TwojePC.pl © 2001 - 2024
|
|
Czwartek 1 grudnia 2022 |
|
|
|
Przegląd monitora 27-cala Iiyamma PROLITE XUB2792HSC-B1 Autor: Wedelek | 17:59 |
| Od kilku ładnych lat na rynku monitorów komputerowych jest podzielony na segmenty z konstrukcjami przeznaczonymi dla różnych grup odbiorczych. I tak niektóre z wyświetlaczy powstały z myślą o grafikach, inne sprawdzą się w biurze, a jeszcze inne to sprzęt skonstruowany specjalnie z myślą o graczach. Oprócz takich dedykowanych urządzeń w sprzedaży znajdziemy też całkiem sporo monitorów, które nadają się w zasadzie do wszystkiego, ale w niczym nie są najlepsze. Dziś przyjrzymy się takiemu właśnie średniakowi, a konkretnie 27-calowej Iiyamie PROLITE XUB2792HSC-B1.
Wyświetlacze LCD - z czym się to je?
Nim zagłębimy się w specyfikacji technicznej wspomnianego na wstępie monitora scharakteryzujmy sobie pokrótce najważniejsze parametry wyświetlaczy LCD. Nasze rozważania zaczniemy od wyjaśnienia co tak w zasadzie oznacza ten skrót. Otóż są to pierwsze litery od nazwy technologii, która po polsku brzmi wyświetlacz ciekłokrystaliczny (ang. liquid-crystal display). W tego typu ekranach mamy do czynienia z systemem podświetleń, składającym się w dzisiejszych czasach z LEDów, na który nałożono powłokę z ciekłego kryształu (stąd nazwa). Za pomocą elektroniki sterującej do warstwy z ciekłymi kryształami przykładane jest pole elektryczne odpowiadające za zmianę polaryzacji światła przechodzącego przez tę strukturę. W dużym uproszeniu pozwala to na punktowe blokowanie światła generowanego przez LEDy i w konsekwencji na ich wygaszanie.
Źródło: Wikipedia
Ponieważ przy odwróconej polaryzacji ekran lub jego fragment wydają się czarne, więc do generowania obrazu kolorowego wystarczają zaledwie trzy źródła światła służące do wytworzenia kolorów podstawowych: czerwonego, zielonego i niebieskiego. Po ich zmieszaniu ze sobą w odpowiednich proporcjach otrzymujemy zadany kolor. Stąd właśnie w monitorach wzięła się przestrzeń RGB i taka a nie inna budowa piksela, który składa się z trzech mniejszych, świecących na wybrany kolor subpikseli. Mówiąc prościej przy odpowiednim doborze mocy z jaką świecą subpiksele i właściwej polaryzacji powstaje wrażenie kolorowego piksela, a z wielu takich pikseli wyłania się cały obraz. Polaryzacja, odzwierciedlająca (w dużym uproszczeniu) rozchodzenie się fali w ośrodku sprawdza się tu wyśmienicie, bo światło generowane przez diody ma korpuskularną naturę (jest też falą), a to jaki kolor widzimy to w istocie jedynie interpretacja naszego mózgu uzyskana na podstawie długości fal, które dotarły do naszego oka.
Niestety panele LCD mają też pewne minusy. Po pierwsze diody odpowiadające za podświetlenie działają tu cały czas, co wpływa na zwiększone zużycie energii, a do tego nawet przy odpowiedniej strukturze kryształów i tak jego część przedostaje się do naszego oka. Przez to bardzo trudno uzyskać tu tzw. głęboką czerń. Pod tym względem LCD nigdy nie wygra z OLEDami.
Typy paneli LCD
Mimo tych minusów wyświetlacze LCD mają aktualnie najlepszy stosunek jakości do ceny i wciąż wyprzedzają dużo nowsze panele OLED. Nic też nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało się coś w tej materii zmienić.
Źródło: MediacenterZ
W miarę rozwoju technologii inżynierowie zaproponowali trzy różne typy paneli LCD: TN, VA oraz IPS. Bez wdawania się w szczegóły TNki oferują najszybsze odświeżanie, ale kosztem kątów widzenia i ilości odwzorowanych kolorów. Po przeciwnej stronie technologicznej barykady mamy IPS, który dla odmiany ma dobre kąty widzenia i może wyświetlać dużo barw robiąc to przy okazji w sposób bardzo dokładny, ale jego minusem jest relatywnie długi czas reakcji. Pomiędzy nimi mamy panele VA (MVA/PVA), które oferują całkiem dobre odwzorowanie kolorów i zapewniają przy tym wyższy kontrast i lepsze odwzorowanie czerni niż IPS, ale kosztem dość długiego czasu reakcji. Jeśli chodzi o koszt zakupu, to najtańszym panelem jest TN, przy czym trzeba pamiętać, że najbardziej zaawansowane warianty tej technologii z odświeżaniem 240Hz wciąż swoje kosztują.
