Trump zapowiada nałożenie cła na układy scalone z Tajwanu
Autor: Zbyszek | źródło: TechPowerUp | 14:08
(21)
Prezydent USA, Donald Trump zapowiedział w przyszłości nałożenie ceł na na układy scalone dostarczane do USA z Tajwanu. Dotyczyć ma to także układów scalonych pochodzących od największego na świecie wytwórcy, czyli firmy TSMC. Jak powiedział, posunięcie to ma sprawić, że docelowo produkcja układów scalonych zostanie w znacznej części przeniesiona na terytorium Stanów Zjednoczonych. Cło ma wynosić początkowo 25 procent, następnie 50 procent a docelowo 100 procent, i będzie odprowadzane do budżetu USA od wartości układów scalonych dostarczanych z Tajwanu do amerykańskich firm. Opłata nie będzie obowiązywała dla układów scalonych wyprodukowanych we fabrykach położonych na terenie USA.
TSMC to największy wytwórca układów scalonych na świecie, a głównymi klientami firmy są amerykańcy producenci tacy jak. Nvidia, Intel, AMD, Apple, Qualcomm, Microsoft czy Meta.
Tajwański producent uruchomił już w 2023 roku swoją pierwszą fabrykę układów scalonych zlokalizowaną w USA, a obecnie jest w trakcie budowy drugiej takiej placówki. Nie jest wykluczone, że zapowiedź Trumpa ma zmotywować TSMC do przyspieszenia planów budowy kolejnych fabryk układów scalonych na terenie USA.
Czy cła rzeczywiście wejdą w życie i jak szybko, tego nie wiemy. Zapowiedź mogła mieć na celu wywarcie wpływu na kierownictwo TSMC, a także być może rozpoczęcie dyskusji o konieczności przyspieszonej ewakuacji z Tajwanu kluczowych dla świata zachodniego technologii, z powodu zagrożenia militarnego ze strony sąsiadujących z Tajwanem Chin.
K O M E N T A R Z E
@news (autor: Promilus | data: 28/01/25 | godz.: 16:43) I bardzo dobrze. Teraz niech TSMC powie jak policjant eskortujący Kilera do przebierańców Siary i tyle. Bo USA i tak Tajwanu przed Chinami nie obroni to po uj się w ogóle starać i włazić wujkowi samowi w du... Skończy się tym, że Amerykanie będą płacić więcej niż reszta świata i ten ich kulejący "technological leader" całkiem zaryje morda o muł na dnie.
@up (autor: Conan Barbarian | data: 28/01/25 | godz.: 17:23) Nie doceniasz potencjału kulejącego.
Oni znają styl walki bez walki i wiele innych numerów, zawsze wstaną po upadku.
Promilus (autor: Markizy | data: 28/01/25 | godz.: 18:22) są w stanie obronić, bez desantu przez cieśninę tajwanu nie zajmą go. A do tego trzeba pełnej dominacji na morzu i w powietrzu. 130km w najwęższym miejscu to nie mało, nie mówiąc że warunki pogodowe muszą być dobre dla takiej operacji.
TSMC nic nie musi i się nie ugnie pod wpływem tak prymitywnych nacisków (autor: Qjanusz | data: 29/01/25 | godz.: 13:22) Trump zadusi gospodarkę USA, bo koszta cła przejdą 1:1 na koszta zakupu chipa dla ostatecznego odbiorcy, czyli na konsumenta chcącego kupić kompa, telefon, kartę graficzną.
Oznaczać to będzie znaczne zmniejszenie opłacalności zakupu elektroniki z chipami zaprojektowanymi przez AMD, Intel, nVidia itd... To będzie idealne zaproszenie do stołu dla firm z Chin, EU, które zepną się finansowo na start, powodując że klienci przymrużą oko na chwilową, słabszą technologię - tak się skończy populizm.
ad4 (autor: Elektron | data: 29/01/25 | godz.: 21:06) Pitolisz jak potłuczony. USA ruszy gospodarczo. Jedyni którzy pójdą w pizdu, to Europa z ich lewackimi debilami albo dobrze opłacanymi agentami u steru.
