)

Upadek pozostawił ślad na jego obudowie w postaci niewielkich wgnieceń. Poza tym na FinePixie uderzenie nie zrobiło żadnego wrażenia. Świadczy to nie tylko o solidności samej obudowy ale także o trwałości konstrukcji wewnątrz. W takich momentach też ujawnia się dodatkowa zaleta obiektywu schowanego wewnątrz korpusu. W razie upadku włączonego aparatu nie grozi nam bezpośrednie uszkodzenie optyki.

- Konica Minolta X60

Aparat dostarczony został w oryginalnym, zgrabnym pudełku.


(kliknij, aby powiększyć)

Wyposażenie standardowe jest bardzo bogate i obejmuje komplet oprogramowania wraz z bardzo obszerna instrukcją obsługi oraz karta gwarancyjna:


(kliknij, aby powiększyć)

W pudełku także znajdziemy przewód USB, A/V oraz zasilania wraz z ładowarką BC-800, akumulator LiIon NP700 (660mAh) i pasek na rękę.


(kliknij, aby powiększyć)

Komplet zamyka duża i bardzo delikatna ściereczka do wycierania optyki. Mały dodatek, ale bardzo przydatny.

Podsumowując drobiazgi z pudełka wraz z aparatem otrzymamy:
- akumulator LiIon NP.-700
- ładowarka BC-800
- przewód zasilania
- przewód USB
- przewód A/V
- dwupłytowe oprogramowanie
- pasek na rękę

Jako akcesoria opcjonalne można zakupić:
- obudowa wodoszczelna MC-DG500
- zasilacz sieciowy 4,7V/2A
- akumulator litowo-jonowy NP-700
- futerał skórzany

Ciekawym dodatkiem jest właśnie wspomniana wodoszczelna puszka w która można zapakować X60.


(kliknij, aby powiększyć)

Umożliwia ona fotografowanie na głębokości do 40 metrów. To niecodzienny dodatek do aparatów tej klasy, chociaż do Fujifilm F10 dodano podobną osłonę. Czyżby nowy trend w tej klasie cyfraków?

Minolta lepiej zadbała o wyposażenie swojego wyrobu. Niestety podobnie jak w Z1 otrzymujemy jedynie 15MB dostępnej pamięci na zdjęcia. To zdecydowanie zbyt mało nawet na wypróbowanie aparatu.

Przyjrzyjmy się jednak cóż takiego kryje się pod oznaczeniem X60.

Design Dimage X60 nie jest już tak prosty jak w Z1. Obudowa nie jest spartańską bryłą metalu.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)

Aparacik jest bardzo mały, o blisko 1cm węższy niż Z1. Wygląd jest nowoczesny i skromny jednocześnie.

Aparat ten występuje jeszcze w dwóch szatach kolorystycznych: czerwonej i niebieskiej.


(kliknij, aby powiększyć)

Obiektyw przesunięto nieco w prawo na przednim panelu. Na czas nie używania zakryty jest solidną zasuwką. Pokrywka ta po jej przesunięciu umożliwia jednocześnie niewielkie podparcie pod palce, co przy niecałych 140g wagi daje dość pewny uchwyt, pewniejszy niż w przypadku Z1.


(kliknij, aby powiększyć)

Obiektyw podobnie jak w FinePixie całkowicie schowano w korpusie. Zalety takiej konstrukcji obiektywu nie trzeba powtarzać. Dzięki temu zwarcie obudowy całego aparatu jest imponujące. W przeciwieństwie do konkurenta, Minolta poprowadziła układ optyczny w poziomie, a nie w pionie jak ma to miejsce w Z1.


(kliknij, aby powiększyć)

Parametry obiektywu obu aparatów są podobne. To zmiennoogniskowe szkła o podobnym kryciu pola widzenia. Obiektyw X60 jest nieco jaśniejszy f/3.3-4.0 vs f/3.5-4.2.
Z przodu aparatu prócz obiektywu oczywiście umieszczono dość sporą, jak na aparat klasy ultrakompakt, lampę błyskową. Obok niej znajduje się LED samowyzwalacza oraz monofoniczny mikrofon.


(kliknij, aby powiększyć)

Górna ścianka swoim rozbudowaniem przypomina to co widzieliśmy w zetce. Przycisk spustu migawki, przełącznik trybów pracy oraz głośnik to wszystko co w tym miejscu znajdziemy.

Tylko jedna boczna krawędź zawiera jakiekolwiek elementy na których można zawiesić wzrok.


(kliknij, aby powiększyć)

Na środku znajduje się gniazdo karty pamięci, wyżej umieszczono gniazdo zasilania z opcjonalnego zasilacza, poniżej pod zasuwaną zaślepką znajduje się gniazdo komunikacyjne. Aha i jeszcze ucho do zaczepienia paska na nadgarstek. To wszystko.