Trzeba tu też jasno powiedzieć, że o ile jeszcze kilka lat temu różnice pomiędzy wymienionymi typami matryc były całkiem spore, to dziś coraz bardziej się one zacierają. Przez to w praktyce na rynku znajdziemy głównie całą gamę IPSów o różnej jakości oraz TNki z wyższej półki cenowej, z odświeżaniem na poziomie 120Hz i 240Hz. Droższe monitory mają też często wbudowany dodatkowy osprzęt w postaci kolorymetrów czy modułów do synchronizacji z kartami graficznymi pokroju Nvidia G Sync. W przypadku średniej i niskiej półki takich rarytasów nie uświadczymy.
Który ekran dla kogo?
Z uwagi na wysoką częstotliwość odświeżania i szybkość przełączania kolorów w grach najlepiej sprawdzają się matryce typu TN. Trzeba przy tym zwrócić uwagę na fakt, że od kilku lat producenci idą tu na pewnego rodzaju skróty. Zamiast podawać czas przejścia od czarnego do bieli i z powrotem mierzą czas przejścia od szarego do białego i z powrotem do szarego, co rzecz jasna trwa znacznie krócej.
Matryce typu VA z uwagi na wysoki kontrast i lepszą czerń najlepiej nadają się do oglądania filmów, ale z uwagi na rozwój nowoczesnych IPSów nie mają nad nimi już tak dużej przewagi jak jeszcze kilka lat temu. Przy tym jeśli już wymagamy bezkompromisowej jakości bez względu na cenę, to nasz wzrok i tak powinien skierować się w stronę OLEDów.
IPSy to natomiast ekrany z najlepszym odwzorowaniem kolorów, bardzo dużymi kątami widzenia i równie wysokim kontrastem, a przy tym całkiem dobrze wycenione. Ze względu na swoje właściwości są to bardzo uniwersalnej panele, które sprawdzą się w zasadzie w każdym zastosowaniu. No chyba, że chcemy grać w gry kompetytywne, w których wysoki klatkaż jest bardzo ważny. W tym przypadku lepiej sprawdzą się TNki, które pod względem częstotliwości odświeżania ekranu biją na głowę IPSy. Wystarczy tylko zauważyć, że spora część TNek oferuje 120Hz i więcej, podczas gdy lwia część IPSów ma odświeżanie na poziomie 60Hz.
No ale odświeżanie i czas reakcji to nie wszystko. Podczas wybierania monitora trzeba się jeszcze chwilę pochylić nad kontrastem - im wyższy tym lepiej, rozdzielczością natywną - im wyższa tym więcej pikseli na ekranie, co zazwyczaj jest bardziej pożądane (wyjątkiem są gry), współczynnikiem PPI - wskazuje ile pikseli mieści się na danej powierzchni (zależy od rodziejlczości i wielkości matrycy), oraz pokryciem palety kolorów.
Pokrycie palety barw
Ta ostatnia wartość będzie fundamentalna jeśli chcemy pracować z grafiką komputerową. Zacznijmy od tego, że każda składowa koloru (R,G,B) jest zapisywana w formie bitowej, czyli jako ciąg zer i jedynek. Przy 8-bitowych matrycach daje nam to w teorii ponad 16,7mln możliwych do uzyskania kolorów (256*256*256). Jeśli chcemy uzyskać więcej, to musimy zastosować lepszy panel. I tu cały na biało wkracza dział marketingu. Producenci bardzo często chwalą się, że mają 10-bitowe lub nawet 14-bitowe wyświetlacze, ale zapominają dodać, że panele w nich nadal są 8-bitowe, a 10-bitowy jest tylko interfejs sygnałowy, który w połączeniu z odpowiednim sterownikiem symuluje 10-bitowy panel. W zależności od jakości robi to lepiej lub gorzej, ale nadal nie jest to w 100% 10-bitowy panel. Takie prawdziwe, 10-bitowe monitory są już niestety dość drogimi zabawkami i nie ma ich na rynku zbyt wiele.