@05 (autor: Conan Barbarian | data: 29/01/25 | godz.: 21:59) Dobrze powiedziane, pedałowanie po tęczy na zielono to droga do zagłady.
USA (autor: Conan Barbarian | data: 29/01/25 | godz.: 22:01) Przemówienie Trumpa było świetne (napisane przez geniusza słowa), nawet ludzie za lewackimi prezydentami wstawali i klaskali. Widok miny Hilarzycy bezcenny.
@temat (autor: Mariosti | data: 30/01/25 | godz.: 11:02) W EU całą elektronika od zawsze droższa o jakieś 30% niż w USA i jakoś nie płacze nikt z tego powodu.
Cło ma o tyle zaletę że obowiązuje tylko ja produkty importowane, a USA akurat może wymusić przenoszenie produkcji do nich bo są i tak ogromnym rynkiem zbytu na sprzęt komputerowy
@Markizy (autor: Promilus | data: 30/01/25 | godz.: 18:18) Kto i czym obroni Tajwan? USA nagle przyprowadzą wszystkie swoje lotniskowce czy co? USA generalnie nie ma co z tym zrobić, parę państw uznaje Tajwan jako suwerenne państwo a zdecydowana większość jednak mimo wszystko ma stosunki dyplomatyczne więc z automatu musi zgadzać się z polityką jednych chin. 130km do Tajwanu do zdecydowanie bliżej niż ma USA...
Chiny są uzależnione finansowo od eksportu. (autor: pwil2 | data: 31/01/25 | godz.: 03:00) A pod każdym względem zależne są od transportu morskiego.
Oni wiedzą, że w razie zawirowań ich wskaźniki rozwoju, którymi się chwalą, cofną się o dekady wstecz.
@pwil2 (autor: Promilus | data: 31/01/25 | godz.: 05:26) Tak, ale jak myślisz po co Trumpowi Grenlandia i kanał Panamski?
Promilus (autor: Markizy | data: 31/01/25 | godz.: 09:41) To że Tajwan mało kto uznaje za państwo to osobna sprawa (13 państw i brak w tym USA ale jest Watykan). Do obrony Tajwanu wystarczyłby 2 lub 3 lotniskowce a mają ich 11 sztuk. Obecnie Tajwan posiada około 300 samolotów, trochę obrony przeciwlotniczej niby nie za wiele ale to oni się bronią. Nadal aby zająć wyspę trzeba dostarczyć wojska desantowe na plaże i utrzymać przyczółki. Przypominam odległość od kontynentalnych chin to ponad 130km, wiec wbrew pozorom może okazać się to niemożliwe dla Chińczyków jeśli Tajwan dostanie wsparcie USA i to tylko floty. A chiny muszą takiego desantu dokonać szybko i skutecznie inaczej siądzie im cały handel przez wschodnie wybrzeże.
@Markizy (autor: Promilus | data: 31/01/25 | godz.: 16:21) I widząc nadciągające jednostki chińskie to te lotniskowce co by zrobiły i dlaczego? Na jakiej podstawie? Bo jak sam zauważyłeś USA generalnie NIE uznają Tajwanu jako niepodległego państwa. Czyli "claim" historyczny mają tylko Chiny, USA nie mają tam czego szukać. I co to kurła są 3 lotniskowce... Przecież pociski manewrujące z Chin by je w drzazgi rozbiły ;) Rutynowo zresztą chińskie samoloty naruszają przestrzeń powietrzną Tajwanu i jakoś USA do tej pory nic z tym nie zrobiły, na czym opierasz tezę, że gdyby nagle jednak te myśliwce zapuściły się głębiej to coś ze strony USA by zadziałało? Nic by nie zadziałało, każdy to wie, a Ty się nie wiem czemu łudzisz. Będzie taka sama afera jak z Izraelem bombardującym Palestynę i z Rosją zajmującą Ukrainę. Oj tam oj tam. Jak Trump będzie mógł zagarnąć Grenlandię to się nawet na Ukrainę i Tajwan nie popatrzy...