(kliknij, aby powiększyć)

W podwoziu X60 zainstalowano komorę na akumulator oraz plastikowy gwint na statyw umieszczony na osi obiektywu. Po spotkaniu z Z1 cieszę się, że w X60 nie zrezygnowano z tego rarytasu jakim jest owy gwint.


(kliknij, aby powiększyć)

Na koniec tradycyjnie zostawiłem plecy aparatu.
Tutaj jest już ciekawiej. Przede wszystkim większość powierzchni tylnej ścianki zajmuje 2,5'' wyświetlacz. Podobnie jak w Fuji i tutaj ekran powleczono specjalną warstwą odporną na zarysowania. Działa ona bardzo dobrze. Można spróbować zrobić rysę np. cyrklem. Śladu nie będzie. Minolta, tak samo jak konkurent, pozbawiona jest wizjera optycznego. Prawa strona tyłu X60 usiana jest przyciskami.


(kliknij, aby powiększyć)

Na górze znajdują się przyciski do zmiany ogniskowej. Guzikiem niżej uruchomimy wyświetlanie zarejestrowanych obrazów. Przyciskiem pod nim włączymy lub wyłączymy OSD na monitorze,


(kliknij, aby powiększyć)

a jeszcze niższym uaktywnimy menu.


(kliknij, aby powiększyć)

Jako pierwsze w kolei pojawia się menu z podstawowymi ustawieniami zdjęć. To w jego trzech zakładkach ustawimy takie parametry jak rozmiar i jakość zdjęcia, balans bieli, czułość matrycy, pomiar światła, kompensacje ekspozycji, tryb kolorystyczny, notatki głosowe, wstawianie daty na zdjęcia, zoom cyfrowy czy automatyczny podgląd zdjęć.

Dalej zaszyte jest kolejne menu z trzema zakładkami umożliwiające skonfigurowanie aparatu.


(kliknij, aby powiększyć)

Dostosujemy tutaj jasność LCD, język, nazywanie folderów, dźwięki aparatu, datę czy sposób transferu danych.

X60 to następca jak nie trudno się domyśleć modelu X50. Ważniejsze zmiany jakie wprowadzono w stosunku do poprzednika:
- Powiększono monitor LCD z 2 cali na 2,5 cala.
- Zmniejszono wymiary aparatu o około 10%.
- Zmieniono konstrukcję obiektywu.
- Zainstalowano nowy procesor obrazu CxProcess III.
- Wewnętrzna pamięć wewnętrzna pojemności 15 MB.
- Zrezygnowano z wizjera optycznego.

Kilka zdjęć podczas zbiórki.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)





Do boju!

Info: Zdjęcia testowe poddane zostały jedynie kadrowaniu bądź skalowaniu. Jeśli nie zaznaczono inaczej, wartość ISO ustawiona na wartość 64 (dla Z1) oraz 50 (dla X60), a balans bieli ustawiany na konkretny schemat oświetlenia, najniższy stopień kompresji JPG oraz matrycowy pomiar światła.

- makro

Dokonałem pomiaru minimalnej odległości ostrzenia obu aparatów w trybie makro. Wyniki wykazały, że zet_jedynką można wykonać zdjęcie z minimalnej odległości 4,3cm w trybie wide oraz 27,5cm w trybie tele. To wartości blisko dwukrotnie lepsze niż podaje producent. Minolta do tematu makro podchodzi nieco inaczej. W trybie normalnym X60 ostrzy już z odległości 8,8cm przy najkrótszej ogniskowej, natomiast przy najdłuższym końcu obiektywu minimalna odległość ostrzenia wynosi 42,5cm. To tylko nieco lepsze rezultaty niż podawane przez producenta. Odległość 8,8cm to nie wszystko, do dyspozycji mamy jeszcze funkcję SuperMacro która powoduje zablokowanie ogniskowej na około 80mm i możliwość ostrzenia z odległości 5,1cm. Wartość ta pokrywa się z podawaną przez producenta. Poniżej zamieszczam przykłady zdjęć makro - skalowane pełne kadry oraz wycinki ich środków.


FinePix Z1; pełen kadr; F=36mm; f/3.5 (kliknij, aby powiększyć)


Dimage X60; pełen kadr; F~80mm; f3,9; ISO 100; SuperMacro (kliknij, aby powiększyć)


Dimage X60; pełen kadr; F=38mm; f3,3 (kliknij, aby powiększyć)


FinePix Z1; crop; F=36mm; f/3,5 (kliknij, aby powiększyć)


Dimage X60; crop; F~80mm; f3,9; ISO 100; SuperMacro (kliknij, aby powiększyć)


Dimage X60; crop; F=38mm; f3,3 (kliknij, aby powiększyć)


FinePix Z1; pełen kadr; F=108mm; f/4.2 (kliknij, aby powiększyć)


FinePix Z1; crop; F=108mm; f/4.2 (kliknij, aby powiększyć)


FinePix Z1; crop; F=36mm; f/3.5 (kliknij, aby powiększyć)


Dimage X60; crop; F~80mm; f3,9; ISO 100; SuperMacro (kliknij, aby powiększyć)