Mimo, że jest to dość wątpliwa praktyka, to w rzeczywistości nie ma aż tak dużego znaczenia jak inny parametr związany z kolorem - pokrycie przez monitor wiodących palet kolorów, czyli sRGB, Adobe RGB i DCI-P3. Wszystkie wymienione nazwy określają pewne standardy definiujące jak mają wyglądać konkretne barwy. W największym skrócie chodzi tu o pewne ujednolicenie postrzegania koloru, czyli żeby na każdym monitorze i po wydruku dana barwa wyglądała dokładnie tak samo. Bez tego jasno szary kolor na naszym monitorze może być nieco ciemniejszy po wydruku, a u kogoś innego bliżej mogło by mu być do antracytu lub grafitu. Jak nie trudno się domyślić tak być nie może i jeśli chcemy pracować z grafiką komputerową, to ten parametr będzie dla nas niezwykle istotny.
Źródło: Wikipedia
Ideałem byłoby tu 100% pokrycie Adobe RGB lub przynajmniej 100% pokrycie DCI-P3. Pierwsza z wymienionych palet króluje w profesjonalnej fotografii i wydruku (w offsetowym wciąż mocno trzyma się CMYK), a domeną drugiej są urządzenia cyfrowe gdzie wypiera wprowadzonego w 1996r. sRGB. Oczywiście producenci rzadko podają te 100%. Częściej jest to wartość np. 99%, lub np. 120% sRGB, co jest dla nich swoistą „dupokrytką”. Pamiętajcie przy tym, że te palety się w sobie nie zawierają i że w rzeczywistości monitory mogą być też w stanie wyświetlać kolory, których te standardy nie obejmują. Idealnie pokazuje to poniższa grafika. Ten kolorowy kształt to spektrum barw rozpoznawane przez ludzkie oko.
Specyfikacja techniczna iiyamy PROLITE XUB2792HSC-B1
A jak w tym wszystkim odnajduje się testowana dziś iiyama PROLITE XUB2792HSC-B1? Na początek przyjrzyjmy się bliżej monitorowi i temu co z nim otrzymujemy. W zestawie znajdziemy kabel HDMI, kabel USB-C i kabel zasilający, a także instrukcje. Instalacja polega na wpięciu podstawki w nogę. Jeśli chodzi o jakość wykonania można się przyczepić do spasowania dolnej krawędzi obudowy przy matrycy. Widać tam sporą szparę pomiędzy obudową a matrycą, co zamieściliśmy na jednym ze zdjęć.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Tutaj wspomniana niedoróbka w spasowaniu obudowy z matrycą (kliknij, aby powiększyć)
Zastosowana w tym modelu matryca to LCD IPS o natywnej rozdzielczości FullHD (1920x1080 pikseli), co przy przekątnej ekranu wynoszącym 27” daje nam PPI na poziomie 81,59 (plamka 0,331mm). Mówiąc oględnie tyłka nie urywa, podobnie jak pokrycie palety kolorów, które wynosi 99% sRGB i 72% NTSC. Do biurowej pracy, przeglądania internetu oraz pracy z grafiką na poziomie półprofesjonalnym jak najbardziej wystarczy, ale osoby utrzymujące się z tworzenia grafiki komputerowej zdecydowanie powinny poszukać czegoś lepszego. Jeśli chodzi o pozostałe cechy tego monitora, to czas reakcji wynosi 4ms (GTG), kontrast statyczny to 1000:1, odświeżanie wynosi 75Hz a kąty widzenia to 178° w poziomie i pionie, oraz 89° jeśli będziemy patrzeć od góry, dołu, z prawej lub lewej strony.
Takie mamy możliwości regulacji monitora
Wykorzystany panel jest podświetlany przez diody LED świecące z mocą do 250 cd/m², co jest wartością przyzwoitą i w zupełnością wystarczającą do zastosowań domowych oraz biurowych. Podobnie sprawa ma się z jego rozkładem, który jest jak na tę klasę po prostu przyzwoity. Nie ma tu żadnych widocznych wycieków światła, a całość jest w miarę równomiernie podświetlona. Oznacza to, że różnice między krawędziami a środkiem wyświetlacza owszem występują i przy jednokolorowym obrazie mogą w niektórych miejscach oscylować nawet w granicach 10%, ale nie rzucają się one w oczy podczas normalnego korzystania i realnie się ich nie zauważa. Zwłaszcza, że jak już kilka razy wspominaliśmy jest to monitor do zastosowań biurowych, więc pracujemy przy nim przy stosunkowo dobrych warunkach oświetleniowych.
Przeznaczenie tego modelu widać zresztą nie tylko po zastosowanej matrycy. W oczy rzucają się też od razu bardzo cienkie ramki po bokach i na górze ekranu. Widać, że ktoś projektował ten model z myślą o konfiguracjach wielomonitorowych, gdzie ten aspekt bywa niejednokrotnie ważniejszy niż to czy monitor dobrze czy źle odwzorowuje kolory.