Promilus (autor: Markizy | data: 31/01/25 | godz.: 17:22) usa maja swoje interesy i ich pilnują a granice państwa mają w D. Widzę że sprowadzasz grę wojenną do rozgrywki z red alerta, czyli budujesz armie i jedziesz na wroga. Ogólnie wojna jest dużo bardziej rozbudowana.
Lotniskowiec nigdy nie jest sam tylko z całą masą jednostek pomocniczych to raz, dwa nie musi stacjonować w pobliżu wyspy , F18 ma zasięg 3,3kkm, wiec spokojnie gdzieś na ocenia do 1k km może sobie on stacjonować i się przemieszczać. Wiec pociski manewrujące muszą jeszcze wiedzieć gdzie lecieć i muszą przebić się przez obronę lotniskowca. Cała obrona przeciwlotnicza w pierwszym uderzeniu spadnie na Tajwańczyków, jednak desant będzie trudny, przepłynięcie kanału zajmie co najmniej kilka godzin, spokojnie samoloty dolecą.
Dlatego wszystko sprowadza się czy usa będzie miał tam swój interes do bronienia, a tajwan dużo robił aby mieli. Dodatkowo przewaga liczebna nie gwarantuje zwycięstwa patrz ukraina.
PS. na grenlandii prawdopodobnie zrobią referendum bo oni tak nie do końca są zależni od danii i to oni zdecydują co dalej. Rozwalanie struktur nato jest czymś o czym marzą w moskwie i pekinie. A co ważniejsze odpowiedni ludzie w stanach to wiedzą.
@Markizy (autor: Promilus | data: 31/01/25 | godz.: 18:34) Kurła dalej nie odpowiedziałeś na zasadnicze pytanie DOLECĄ I CO ZROBIĄ? PRzecież gdyby USA chciało zaatakować Chiny czyli wywołać konflikt zbrojny to by to zrobiło, a jednak ewidentnie NIE CHCĄ i mogę się założyć, że jeśli chińskie siły zbrojne skierują się na Tajwan to jedyne co będą się starali zrobić to dobrą minę do złej gry, bo niezaatakowani NIE wystrzelą ani jednego pocisku. Bo to jest właśnie casus belli, a chińska inwazja na Tajwan takim powodem wojny dla USA nie będzie. Będzie solą w oku i tyle. Więc SKĄD założenie, że USA skieruje jakiekolwiek siły by realnie bronić Tajwanu w razie agresji? Z Kozaków czy Europa Universalis?
@15. USA wiedzą to co wiedzą Chińczyki (autor: pwil2 | data: 1/02/25 | godz.: 13:01) Chiny mają dużo do stracenia, a mało do zyskania, gdy padnie pierwszy strzał. Walczą o utrzymanie PKB na plusie. Mają początki deflacji, przy spadającym rozwoju (pompują wskaźniki marnując środki). Mają szanse na utrzymanie się na powierzchni, bez wojny.
Jakikolwiek konflikt i będą mieli blokadę morską oraz sankcje. Przez lata obserwowali jak ruskie się gospodarczo staczają i widać, że nie chcą do nich dołączyć.
Dla nich po prostu korzystne jest granie silnego zawodnika i liczenie na to, że któryś kolejny rząd Tajwanu zmieni kurs.
@pwil2 (autor: Promilus | data: 1/02/25 | godz.: 17:55) Ale usa też jest z tyłu, jeśli chodzi o produkcję półprzewodników, jeśli chodzi o rozwój AI. I wiele innych kwestii. Nie inaczej jest z Europą :) By ochronić Tajwan to nie USA grają pierwsze skrzypce tylko Tajwan, a w drugiej kolejności Japonia. Ma ona co prawda bardzo przyjacielskie stosunki z USA i dużo baz, ale co innego czasy pokoju, a co innego potencjalna wojna z bliskim sąsiadem... Bez udziału Japonii USA nawet nie ma co marzyć o jakiejkolwiek obronie Tajwanu. A nawet z Japonią byłoby to ekstremalnie kosztowne i Amerykanie generalnie (obywatele) nie są w stanie uznać, że tego wymaga racja stanu. Alternatywy są jednak tylko złe, bo jak nabijamy teraz kieszeń Chinom tak alternatywą jest nabijanie kieszeni USA. A wolałbym, żeby jednak większość hajsiwa zostawała u nas. Więc zamiast bronić interesów chińskich, ruskich czy amerykańskich zacznijmy bronić własnych.