FinePix Z1; crop; F=108mm; f/4.2 (kliknij, aby powiększyć)

Sprawdźmy jak przedstawia się ostrość zdjęć na rogach i na środku kadru:


FinePix Z1; pełen kadr; F=36mm; f/3.5 (kliknij, aby powiększyć)


Dimage X60; pełen kadr; F=38mm; f3,3 (kliknij, aby powiększyć)


Dimage X60; pełen kadr; F~80mm; f3,9; ISO 50; SuperMacro (kliknij, aby powiększyć)


FinePix Z1; wycinki ze środka i rogów (kliknij, aby powiększyć)


Dimage X60; wycinki ze środka i rogów (kliknij, aby powiększyć)


Dimage X60; wycinki ze środka i rogów; SuperMacro (kliknij, aby powiększyć)

Nie wygląda to najlepiej w przypadku obu aparatów. Ogromne zniekształcenia w Z1 na wszystkich rogach, a najmocniejsze w prawym, górnym narożniku.
W Dimage duże zniekształcenia widać w trybie SuperMacro. Nieostrość na rogach występuje również w trybie normalnym, jednak jest dużo mniejsza niż w przypadku Fuji.
Należy jednak zaznaczyć, że zdjęcia te wykonano przy największym otworze przysłony. Po jej przymknięciu sytuacja ulega poprawie.


FinePix Z1; pełen kadr; F=36mm; f/5.0 (kliknij, aby powiększyć)


FinePix Z1; wycinki ze środka i rogów (kliknij, aby powiększyć)

Nadal nieostrość i zniekształcenia chromatyczne są spore na rogach, jednak widać wyraźną poprawę. Należy jednak pamiętać, że w znacznej części zdjęć makro krawędzie zdjęcia stanowią i tak rozmazane tło dla głównego tematu.


FinePix Z1; pełen kadr; F=108mm; f/4.2 (kliknij, aby powiększyć)


FinePix Z1; wycinki ze środka i rogów (kliknij, aby powiększyć)

Po maksymalnym wydłużeniu ogniskowej jakość zdjęć w Z1 znacznie się poprawia. Rogi są już tylko nieznacznie zniekształcone.

* Punkt dla Minolty

- skala odwzorowania

Jest to stosunek rzeczywistej wielkości przedmiotu do wielkości jego obrazu uzyskanego na filmie. Np. fotografując obiekt o szerokości 3,6cm przy skali odwzorowania 1:1 zajmie on całą szerokość kadru małego obrazka (35mm). Przy skali 1:2, połowę jego szerokości, a przy 2:1 dwukrotnie więcej. W aparatach typu kompakt skala odwzorowania wygląda znacznie gorzej, głównie ze względu na mikroskopijnej wielkości matryce CCD. Oczywiście ograniczeniem jest również obiektyw, który w kompaktach jest niewymienny i uniwersalny (makro, wide i tele w jednym).

Wymiary matrycy w obu aparatach wynosi około 5,8x4,3mm. Przy minimalnej odległości ostrzenia uda nam się zarejestrować FinePixem Z1 obszar o wymiarach około 50x37mm dla trybu wide oraz 90x67mm dla tele. Dla Dimage X60 obszar ten wynosi 75x56mm dla wide oraz 130x97mm w trybie tele. Pamiętajmy jednak, że aparat ma jeszcze funkcję nazwaną SuperMacro dzięki której zarejestrujemy obraz o wymiarze 25x19mm.

Skala odwzorowania dla Z1 wynosi więc blisko 1:9 oraz trochę ponad 1:15 odpowiednio dla wide i tele. Dla modelu X60 wartości te przedstawiają się następująco: 1:13 dla wide, 1:22 dla tele oraz nieco ponad 1:4 dla SuperMacro.

Rezultaty jakie uzyskał Z1 są dość marne. Powiększenie takie wystarczy co prawda by sfotografować kwiaty czy inne detale z bliska, o poważniejszej zabawie w makrofotografię można jednak zapomnieć. W Minolcie tryb SuperMacro sprawdza się bardzo dobrze. Odległość ostrzenia jest blisko 1cm większa niż w Z1, natomiast skala odwzorowania aż dwukrotnie większa. Minoltą można już pobawić się w zaglądanie owadom prosto w oczy.

* Punkt dla Minolty

- jakość matrycy

Pierwsza scena testowa, crop 1:1


(kliknij, aby powiększyć)

ISO 640 to maksymalna wartość jaką aparat Z1 może dobrać samemu w trybie automatycznym.
Opis najnowszej technologii matrycy SuperCCD HR znajdziecie tutaj. Niestety w Z1 na chipie o rozmiarze 1/2,5''upchnięto aż 5Mpix. Poziom szumów z tego powodu jest więc wyraźnie większy niż w modelu F10. Do ISO 200 włącznie temat szumów można jednak pominąć, przy ISO 400 ziarnistość staje się widoczna, ale nie nachalna. Dopiero powyżej tej wartości problem staje się widoczny.