Biorąc to pod uwagę nie powinno chyba nikogo dziwić, że producent zdecydował się też na wyposażenie Iiyamy PROLITE XUB2792HSC-B1 w dobrej jakości ramię mocujące, które zapewnia sensowną regulację w pionie oraz pozwala na obrócenie samego ekranu o 90 stopni dzięki funkcji PIVOT. Uchwyt pozwala również na regulację monitora poprzez obrót całej konstrukcji (na nóżce) a także odpowiednie wychylenie/pochylenie wyświetlacza. Jego środkowa część została wyprofilowana w taki sposób by w powstałym wycięciu można było umieścić kable zasilające. Zapobiega to nieładowi na biurku i jest substytutem dla prostego organizera przewodów.
Na pochwałę zasługuje również podstawka do której zamocowano samo ramię. Jest ona solidna i zapewnia dobry punkt podparcia dla całej konstrukcji. Producent nie silił się przy tym na jakieś designerskie zabiegi. Wszystko jest bardzo proste, ale też dobrze wykonane. Aby zwiększyć jej sztywność i wagę pod plastikową osłoną umieszczono sporych rozmiarów metalową płytkę. Pozytywnie wpływa to na stabilność monitora, którego nie da się tak łatwo przewrócić.
Z aptekarskiego obowiązku nadmienię również, że zewnętrzne wymiary monitora wynoszą 612 x 411.5 x 230mm, a jego waga to 6,8kg.
Dość konserwatywne podejście przejawia się zresztą nie tylko w projekcie samej obudowy. Widać je też w interfejsie OSD i projekcie przycisków używanych do sterowania jego funkcjami. W tym aspekcie Iiyama PROLITE XUB2792HSC-B1 nie różni się specjalnie od monitorów sprzed dobrych dziesięciu lat. Interfejs jest co prawda przejrzysty, ale nie sposób odnieść wrażenia, że jest ciut toporny. Wyraźnie widać, że projektanci wyszli z założenia, że ma on przede wszystkim spełniać swoje zadanie i że nie musi być zbyt urodziwy. No i w sumie nie ma się co dziwić. Pewnie większość z tych monitorów po pierwszej konfiguracji nigdy już nie będzie musiała ponownie go wyświetlać.
Na minus można zapisać ukryte pod obudową przyciski sterujące, które zbyt łatwo można ze sobą pomylić. Na szczęście ktoś pomyślał i na przedniej ramce umieścił oznaczenia do nich. Bez tego byłoby kiepsko, a tak jest tylko ciut niewygodnie.
Na koniec trzeba wspomnieć, że Iiyama PROLITE XUB2792HSC-B1 otrzymała kilka elementów, które przydadzą się praktycznie w każdym biurze. Mowa o wbudowanym głośniku stereo, oraz HUBie USB 3.0 z dwoma portami typu A transportującymi oprócz danych prąd o napięciu 5V i natężeniu 900mA. Szkoda tylko, że aby się do nich dostać trzeba głębiej sięgnąć za obudowę, co sprawia, że dostęp do nich nie jest tak łatwy jak byśmy tego oczekiwali.
Mimo konserwatywnego wyglądu monitor poradzi sobie też z obsługą praktycznie każdego z dostępnych na rynku komputerów klasy PC. Mamy tu bowiem nie tylko standardowe złącza HDMI i DisplayPort ale też USB typu C, który może w razie potrzeby transportować nie tylko dane, ale i energię elektryczna.
Podsumowanie
Iiyama PROLITE XUB2792HSC-B1 to z pewnością bardzo kompetentny monitor biurowy z wieloma zaletami, wśród których najważniejsze to niezły ekran, cienkie ramki wokół matrycy oraz bardzo dobrej jakości podstawka z szeroką regulacją. Cieszy też obecność głośników i HUBa USB, a także kompatybilność z USB typu C. No ale wszystkie te aspekty nie znaczyły by nic gdyby nie dobra cena. Ta mieści się w przedziale od 1100 do 1200 zł i mówiąc bez ogródek jest całkiem sensownie ustalona. Dla porównania Dell P2722HE z podobną matrycą, ale z niższym odświeżaniem i wbudowanym portem RJ45 kosztuje około 1400-1500zł, a AOC 27P2C, którego specyfikacja jest zbliżona do testowanej dziś Iiyamy kosztuje od 1050 do 1200 złotych.
Biorąc to pod uwagę możemy śmiało polecić opisywany monitor każdemu, kto szuka niezbyt drogiego, ale kompetentnego monitora do zastosowań biurowych, który będzie mu służyć długie lata.
|
| |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
D O D A J K O M E N T A R Z |
|
|
|
Aby dodawać komentarze, należy się wpierw zarejestrować, ewentualnie jeśli posiadasz już swoje konto, należy się zalogować.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|