Promilus (autor: Markizy | data: 2/02/25 | godz.: 08:15) zniszczą flotę desantową bez której nie uda im się zająć wyspy wiec krótką inwazję rozwleką w długoletnią wojnę, a wojska te co wylądują zostaną odcięte od zaopatrzenia wiec polegną. Odbudowanie floty desantowej to kolejne miesiące pracy stoczni, fabryk i rekrutacji żołnierzy aby ich przeszkolić. To generuje koszty i niweluje zyski ponieważ najistotniejsza cześć transportu dla handlu jest ograniczona lub niedostępna (transport morski). Nawet chin nie stać na długotrwałą wojnę w takich warunkach ponieważ ich społeczeństwo przeskoczyło kilka poziomów w ostatnich dekadach czego nie można powiedzieć o rosji. A spadek jakości życia może niekorzystnie odbić się na władzy.
Dla USA nie jest skore do wojny bezpośrednio z chinami z tych samych powodów, ale piarowo zawsze lepiej wypada się w roli obrońcy niż agresora. Co ułatwia pozyskanie pomocy od państw trzecich np japoni, australia czy inny kraj mający na pieńku z chinami np wietnam.
@pwil2
w przypadku tajwanu każdy kto odda pierwszy strzał straci i to dużo, a spraw jest bardzo złożona ze względu na konflikty interesów różnych państw. Do czasu aż zmiany statusu quo dla jednej strony się nie zmieni na bardziej korzystny impas tam będzie trwać pomimo mniej lub bardziej agresywnych powiedź każdej ze stron.
@Markizy (autor: Promilus | data: 2/02/25 | godz.: 08:39) Zniszczą flotę? Serio? Jeden pocisk i zatoną te wszystkie krążowniki supportujące i to samo spotka lotniskowce. Jesteś ślepy na to kto i jak ma daleko i kto jest w stanie w jak szybki sposób odpowiedzieć na to co się tam dzieje. Szybko może odpowiedzieć Tajwan, relatywnie szybko Chiny i Japonia. Ale nie USA. A Japonia nie zgodzi się na support USA w takim przedsięwzięciu kosztem własnego bezpieczeństwa. Jak myślisz, że Chiny wyślą flotę desantową bez wsparcia to możesz tak samo założyć, że USA wyśle 2 lotniskowce bez obstawy. Nie wiem skąd masz takie wielkie zaufanie do tego co może zrobić USA i żadnego względem tego co mogą zrobić Chiny. PR-owo to Amerykanie generalnie w d... mają Tajwan i liczy się ich bezpieczeństwo. Dlatego chcąc nie chcąc wycofali się z Afganistanu z wiadomym skutkiem. A tutaj to nie będzie garstka rebeliantów ze sprzętem pamiętającym czasy zimnej wojny. Poczytaj o różnych scenariuszach tego co i jak się tam może wydarzyć to zobaczysz jak bardzo oderwany od rzeczywistości jesteś. Generalnie scenariusze są 2 - albo Chiny odcinają komunikacyjnie Tajwan i z sukcesem przejmują kontrolę niszcząc obiekty strategiczne jak sieć komunikacyjną, obiekty militarne i ośrodki władzy, albo jednak udaje się w porę pozyskać pomoc i Chiny wracają z podkulonym ogonem, ale jednak flota i lotnictwo USA, Japonii i Tajwanu jest zdziesiątkowane, a Tajwan tkwi w kryzysie ze względu na zniszczenia wojenne co odbija się na wszystkich rynkach światowych (patrz komponenty do generalnie wszystkiego co się produkuje, pośrednio lub bezpośrednio). W tym scenariuszu Chiny i tak mogą wyjść na swoje bo POSIADAJĄ tak czy inaczej potężne moce produkcyjne elektroniki i to zdaje się wyższe niż USA. Dlatego trampek naciska żeby przenosić produkcję do USA, a Europa dalej się zastanawia ile zainwestować i gdzie. Nie ma żadnego scenariusza, który dla nas Europejczyków byłby korzystny, a mnie tu generalnie bardziej śmierdzi NWO czyli "porozumieniem ponad podziałami" między Rosją, Chinami i USA... kto bierze jaki kawałek świata.