Ta sama tablica sfotografowana aparatem X60.


(kliknij, aby powiększyć)

Tutaj sytuacja przedstawia się wyraźnie gorzej. Widać duże ograniczenia standardowej matrycy CCD zastosowanej w modelu Minolty. Obraz jest wolny od zakłóceń jedynie przy czułości 50, już przy wartości 100 ziarnistość jest zauważalna, choć na akceptowalnym poziomie. Jednak powyżej tej czułości szumy przekraczają już poziom który moglibyśmy zaakceptować.

Pod tym względem matryca Z1 bije na głowę konkurenta, pomimo, że w X60 zastosowano matrycę o identycznym rozmiarze oraz tej samej ilości komórek światłoczułych. Dla przykładu Canon G5 z większą matrycą 1/1,8'' ale także 5Mpix generuje znacznie większy poziom szumów niż X60


(kliknij, aby powiększyć)

Niemniej jednak przyznać należy, że wraz ze wzrostem czułości w Z1 widoczny jest wyraźny spadek ostrości zdjęcia. Podobnie jak w teście F10 i tutaj przypuszczam, że oprogramowanie aparatu bardzo mocno wygładza obraz. W Minolcie ostrość nie ulega wyraźnemu pogorszeniu po podwyższeniu czułości.

Sprawdźmy więc jak aparaty poradzi sobie z bardziej ucywilizowaną sceną.

Druga scena testowa w całości.


(kliknij, aby powiększyć)

Oraz crop 1:1 z powyższego kadru przy różnych wartościach ISO.


(kliknij, aby powiększyć)

Wynik jest podobny do poprzedniego. Szum na zdjęciach wykonanych przez Z1 staje się widoczny dopiero przy ISO 400, a przy wartości 800 można mówić o zbyt dużym jego poziomie. Zdjęcia zrobione Minoltą tracą gładkość już przy ISO 100, a przy ISO 200 jego poziom staje się nadmierny.

Zauważyć jednak należy, że w FinePix przy ISO 400 widoczny jest spadek ostrości zdjęcia i wyraźne rozmycie szczegółów.
W tej konkurencji Z1 zdeklasował jednak konkurenta. Nie zachwyca co prawda tak jak model F10, jednak mimo wszystko duże upakowanie pikseli na tak małej powierzchni pokazuje bardzo duże możliwości nowej matrycy. Niestety niewielkie rozmiary chipa nie pozwoliły jej rozwinąć skrzydeł. Czekam na aparaty oparte na tej właśnie matrycy ale o rozmiarze 2/3'' i 6Mpix.
A na razie ...

* Duży(!) punkt dla Fuji

- szczegóły

Rejestracja szczegółów w zdjęciach.


(kliknij, aby powiększyć)

Minolta trochę lepiej odwzorowuje szczegóły. Fuji przez algorytmy wygładzania rozmazuje nieco detale. Nie jest to co prawda bardzo uporczywe przy niskich czułościach, jednak jak zobaczyć można w podpunkcie wyżej, przy czułości powyżej wartości 200, Z1 bardzo skutecznie zamazuje detale.

* Punkt dla Minolty

- aberracje

Cóż, w tym temacie oba modele aparatów radzą sobie bardzo dobrze. Bardzo trudno jest je zmusić do tego by pojawiły się kolorowe obwódki wokół kontrastowych krawędzi.

W kompakciku Fujifilm kolorowe obramowania występują bardzo sporadycznie, tylko na krawędziach kadru i tylko przy największym otworze przysłony.


(kliknij, aby powiększyć)

Optyka Minolty sprawuje się nawet lepiej. Nie udało mi się znaleźć niepożądanych kolorków na zdjęciach. Uogólniając, temat aberracji w przypadku obu aparatów i fotografii w trybie normalnym można pominąć.

* Remis

- ostrość zdjęć

Jak już wspomniałem wcześniej, wraz ze wzrostem współczynnika ISO spada ostrość zdjęć. Przeanalizujmy to ponownie na innej scenie.


FinePix Z1 (kliknij, aby powiększyć)


Dimage X60(kliknij, aby powiększyć)

W przypadku Z1 wyraźne pogorszenie ostrości następuje dopiero przy ISO 400 i 800. Przy wartościach 64-200 włącznie ostrość praktycznie się nie pogarsza. Sytuacja w X60 przedstawia się podobnie, ostrość spada dopiero przy ISO 400. Jednak obraz pomimo, że bardziej zaszumiony jest znacznie ostrzejszy we wszystkich czułościach.


FinePix Z1; F=36mm; f/3.5 (kliknij, aby powiększyć)


Dimage X60; F=38mm; f/3.3 (kliknij, aby powiększyć)


FinePix Z1; F=108mm; f/4.2 (kliknij, aby powiększyć)


Dimage X60; F=114mm; f/4.0 (kliknij, aby powiększyć)

Tutaj wygrywa Z1. Minolta każdy z rogów zdjęcia ma wyraźnie rozmyty przy czym w Fuji nieostrość na krawędziach nie jest już tak zauważalna. Jedynie w tele lewy dolny róg w Z1 jest rozmazany. Centrum kadru w obu przypadkach ostrzejsze jest w FinePixie. Minolta wypadła słabo.

* Punkt dla Fujifilm

- geometria

Dystorsja czyli zniekształcenia geometryczne występują zwykle przy szerokim kącie.


(kliknij, aby powiększyć)

I tak też się stało w tym przypadku. Oba aparaty powodują beczkowatość obrazu przy najkrótszym końcu. Fuji jednak ma wyraźnie mniejsze zniekształcenia. Obraz Z1 jest całkowicie pozbawiony zniekształceń po maksymalnym wydłużeniu ogniskowej. Niestety Minolta na najdłuższym końcu zniekształciła obraz w drugą stronę który stał się nieco wklęsły.

* Punkt dla Fuji

- ustawienia kolorystyczne

Minolta oferuje trzy ustawienia kolorystyczne: standardowe, sepia oraz czerń i biel. Fuji natomiast zamiast sepii daje nam odpowiednik funkcji vivid czyli podbicie kontrastu i kolorów.


(kliknij, aby powiększyć)

Standardowy profil kolorów lepiej wygląda w aparacie FinePix. Różnica w nasyceniu barw jest subtelna, ale widoczna. Zdjęcia czarno-białe są do siebie zbliżone. Nie wyłaniam zwycięzcy. Jeden użytkownik będzie chciał skorzystać z sepii, inny zaś będzie preferował bardziej kolorowe zdjęcia. Kwestia gustu.

* Remis

- kompresja JPG

FinePix Z1 oferuje dwa stopnie kompresji zdjęcia dla najwyższej rozdzielczości, Dimage X60 natomiast trzy stopnie dla każdego rozmiaru zdjęcia.

Scena testowa:


(kliknij, aby powiększyć)

Oto po dwa wycinki dla każdego stopnia kompresji z powyższego zdjęcia:


FinePix Z1 i jej dwa stopnie kompresji obrazu (kliknij, aby powiększyć)


Dimage X60 ze swoimi trzeba stopniami kompresji JPG (kliknij, aby powiększyć)

Pomimo dwukrotnego zmniejszenia rozmiaru przez wyższy stopień kompresji (z 2,4MB do 1,2MB dla testowej sceny) w aparacie Fujifilm, nie odbiło się to negatywnie na jakości obrazu. Nie pojawiły się widoczne artefakty, a w bardzo subtelne różnice w wycinkach należy się uparcie wpatrywać by je zauważyć. Skoro nie widać różnicy, po co tracić miejsce na karcie. Aparat Minolty już dla najwyższej jakości zdjęcia stosuje dość silną kompresję. Świadczy o tym rozmiar zdjęcia wynoszący 1,5MB dla najniższego stopnia kompresji. Kolejne dwa kroki zmniejszają wagę fotografii odpowiednio do 0,8 i 0,45MB. W wyniku tego już standardowa kompresja uwidacznia niewielkie artefakty, które stają się już dość dobrze widoczne przy ekonomicznym traktowaniu fotografii. Jeśli zechcemy fotografie w późniejszym czasie poddawać znacznym obróbkom, lepiej trzymać się najwyższej jakości zdjęcia.

Pomimo, że Z1 oferuje lepszą jakość kompresji to jedynie dwa jej stopnie tylko dla najwyższej rozdzielczości mogą okazać się niewystarczające. Mając w ważnym momencie niewiele dostępnej pamięci na karcie docenimy na pewno wyższe stopnie kompresji w Minolcie.

* Remis

- automatyka i schematy WB


(kliknij, aby powiększyć)

Na pierwszej scenie zarówno automatyka jak i profil WB lepiej poradził sobie w Z1. W Minolcie kolory uległy zbytniemu ociepleniu.


(kliknij, aby powiększyć)

Scena druga, oświetlona trzema żarówkami. Ponownie automatyka Fuji zadziałała bardzo dobrze. Niestety profil zawiódł. Minolta pozostała daleko w tyle.


(kliknij, aby powiększyć)

Ostatnia scena. Oświetlenie lampą błyskową. Profilem koloru było światło dzienne gdyż światło lampy ma podobną temperaturę barwową. Ponownie najbliżej prawdy był aparat Fuji. Pomimo, że Dimage tym razem nie wypadło źle to jednak wciąż jest za FinePixem.

* Punkt dla Fuji

- winietowanie

Winieta czyli zaciemnienie rogów zdjęcia najczęściej występuje przy najkrótszej ogniskowej.