Moje przemyślenia... (autor: Majster | data: 2/02/25 | godz.: 11:00) Panowie... posłuchajcie jakie mam dość specyficzne spostrzeżenia na temat konfliktu Chiny-USA albo Izrael-Palestyna. Coś tu jest kuźwa nie tak... i to całkiem mocno.
Jestem skłonny podejrzewać, że Chiny i USA zwyczjnie oraz zaledwie "się cykają". Dobrze myślę? No bo tak... gdyby czasem jedni przydupili samolotami (albo czymkolwiek innym) w terytorium Taiwanu lub innego kraju, to... co wtedy? Zginęły by zwierzęta (dużo gatunków), zginęli by ludzie (zwykli obywatele jak i żołnierze - po obu stronach). Poszłoby w ruinę mnóstwo mniej lub bardziej wartościowych budynków. I po co to wszystko? Żeby Trump pokazał pozostałym, że (H)Ameryka to taaaaka potęga, albo na odwrót? Na odwrót, czyli że być może Chiny są mocniejsze i mogą więcej? Albo dołączyłby do konfliktu jeszcze trzeci kraj - Japonia? I co, w Japonii też nastąpiłaby rozpierducha na całego? No, Japończycy na pewno ucieszyliby się z tego powodu jak nagi w pokrzywach. Pomyślcie przez chwilę.
IMHO to jest jakieś takie przekomażanie się. Pokazywanie jakoby jeden siusiak tatusia był dłuższy od drugiego. A tak naprawdę Oni wszyscy _bez wyjątku_ super dobrze się znają i potajemnie wódkę piją. Podobnie jest w Polsce.
Giertych swego czasu podobno się wystraszył i "aż zemdlał"... pewnie od nadmiaru uczciwości, jak mniemam. I co? Nic Mu nie zrobili.
Podobnie z jednym Marcinem od Amber-G... Co się okazuje po tak długim czasie? Nic, tyle co nic. Jestem skłonny podejrzewać, że tego faceta prawdopodobnie wypuścili bocznymi drzwiami z pewnego budynku i już. Krzywdy nikt Mu zbytnio nie zrobił. Gość być może jest rewelacyjnie szczęśliwy, mieszka gdziekolwiek ze swoją żoną i tyle w temacie. Dlaczego żaden dziennikarz nie wspomni teraz o Amber-...? He he, no właśnie.
Kolejny przykład, ale z innego kraju. Pamiętacie słynne bunga-bunga? No, to samo. Jak politycy się zabawiali (paaarę lat temu), to i tak ekstra się zabawiają. Cały czas i niczym się nie przejmują. No bo kto bogatemu zabroni, prawda?
@Majster (autor: Promilus | data: 2/02/25 | godz.: 15:41) Marcin P. siedzi we więzieniu, jego eks-żona też siedziała, potem miała dzidzi ze strażnikiem. Planowo wyjście z pierdla ma w 2027, w zeszłym roku sąd odrzucił wniosek o przedterminowe zwolnienie. Żona wyszła jakiś czas temu, pracuje i spłaca długi.
D O D A J K O M E N T A R Z
Aby dodawać komentarze, należy się wpierw zarejestrować, ewentualnie jeśli posiadasz już swoje konto, należy się zalogować.