(kliknij, aby powiększyć)

W przypadku obu aparatów nie do końca się to zgadza. Owszem, ciemniejsze rogi występują przy najkrótszym końcu obiektywu w obu aparatach. Niemniej jednak Minolta mocniej winietuje przy krótkim końcu i prawie w ogóle przy najdłuższym, natomiast w Fuji jest odwrotnie. W obu przypadkach jednak efekt ten jest w granicach normy i będzie trudny do wypatrzenia na normalnych zdjęciach.
Warto zwrócić uwagę na to w jaki sposób aparaty różnie oddały barwę ściany. Pomimo jednakowego ustawienia schematu WB kolor tła wyszedł całkowicie różny. Ale to tak na marginesie, bo nie to jest tematem rozważań w tym punkcie.

* Remis

- krycie flasha

Wbudowana lampa bez możliwości zmiany swojej ogniskowej (są wyjątki) musi optymalnie oświetlać scenę zarówno przy najkrótszej jak i najdłuższej ogniskowej obiektywu. Jak wiadomo, często jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego, sprawdźmy czy tym razem się to sprawdzi.


(kliknij, aby powiększyć)

Najlepiej spisała się znacznie większa lampa w Minolcie. Zaciemnienie rogów przy najkrótszej ogniskowej to efekt winietowania obiektywu (patrz wyżej), a nie braku pokrycia pola przez flash. Lampa w Fuji spisała się gorzej. Widać wyraźne zaciemnienie lewej strony kadru przy najszerszym kącie widzenia obiektywu. Niestety to wynik bardzo małych rozmiarów palnika oraz dodatkowego przysłonięcia go przez odsuwaną obudowę. Maksymalne wydłużenie ogniskowej eliminuje jednak problem.

* Punkt dla Minolty

- zdjęcia nocne

Oba aparaty mają wbudowany tryb zdjęć nocnych. Po jego uruchomieniu w Z1 wydłuża się możliwy zakres czasów ekspozycji do 4s. W Dimage X60 uaktywnienie trybu nocnego powoduje automatyczny dobór wartości ISO w zakresie 50-160.


Dimage X60; tryb nocny; f/3.3; 2s; ISO 160 (kliknij, aby powiększyć)


FinePix Z1; tryb nocny; f/3.6; 4s; ISO 64 (kliknij, aby powiększyć)

W obu przypadkach aparat automatycznie dobierał balans bieli. Fuji dobrał zbyt blade kolory, Minolta natomiast trochę przesadziła. Zdjęcia z X60 są ostrzejsze i lepiej naświetlone, ale jednocześnie bardziej zaszumione niż u konkurenta. Sprawdźmy jednak jak to samo zdjęcie wyjdzie w normalnym trybie.


Dimage X60; tryb normalny; f/3.3; 4s; ISO 50 (kliknij, aby powiększyć)

Dzięki zmniejszeniu czułości zdjęcie zostało uwolnione od zakłóceń. Scena jest jednak nieco niedoświetlona. Widać tutaj ograniczenie wynikające z minimalnych czasów ekspozycji.

Z jednej strony brak gwintu na statyw eliminuje w moich oczach możliwość wykonywania zdjęć nocnych aparatem Z1, z drugiej strony natomiast możliwość ręcznej kontroli czułości pozwala lepiej opanować scenę nocną niż ma to miejsce w Minolcie.

Dimage X60 wykonuje ostrzejsze zdjęcia, jednak dzięki nowatorskiej matrycy w Z1 możemy dobrać wyższe ISO bez zaszumienia obrazu tym samym lepiej doświetlając scenę, która w Minolcie wyszłaby niedoświetlona.

* Remis



Pomiary

Trochę danych liczbowych dotyczących pracy obu aparatów.

- czasy

Wyniki opracowane na podstawie średniej z trzech pomiarów z zaokrągleniem do 1/3s.

* Czas jaki upływa od wyłączenia do gotowości aparatu do zrobienia zdjęcia.
** Ze względu na specyficzną konstrukcję aparatu, oba modele można uznać za wyłączone natychmiast po zasunięciu kapki obiektywu. Wynik podany w tabeli dotyczy czasu przez który mechanizm obiektywu jeszcze pracuje.
*** Przejście aparatu z trybu podglądu do gotowości do wykonania zdjęć
**** FinePix Z1 nie ma trybu seryjnego. Dane liczbowe dotyczą jedynie serii ręcznie wykonanych zdjęć po sobie w czasie których wchodzi każdorazowe nastawianie AF i pomiar ekspozycji. Minolta jest szybsza ze względu na wbudowany tryb seryjny 4 zdjęć, jednak cała seria wykonywana jest z ustawieniem ostrości i ekspozycji dla pierwszego zdjęcia.


- akumulator

Wyniki są średnią z czterech pełnych cykli ładowania akumulatora.
Na w pełni naładowanym akumulatorze aparatem firmy Fujifilm można wykonać średnio około 280 zdjęć. Minoltą wykonamy około 220 ujęć. Oba wyniki nie są imponujące. Warto na dłuższą podróż zabrać co najmniej jeden zapasowy akumulator.

Czas ładowania akumulatora wynosi odpowiednio 1h i 35min oraz 1h i 25min dla Z1 i X60.



Jakość współpracy

Gratuluję wszystkim, którzy przedarli się przez cały test i dotarli aż tutaj.

Cóż, gdyby podliczyć punktacje, wyszłoby, że zarówno Z1 jak i X60 zdobyły po 4 punkty oraz w czterech konkurencjach był remis. Czy to oznacza, że są to więc aparaty równorzędne? Absolutnie nie. Prócz punktacji liczy się jeszcze coś bardzo istotnego, przynajmniej dla mnie. Otóż chodzi o komfort pracy z aparatem. Tutaj sprawy mają się inaczej. Faktem jest, że Minolta trochę lepiej leży w dłoni głównie dzięki pokrywie obiektywu, która daje niewielkie podparcie pod palce. Nie oznacza to jednak, że zet_jedynkę trzyma się źle. Cieńsza, ale szersza obudowa oraz obiektyw przesunięty w narożnik pozwalają na głębsze podparcie aparatu palcem serdecznym na przedniej obudowie bez obawy zasłonięcia obiektywu. Dla osób o większych dłoniach z Z1 pewnością bardziej przypadnie do gustu. Poza tym menu X60 jest bardzo powolne. Potrzebne funkcje jak choćby kompensacja ekspozycji, pomiar światła czy czułość zaszyte są głębiej w menu niż ma to miejsce w konkurencyjnym Z1. Dodatkowo aparat Fujifilm jest tzw. shutter prioryty, oznacza to, że gdy w momencie przeglądania zdjęć naciśniemy spust migawki, aparat automatycznie przełączy się w tryb zdjęć i będzie gotów do wykonania fotografii.

Ogólnie rzecz ujmując to zdecydowanie lepiej pracowało mi się z aparatem Fujifilm. Po prostu wszystko jest bardziej pod ręką, a praca z aparatem szybko stała się intuicyjna.

Niewielka przewaga w większej funkcjonalności leży jednak po stronie X60 Minolty. Aparat FinePix nie oferuje centralnie ważonego pomiaru światła oraz trybu zdjęć seryjnych. Minolta daje dodatkowo tryb obrazów wielokrotnych w którym to na jednej "klatce" rejestrowanych jest 9 kolejnych zdjęć w postaci miniatur.

X60 niestety nie umożliwia wglądu w parametry ekspozycji robionego zdjęcia czy nawet już zrobionego. Otrzymujemy jedynie informacje o ewentualnej możliwości poruszenia fotografii, jednak faktycznie nie wiemy jaka przysłona i czas zostały dobrane. Z1 FinePix na szczęście informuje nas o tych parametrach na bieżąco.

Cechy wspólne obu modeli:
Lampa błyskowa synchronizuje się ze wszystkimi czasami ekspozycji. To duża zaleta gdyż możemy doświetlić nawet bardzo mocno nasłonecznioną scenę.
Po podłączeniu do komputera aparaty widoczne są jako wymienny napęd.
Brakuje mi lampki wspomagania AF. W zasadzie po zmroku AF zaczyna się często gubić, a w ciemniejszych pomieszczeniach możemy zapomnieć o poprawnym nastawieniu ostrości. Tutaj nieoceniona byłaby funkcja zdefiniowania odległości ostrzenia.

Wyświetlacze są podobnej jakości, jednak ten od Minolty bardzo mocno spowalnia i zaczyna szarpać obrazem w średnich i słabych warunkach oświetleniowych. Bardzo utrudnia to kadrowanie, szczególnie, że nie ma innej drogi jak patrzenie na LCD.

Jakość wykonania obu aparatów jest bardzo dobra. Przy czym aparat Fujifilm sprawia wrażenie solidniejszego. Co prawda Minolta nie upadła mi na beton, jednak sprawia wrażenie bardziej delikatnej konstrukcji. Oba aparaty wykonano z metalu, bardzo ładnie obrobionego i dopasowanego.

Mechanizm zoomu w Finepix jest prawie bezszelestny, podobnie układ AF. W Minolcie mechanizm AF również jest bezszmerowy, jednak silnik zoomu generuje dość głośny chrobot i przenosi wibracje na cały aparat.

- działanie schematów scen

Schemat "sport" działa na zasadzie priorytetu czasu ustawiając możliwie krótki czas ekspozycji kosztem czułości matrycy, a w razie potrzeby włącza lampę błyskową.

"Krajobraz" wyłącza lampę błyskową i ustawia możliwie krótki czas tak, by zdjęcie nie było poruszone.

Schemat "portret" wymusza najmniejszą możliwą przysłonę dla danej ogniskowej w celu uzyskania możliwie najmniejszej głębi ostrości. Tryb pracy lampy błyskowej zależy od fotografa.

Jest jeszcze tryb "światła zastanego", podczas którego aparat wyłącza lampę błyskową i ustawia parametry pod oświetlenie zastane.

Tryb nocny stara się ustawić możliwie najdłuższe czasy ekspozycji. Kontrole nad lampą przejmuje fotograf. Czyli zgodnie z oczekiwaniem. Minolta dodatkowo oferuje jeszcze kilka innych trybów pracy:
Super Makro omówione już w teście powoduje zablokowanie ogniskowej na około 80mm oraz automatyczny dobór wartości ISO. Text służy do fotografowania ... tekstu :-) Wydatnie zwiększa kontrast obrazu.
Zachód słońca. Tryb ten wyraźnie ociepla kolorystykę zdjęcia dzięki czemu zachody są bardziej malownicze.

Co ciekawe we wszystkich trybach tematycznych oba aparaty nie pozwalają ingerować w czułość, balans bieli oraz pomiar światła. Mamy jedynie kontrolę nad wielkością i jakością zdjęcia oraz kompensacją ekspozycji. Nie bardzo rozumiem takiego posunięcia ze strony konstruktorów. Jednocześnie nie spodobały mi się takie ograniczenia.



Pozostałe zdjęcia

- Fujifilm FinePix Z1:


F=108mm; f/4.2; ISO 400 (kliknij, aby powiększyć)


F~70mm; f/4.0; ISO 400 (kliknij, aby powiększyć)


F=36mm; f/8.0; ISO 64 (kliknij, aby powiększyć)


F~45mm; f/8.0; ISO 64 (kliknij, aby powiększyć)


F~80mm; f/5.6; ISO 64 (kliknij, aby powiększyć)


F=36mm; f/5.0; ISO 64 (kliknij, aby powiększyć)


F=108mm; f/4.1; ISO 64 (kliknij, aby powiększyć)


F~60mm; f/4.0; ISO 100 (kliknij, aby powiększyć)


F=36mm; f/5.0; ISO 100 (kliknij, aby powiększyć)


F=36mm; f/3.5; ISO 100 (kliknij, aby powiększyć)

- Minolta Dimage X60


F~70mm; f/3.8; ISO 50 (kliknij, aby powiększyć)


F~100; f/4.0; ISO 50 (kliknij, aby powiększyć)


F~50mm; f/3,6; ISO 50 (kliknij, aby powiększyć)


F=114; f/4.0; ISO 50 (kliknij, aby powiększyć)


F=38mm; f/3.3; ISO 50 (kliknij, aby powiększyć)


F~80mm; f/3.9; ISO 50 (kliknij, aby powiększyć)


F=38mm; f/3.3; ISO 50 (kliknij, aby powiększyć)


F~45mm; f/3,6; ISO 50 (kliknij, aby powiększyć)


F=114; f/4.0; ISO 80 (kliknij, aby powiększyć)


F~80; f/3,9; ISO 50 (kliknij, aby powiększyć)





Podsumowanie

Oba aparaty okazały się dość ciekawymi konstrukcjami. To typowe kieszonkowe aparaty. Minolta wręcz idealnie pasuje nawet do eleganckiej, damskiej torebki.

Z1 Fujifilm nie zawiódł mnie. Nowatorska matryca spisała się bardzo dzielnie. Sam aparat natomiast okazał się bardzo solidny i wytrzymały. Intuicyjna obsługa i przyzwoitej jakości zdjęcia to główne pozytywy tego modelu. Dodatkowo szybki układ AF oraz start aparatu dodatkowo poprawiają pozytywne wrażenia. Brak gwintu na statyw trochę zmącił radosne uczucia, jednak większość fotoamatorów nigdy nie miała i mieć nie będzie trójnoga. Ogólnie Z1 to bardzo udana konstrukcja. Minolta stworzyła natomiast godnego konkurenta. Aparat ten o nieco większych możliwościach jest trochę mniejszy gabarytowo. Dobry tryb makro czy wiele profili tematycznych mogą się okazać bardzo użyteczne dla niektórych użytkowników. Jednak mniej wygodna obsługa aparatu, gorsza jakość zdjęć czy lagi na LCD potrafią dość solidnie zmącić radość z zakupu.

Ceny obu modeli trochę się między sobą różnią. X60 Minolty kosztuje blisko 1300zł, za model Z1 należy wyłożyć ponad 200zł więcej.

Zwycięzca w każdym pojedynku jest tylko jeden, w tym również. W mojej ocenie jest nim model Z1 firmy Fujifilm. A w Waszej?




  Sprzęt do testów dostarczyły firmy:

FUJIFILM Polska Distribution Sp. z o.o.      FUJIFILM Polska Distribution Sp. z o.o.
  • Al. Jerozolimskie 178
  • 02-486 Warszawa
  • tel (48 22) 517 66 00
  • fax (48 22) 517 66 02
  • e-mail: fujifilm@fujifilm.pl

KONICA MINOLTA      KONICA MINOLTA
  • ul. Nowolipie 7a
  • 00-146 Warszawa
  • tel.(0..22) 56-03-300
  • fax (0..22) 56-03-303
  • e-mail: info@konicaminolta.pl